W wywiadzie w programie "Czarno na białym" Marian Banaś wyraził swoje przypuszczenie, dlaczego został znienawidzony w PiS. Jego zdaniem minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński miał innego kandydata na stanowisko prezesa NIK. – Rozbieżność interesów w samym obozie władzy – ocenił Banaś.
– Sądzę, że odpowiedzialny za służby specjalne i policję Mariusz Kamiński miał w tym interes, aby jego człowiek był na stanowisku prezesa Najwyższej Izby Kontroli – tak w wywiadzie w programie "Czarno na białym" w TVN24 Marian Banaś odpowiedział na pytanie, dlaczego nagle został uznany za "wroga" w szeregach PiS.
Prezes NIK, który podkreślił, ze to "jego przypuszczenie, bo wiele czynników na to wskazywało", stwierdził, że minister spraw wewnętrznych i administracji chciał mieć w ten sposób "monopol na wszystkie informacje i w ten sposób sugerować, jakie sprawy kadrowe ma podejmować prezes".
– Wobec mnie podjęto już działanie operacyjne w 2018 roku, chociaż było klaskanie i chwalenie mnie w trakcie kampanii wyborczej, jak to w dużym stopniu Marian się przyczynił do osiągnięcia sukcesu, chociażby w uszczelnieniu systemu podatkowego – ciągnął Banaś, podkreślając, że to w oczach Jarosława Kaczyńskiego był "człowiekiem sukcesu" i to on zaproponował mu stanowisko prezesa NIK.
– W mojej ocenie prezes PiS nie podzielił się ta informacja wcześniej z Mariuszem Kamińskim, który w mojej ocenie miał już przygotowanego kandydata na prezesa Najwyższej Izby Kontroli. (...) Moim zdaniem to było głównie powodem tego, że rozpoczęła się nagonka na moją osobę – podsumował Marian Banaś.
"Marian, skąd Ty się wziąłeś"
W rozmowie w "Czarno na białym" powrócono również do afery w sprawie należącej do prezesa NIK kamienicy w Krakowie. "Superwizjer" ujawnił bowiem ponad rok temu, że ludzie z przestępczego światka prowadzili w niej hotel na godziny.
Marian Banaś podkreślił w "Czarno na białym", ze nie miał o tym pojęcia i nie wiedział, że wynajmujący ją mężczyźni są ze światka przestępczego. – Nie dostałem takich informacji od służb, a nie byłem zwykłym funkcjonariuszem. Obowiązkiem służb było poinformowanie mnie, że mam kontakt z osobami, które miały kryminalną przeszłość – stwierdził.
Jak zareagował na medialną burzę PiS? – Było spotkanie na Nowogrodzkiej u pana prezesa Kaczyńskiego razem z ministrem Kamińskim, ale jak usłyszałem z ust pana Kamińskiego: "Marian, my tak naprawdę nie wiemy, skąd Ty się wziąłeś", zrozumiałem, co się dzieje. Mając do dyspozycji wszystkie służby, pracując ciężko przez sześć lat dla PiS, dla kraju, dla obywateli, robi mi się zarzut "skąd się wziąłem". Zrozumiałem, że dzieje się coś bardzo niedobrego – wspominał prezes NIK.
– Przed chwilą byłem uwiarygadniany, a teraz takie teksty mi się daje. Jakby mnie ktoś ugodził sztyletem w pierś – mówił Banaś. Wyjawił również, że były oczekiwania, żeby podał się do dymisji.
– Jak się zorientowałem, w jaki sposób się do mnie mówi, zrozumiałem, że nie ma żadnej uczciwej rozmowy, tylko gra. Totalna na zniszczenie mojej osoby. Nie miałem takiego zamiaru, żeby podać się do dymisji. Nie widziałem podstaw. Nie czuję się przestępcą, oszustem. Jestem uczciwym człowiekiem – zaznaczył prezes NIK.