Syn prezesa NIK Jakub Banaś złożył zawiadomienie do prokuratury. Podejrzewa, że za serią e-maili o jego rzekomym samobójstwie stoją ludzie służb specjalnych – podaje RMF FM. Wiadomości zostały rozesłane do wszystkich delegatur NIK tuż przed konferencją ws. wyborów kopertowych.
"Piszę tę wiadomość, aby nie było wątpliwości – bezpośrednio nikt nie przyczynił się do mojej śmierci. To wyłącznie moja decyzja. Chcę popełnić samobójstwo. Planowałem to od jakiegoś czasu" – napisała wówczas w mailu osoba, podszywająca się pod syna Mariana Banasia.
"Wysadzę dom, zniszczę wszelkie dowody, już nigdy go nie przeszukacie. Już nigdy nie będziecie szantażować mnie, ani mojego ojca. Zostaję zapamiętany jako męczennik" – dodano. Jak podaje RMF FM według Jakuba Banasia ta akcja była przygotowana i przemyślana.
Wskazywać ma na to profesjonalizm autorów, widoczny w treści wiadomości oraz w sposobie ich rozsyłania. W zawiadomieniu do prokuratury syn szefa NIK miał zwrócić także uwagę na reakcję policji na te groźby. Funkcjonariusze dopiero po 6 godzinach od uzyskania informacji zaczęli je weryfikować.
Nad ranem pojawili się w domu jego matki, a później skontaktowali się z nim samym. Według portalu Jakub Banaś chce wyjaśnić, czy działania były inspirowane i przeprowadzone przez "politycznie zaangażowanych funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa lub porządku publicznego, w celu zapobieżenia lub zakłócenia porannej konferencji prezesa NIK".
Dodajmy, że całe zdarzenie miało miejsce tuż przed konferencją Mariana Banasia w sprawie przygotowanego przez instytucję raportu o wyborach kopertowych. W dokumencie negatywnie ocenia cały proces przygotowania wyborów, stwierdzając jednocześnie brak podstawy prawnej do wydania przez premiera Mateusza Morawieckiego decyzji polecającej przeprowadzenie wyborów w trybie korespondencyjnym.