W czwartek Senat przyjął ratyfikację Funduszu Odbudowy bez poprawek i bez preambuły, m.in. ze względu na problemy techniczne, które miały wystąpić podczas głosowania zdalnego. Sprawę skomentował Jan Filip Libicki, parlamentarzysta PSL, wskazując, że senatorowie powinni być wtedy na miejscu.
Przypomnijmy, że w czwartek senatorowie odrzucili poprawkę KO i PSL, która zakładała wprowadzenie do ustawy preambuły regulującej sposób wydatkowania środków z Funduszu Odbudowy. Wynik był 49:49, a zatem wniosek nie zyskał większości.
Jak informowaliśmy, o odrzuceniu preambuły zdecydowały głosy dwóch senatorów Koalicji Obywatelskiej. Przeciwko zagłosował Aleksander Pociej, zaś senator Leszek Czarnobaj w ogóle nie wziął udziału w głosowaniu. Obaj w obradach Izby brali udział zdalnie. Prawdopodobnie doszło do problemów technicznych, w wyniku których senatorowie nie wiedzieli, nad jakim projektem głosują.
– Powiem szczerze, ja i pan senator Marek Plura jesteśmy osobami z niepełnosprawnością. I my, on z Katowic, a ja z Poznania, przyjeżdżamy na miejsce właśnie dlatego, że zdajemy sobie sprawę, że w ważnym głosowaniu internet bywa zawodny – skomentował senator PSL Jan Filip Libicki w rozmowie z reporterką TVN24 Agatą Adamek.
– Pomimo że jest to dla nas większą trudnością niż dla każdego senatora, my przyjeżdżamy, bo zdajemy sobie sprawę, że jest to ważne głosowanie, które wymaga naszego głosu – podkreślił.
– W tym samym czasie koledzy z Koalicji Obywatelskiej, którzy są z Warszawy, biorą udział w głosowaniu przez internet, mając do Senatu, nie wiem, może z kilometr, dwa, trzy... To jest rzecz absolutnie niedopuszczalne i to się nie może więcej wydarzyć – zaznaczył polityk.
Przewodniczący klubu PO Cezary Tomczyk w rozmowie z Polsat News przyznał, że "głosowanie było wpadką dwóch senatorów". – To wpadka, która nie powinna się zdarzyć. Będą wyciągnięte konsekwencje wobec senatorów – mówił Tomczyk.