
Mikołaj, jeden z twórców programu Pyta.pl zaznacza, że jeśli chodzi o komentarze na YT, wszystko zależy od punktu widzenia. – My w większości przypadków odbieramy te treści jako dowcip. Bardzo wielu ludzi dyskutuje, podpuszcza innych, wulgarnie lub wyważenie prowokuje, co prowadzi w rezultacie do swoistego
Nie określałbym YouTube'a mianem "śmietnika". Po prostu trzeba mieć umiejętność selektywnego czytania tych komentarzy, wyłapywania wartościowych treści.
Podobnego zdania jest Łukasz Jakóbiak, twórca popularnego talk-show "20 m2 Łukasza". Ocenia, że pod jego wpisami nie ma zbyt dużo hejtu. – Usuwam tylko te komentarze, które wulgarnie obrażają moich gości. Nie przejmuję się krytyką pod swoim adresem. Ludzie mówią mi, że mam nos jak klamka. Odpowiadam, że przynajmniej znajdę pracę, gdy skończę ze swoim programem – śmieje się. Dodaje, że
Na ogół śmieszą mnie te nienawistne komentarze. Zastanawiam się, jak nudne i szare życie muszą mieć ich autorzy.
Magdalena Kanoniak jest twórcą znanego vloga modowego "Radzka". Przekonuje, że na YT ludzie reagują bardzo żywiołowo i nie ma w tym niczego dziwnego. – Powoduje to specyfika treści wideo, która przez swój bezpośredni charakter porusza odbiorcę bardziej niż czytany tekst – mówi. Tłumaczy, że widząc na ekranie vlogerkę czujemy większą potrzebę odpowiedzenia na ten przekaz. To ciągnie za sobą spotęgowanie uczuć odnośnie tej osoby, pokazanie sympatii, krytyki, odmiennego zdania. – Spotykam się z krytyką, chamstwem, ale na szczęście mimo tysięcy komentarzy w skali miesiąca, rzadko kiedy blokuję użytkowników czy nie akceptuję danego wpisu internauty – opowiada Magdalena Kanoniak.
Według mnie wbrew pozorom wszystko zależy nie od osób komentujących, lecz od vlogera czy twórcy wideo. YouTube daje możliwość ochrony przed "chamstwem" w komentarzach. Dziwię się, że youtuberzy z tego nie korzystają.
Podobną opinię przedstawia Weronika Jagodzińska, twórczyni vloga o tematyce mody i urody "Szusz". Przyznaje, że obraźliwych treści na YT jest sporo, choć pod jej kanałem chamstwo w komentarzach ciężko znaleźć. – Hejt pojawia się w momentach, kiedy np. gdzieś wyjeżdżam, odnoszę jakiś sukces. Pojawia się wtedy fala ludzi, którzy nie komentują moich filmów, tego co robię, lecz wyrażają swoją frustrację i niechęć – mówi. Przyznaje, że jedyną bronią skutecznie zwalczającą internetowych hejterów jest ich ignorowanie. – Nic nie boli ich tak, jak obojętność – dodaje. – Uważam, że YT nie można nazwać śmietnikiem internetu. Hejt, chamskie komentarze i głupie wpisy są wszędzie, niezależnie od platformy. W serwisach plotkarskich sytuacja jest o wiele gorsza – tłumaczy.
Każdy kanał na YT jest jak małe pole. To od właściciela zależy, czy będzie o nie dbał i hodował piękne kwiaty, czy pozwoli, żeby wyrosły chwasty.
Nasz kolejny rozmówca uważa, że nazywanie YouTube'a internetowym śmietnikiem jest demonizowaniem. Konrad Traczyk zajmuje się tematyką social mediów. Zaznacza, że polski YT idzie ku lepszej przyszłości. – Vlogerzy dojrzewają do tego, by nagrywać coraz lepsze i bardziej merytoryczne produkcje. Widać to szczególnie w segmencie kobiecym, poświęconym np. modzie – mówi. Dodaje, że tacy vlogerzy tworzą społeczności wokół siebie. – Oczywiście na YouTube są zakątki, które opanowała grupa potocznie nazywana "gimbusami", którzy charakteryzują się wulgarnością, lecz ogólny poziom serwisu się zmienia – tłumaczy .
Jest na swoistym przednówku eksplozji lepszych treści
Medioznawca Agnieszka Morzy tłumaczy, że kwestii "śmietnikowej społeczności YouTube" nie można widzieć ani w białych ani w czarnych barwach. Należy spojrzeć na niego dwojako. – Z jednej strony rzeczywiście obserwujemy falę negatywnych i nienawistnych komentarzy. Z drugiej, YT ma dużą siłę oddziaływania, potrafi wykreować gwiazdę – mówi. Dodaje, że często ci, którzy zaczynali na YT przenoszą się do innych mediów, jak choćby Niekryty Krytyk czy Łukasz Jakóbiak. – Ludzie coraz swobodniej wystawiają się na osąd internautów. A te opinie są różne – przekonuje. Agnieszka Morzy dodaje, że nie można też internetowych hejterów sprowadzać do
Internet, zatem także YouTube jest postrzegany jako ostatnia przestrzeń wolności słowa. To ma swoje dobre i złe strony. Jednak jeśli wycenimy wartość wolności, nie powinniśmy stygmatyzować społeczności YT.