"Four Four Two" przypomina wpadkę Legii ws. Lewandowskiego i Arruabarreny.
Lewandowski w 2008 roku mógł trafić do Legii, ale ta go nie chciała. Fot. Bundesliga

– Nie potrzebujemy Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę – miał powiedzieć latem 2008 roku Mirosław Trzeciak, ówczesny dyrektor sportowy Legii Warszawa. Polskimi kibicom tej wpadki stołecznego klubu nie trzeba przypominać. Niedawno wróciło do niej nawet brytyjskie fourfourtwo.com.

REKLAMA
W sezonie 2007/08 Robert Lewandowski był zawodnikiem Znicza Pruszków, gdzie zaprezentował się z bardzo dobrej strony i wywalczył tytuł króla strzelców pierwszej ligi. Liczył, że po zakończeniu rozgrywek wróci do Legii, w której rezerwach wcześniej występował. Zajmujący wtedy stanowisko dyrektora sportowego warszawskiego klubu Mirosław Trzeciak wolał jednak ściągnąć z Hiszpanii Mikela Arruabarrenę.
"Potrzebujesz napastnika i możesz wybrać tylko jednego – Roberta Lewandowskiego lub Mikela Arruabarrenę. Wydaje się, że to proste pytanie. Obu piłkarzy nie da się porównać, chociaż w Polsce, za sprawą byłego dyrektora sportowego Legii Mirosława Trzeciaka, już zawsze będą porównywani" – pisze James Kelly z brytyjskiego fourfourtwo.com.

I przypomina, jak dalej potoczyła się ta historia. Lewandowski podpisał kontrakt z rywalem Legii, Lechem Poznań. Tam już w pierwszym sezonie zdobył 14 goli. W kolejnych rozgrywkach zanotował o cztery trafienia więcej, co zaowocowało tytułem króla strzelców i transferem do Borussii Dortumnd za 4,5 miliona euro.
A jak w Legii poradził sobie Arruabarrena? Nie poradził sobie, po prostu. W barwach Legii wystąpił w zaledwie sześciu ligowych meczach, w których nie zdobył ani jednej bramki. Po pół roku odszedł do hiszpańskiego Eibar, z którym kilka lat później awansował do Primera Division. Oddajmy mu – w rozgrywkach 2014/15 wystrzelił z formą, strzelając dziewięć goli w hiszpańskiej elicie.
Arruaberrena karierę zakończył w 2019 roku, po sezonie spędzonym w trzecioligowej Ponteverdzie. Rok później Robert Lewandowski wygrał Ligę Mistrzów i został wybrany najlepszym piłkarzem świata. Słynne słowa Trzeciaka zestarzały się fatalnie.
Czytaj także:

logo