Vlogerzy będą zarabiać 100 tys. zł miesięcznie? Nierealne, ale showmani z YouTube i tak nie mogą narzekać
Michał Mańkowski
12 października 2012, 14:32·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 12 października 2012, 14:32
Michał Brański, szef grupy O2 zaskoczył polską blogosferę wizją świetlanej przyszłości video w sieci. Zarobki rzędu 40-100 tysięcy złotych miesięcznie, asystenci i dziesiątki nowych filmików każdego dnia. Na samą myśl uśmiech ciśnie się na twarz, niestety takie realia wciąż pozostają w strefie marzeń. Nawet dla samych zainteresowanych. – Nierealne – mówi zgodnie Maciej Budzich, twórca bloga Mediafun.pl i Adam Drzewicki z MaturaToBzdura.tv. A my przyglądamy się przyszłości video w polskiej sieci.
Reklama.
Michał Brański, jeden z twórców Grupy O2 i Pudelka, przez wielu uważany za wizjonera e-biznesu w wywiadzie dla AntyWeb niedaleką przyszłość video w polskim internecie widzi w różowych barwach. I choć już teraz z prowadzenia bloga lub vloga można się w Polsce utrzymać, to wciąż jest to rynek raczkujący w porównaniu do amerykańskiego. Raczkujący, ale jednocześnie dobrze rokujący.
Polscy vlogerzy i e-showmani raczej nie chwalą się zarobkami, ale nieoficjalnie mówi się, że najchętniej oglądani mogą zarabiać na YouTube z partnerstwa i działalności pobocznej nawet do 10 tysięcy złotych miesięcznie. To oczywiście sporo, jak na polskie realia, ale również sporo mniej niż przewiduje Brański. Blado wypadają też na tle kolegów po fachu z USA, gdzie najlepsi zarabiają kwoty sześciocyfrowe.
Tyle w ciągu roku zarobili rekordziści
1. Shane Dawson – $ 315 000
2. The Annoying Orange – $ 288000
3. Philip DeFranco – $ 181 000
4. Ryan Higa – $ 151 000
5. Fred – $ 146 000 CZYTAJ WIĘCEJ
Jednym z najpopularniejszych kanałów na polskim YouTube jest MaturaToBzdura. Jest to, co prawda bardziej show, aniżeli blog wideo, ale ekipa MTB zdążyła już poznać podstawy tego biznesu w sieci. – Cała branża idzie do przodu. Rozwijają się blogerzy jest coraz więcej nowych kanałów na każdy temat. Rośnie dostęp do internetu, a co za tym idzie coraz więcej ludzi ogląda filmy w sieci. Chciałbym wierzyć w wizję Brańskiego, ale nie mogę. To nierealne – mówi Adam Drzewicki, twórca MaturaToBzdura.
Chcieć a móc...
Według naszego rozmówcy aktualnie nie ma żadnego kanału, którego zarobki na YouTube przekraczają 10 tysięcy złotych. – Te sumy oczywiście będą rosnąć, stawki za reklamy wzrosną, ale moim zdaniem w ciągu trzech lat topowi blogerzy będą zarabiać do 20 tysięcy złotych, a ci przeciętni będą w stanie się z tego utrzymać – uważa Drzewicki.
Ostrożnie do tematu podchodzi także Maciej Budzich, twórca bloga Mediafun.pl i jednocześnie jeden z najbardziej znanych polskich vlogerów. – Wizja naprawdę przyjemna, ale mało realna. Dużo bardziej prawdopodobny przedział to 10-30 tysięcy złotych – mówi w rozmowie z naTemat.
Oprócz wspomnianej współpracy z YouTube'em, blogerzy, vlogerzy czy e-showmani mogą zarabiać na reklamach, konkursach, indywidualnych kampaniach lub patronatach reklamowych danej marki. To wszystko jednak już funkcjonuje, a tak diametralny skok w branży, który przewiduje Brański, powinien pójść w parze z czymś więcej, aniżeli tylko zwiększeniem pieniędzy płynących od reklamodawców. Choć tego oczywiście nigdy za nie wiele.
Vloger a showman
Maciej Budzich wyraźnie podkreśla, że w polskiej blogosferze trzeba rozróżnić typowych vlogerów od showmanów. Według niego to właśnie ci drudzy mają zdecydowanie większą szansą na zwiększenie zarobków i profesjonalizację swojego biznesu.
Vloger a showman
wypowiedź znanego vlogera RockAlone2k
Skończył się ten moment, kiedy vlog to tylko człowiek i kamera. Zawsze trzeba popracować nad jakością filmu, dodać muzykę, obrazek w tle. I nagle ni stąd ni zowąd vlog może się przerodzić w coś w rodzaju show, choć nadal jest vlogiem. Vlogiem, o którego bardzo się dba pod względem technicznym. Show jest jednak dużo popularne niż vlog, nigdy nie będzie inaczej. CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: blogostrefa.com
– To programy głównie rozrywkowe, od początku do końca robione ze scenariuszem np. Niekryty Krytyk lub MaturaToBzdura. Być może takie kanały poprzez sprzedaż swoich programów do sieci tematycznych lub bytów takich jak Ipla lub TVN Player będą w stanie osiągnąć kwoty lekko zahaczające o dolną granicę wizji Brańskiego, czyli do 40 tysięcy złotych – wyjaśnia Budzich, który zaznacza, że jeżeli już się uda, to takich osób będzie naprawdę niewiele.
Z kolei twórca MaturaToBzdura przypomina: – Nie możemy zapominać o urządzeniach lub aplikacjach mobilnych, gdzie reklamy nie są jeszcze tak bardzo popularne. Amerykańscy YouTuberzy bardzo mocno stawiają na swoje sklepy z koszulkami lub gadżetami. Wykorzystują możliwości, jakie daje im Apple i sprzedają swoje piosenki na iTunes. Mocno rozwinięta jest także sprzedaż plakatów. Tam działa to na zasadzie: lubisz nas i chcesz pomóc – kup coś z naszego sklepu – tłumaczy i wyjaśnia, że w Polsce aktualnie ciężko na tym zarobić kokosy.
– To są jakieś kilkuzłotowe prowizje od koszulki. Nie bez znaczenia jest też mentalność, która za te kilka lat powinna się zmienić. Ludzie wychodzą z założenia, że skoro robi się coś w internecie, to powinno się to robić z pasji, a nie dla pieniędzy – słyszymy od Adama Drzewickiego.
Telewizja? Nie, dzięki
Wbrew pozorom dla twórców video w sieci szczytem marzeń nie jest przeniesienie się do telewizji, która najlepszym z nich byłaby pewnie w stanie zaoferować całkiem przyzwoitą pensję. – To dla nich krok w tył. W internecie mają własne medium, a telewizja ich ogranicza. Na pewno nie będą przenosić się do niej na stałe, a co najwyżej pojawiać gościnnie. Vlogerzy wcale tego nie chcą, podobnie jak blogerzy nie starają się być dziennikarzami – mówi nam Maciej Budzich.
Ciekawie zrobi się jednak, kiedy stacje telewizyjne na dobre zagoszczą w internecie. – Będą miały swój program i wtedy zaczną zabiegać o vlogerów. Tutaj też mogą pojawić się pieniądze, monetyzacja contentu i dodatkowy kanał dystrybucji – dodaje.
To właśnie mnogość kanałów dystrybucji jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na popularność w sieci. Zauważa to Michał Brański, który mówi, że video blogerzy nie powinni ograniczać się jedynie do profilu na YouTube lub strony w internecie, a korzystać ze wszystkich możliwych serwisów. W tej sprawie jednym głosem mówią także moi rozmówcy. – Trzeba budować wokół siebie całą społeczność, czy to na Facebooku, czy Twitterze. Profil sam w sobie nie przyniesie kolosalnych zysków, ale chodzi o promocję i tworzenie spójnej społeczności wokół własnego biznesu – mówi Adam Drzewicki.
Vloger-orkiestra
Umiejętne zarządzanie tymi kanałami według Macieja Budzicha to podstawa dobrego funkcjonowania w internecie, a tego niestety w polskiej blogosferze brakuje. – Wielu vlogerów koncentruje się tylko na YouTube'owym kanale, nie mają strony, bloga, a nawet strony na Facebooku. Znam przypadki, gdy fani prosili vlogerów o stworzenie fanpage'a w celu ułatwienia kontaktu – słyszymy.
Każdy, kto choć raz próbował nagrywać i montować krótszy bądź dłuższy filmik wie, że jest przy tym całkiem sporo roboty. Blogi czy vlogi to zazwyczaj jednoosobowe przedsięwzięcia, gdzie bohater filmiku jest jednocześnie scenarzystą, reżyserem, wydawcą, montażystą i specjalistą od marketingu, który musi pozyskiwać reklamy.
All in one
Brański wieszczy, że gwiazdy internetu za kilka lat będą miały swoich asystentów do odbierania paczek i wożenia samochodem. Moi rozmówcy do tego pomysłu podchodzą raczej z uśmiechem i twierdzą, że bardziej od asystenta przydałby się co najwyżej ktoś do montażu, bo to często zajmuje długie godziny. Tutaj jednak też nie wolno przedobrzyć, bo to, co jest siłą video w sieci to jego autentyczność. – Trzeba być spontanicznym, jeżeli ktoś zacznie nagrywać z kilku kamer HD w mini studiu, może przestać się podobać swoim widzom. Z vlogera zmieni się w Huberta Urbańskiego, a nie o to chodzi – ostrzega Maciej Budzich.
Jednym z najciekawszych projektów przyszłości, który nie tylko pozwoli sporo zarabiać, ale także zrewolucjonizuje blogosferę, byłoby stworzenie jednego wspólnego kanału internetowego dla najpopularniejszych vlogerów czy showmanów. – Niewykluczone, że kiedyś powstanie internetowa telewizja złożona z najlepszych tematycznych kanałów w polskiej sieci. Wtedy taki kombajn z codzienną ofertą programową miałby bardzo dobrą siłę przebicia i byłby atrakcyjny dla reklamodawców – kończy Budzich.
Najlepsi vlogerzy, a tych będzie ok. 30, o zasięgu polskim będą zarabiać (przychód) za 3 lata po 40-100 tys. złotych miesięcznie, nagrywać 3-10 filmów dziennie, opłacać asystentów partycypujących w programach, robiących risercz, prowadzących auto, odbierających paczki. CZYTAJ WIĘCEJ
Łukasz Szkalik
kierownik działu WP.tv
Vlogi są szalenie trudną materią do monetyzacji. Wynika to przede wszystkim ze specyfiki funkcjonowania rynku mediów opartych głównie na reklamie, a dokładniej - pozyskiwaniu i realizacji kampanii reklamowych. CZYTAJ WIĘCEJ