
Czego mogą doświadczać Polacy i tysiące innych więźniów?
Warunki w białoruskich aresztach
O jakich nieludzkich warunkach mowa? Jak wyglądają białoruskie areszty i kolonie karne? Po protestach i zrywie białoruskiego społeczeństwa w ubiegłym roku, które przyniosły masowe aresztowania i nasilenie represji, zapełniły się tysiącami ludzi. Ostatnio do aresztu trafił też Raman Pratasiewicz, o którego uwolnienie walczy cała Europa. Warunki na pewno wszędzie są inne, ale daleko im do europejskich."O ile w większości przypadków białoruskie sądy starają się jak najszybciej skazywać szeregowych uczestników protestów, jest grupa, która przebywa w aresztach śledczych nawet od maja ubiegłego roku. Niektórzy przetrzymywani miesiącami "polityczni" dokonują samookaleczeń i rozpoczynają głodówki, nie mogąc znieść panujących tam warunków czy niepewności swojego losu". Czytaj więcej
Czego mogą doświadczać Polacy
Przypomnijmy, Polacy są oskarżeni o "rehabilitację nazizmu” i "podżeganie do konfliktów narodowych", za co grozi im od 5 do 12 lat pozbawienia wolności. Do areszty trafili pod koniec marca, teraz mają przebywać w więzieniu w Żodzino.Co wiadomo o więzieniu Żodzino
Więzienie Żodzino ma być znane z rygoru. "Nie mam właściwie żadnych wiadomości od niego. Z listów dało się wyczytać, że warunki są trudne. Nie przekazywali mu kodeksów, które są konieczne, by przygotować się do obrony w sądzie. Nie pozwalali mu wysłać do syna listu po polsku (a z synem Andrzej rozmawiał tylko po polsku). Śledczy odmawiał mi prawa do widzenia" – napisała żona Andrzeja Poczobuta, który też trafił tu do aresztu. Treść wiadomości Oksany Poczobut zacytowała "Gazeta Wyborcza"."Po tym wywieziono nas do więzienia około 40 km od Mińska, gdzie już nie bito, a były posiłki regularne i dostęp do wody i toalety. Oczywiście cele przepełnione. Moja z sześcioma miejscami do spania mieściła 24 osoby”. Czytaj więcej
Praca w koloniach karnych
Areszt to pierwsze ogniwo. Ostatnim na Białorusi jest kolonia karna. I tu można napisać osobną, długą historię."W przypadku „chemii ze skierowaniem” – skazany wysyłany jest do odległej miejscowości, gdzie trafia do „półzamkniętego” hotelu robotniczego, osiedla baraków czy koszarów przerobionych na zakład poprawczy. Musi tam znaleźć sobie pracę, utrzymać się i opłacić mieszkanie. I przez cały czas podlega kontroli milicji. "Chemia domowa” odbywa się w miejscu zamieszkania – skazany po skończeniu swojej pracy ma określony czas na dotarcie do domu. W przypadku kilku spóźnień sąd zmienia karę na zwykłe więzienie lub kolonię karną". Czytaj więcej