Takiego wyniku głosowania w Izbie Wyższej raczej nikt się nie spodziewał. Senat bez poprawek i bez preambuły przyjął w czwartek wieczorem ustawę ratyfikującą unijny Fundusz Odbudowy. Dokument trafi więc od razu na biurko prezydenta. Taki rezultat to efekt błędów w głosowaniu dwóch senatorów Koalicji Obywatelskiej. Teraz klub tłumaczy się z pomyłek.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Senatorowie odrzucili poprawkę KO i PSL, która zakładała wprowadzenie do ustawy preambuły regulującej sposób wydatkowania środków z Funduszu Odbudowy. Wynik był 49:49, a zatem wniosek nie zyskał większości.
Szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki w rozmowie z PAP zapowiedział, że sprawa głosowania senatorów Czarnobaja i Pocieja ws. ustawy ratyfikacyjnej będzie wyjaśniana. Bosacki przeprosił wyborców.
– Mogę tylko przeprosić naszych wyborców za błędy lub niefrasobliwość dwóch naszych kolegów – dodał Bosacki.
Leszek Czarnobaj przeprosił za zaistniałą sytuację i tłumaczy, że miał problemy z połączeniem internetowym.
Wynik głosowania rozbawił polityków na prawicy. Przedstawiciele opozycji nie kryją zaś - delikatnie mówiąc - rozczarowania.
"Jestem wkurzona, zażenowana i jest mi po ludzku wstyd‼️" – napisała europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska.
"A może najwyższy czas już skończyć z tym zdalnie funkcjonującym Sejmem i Senatem?" – stwierdził na Twitterze poseł PO Michał Szczerba.
Wynik głosowania w Senacie oznacza, iż ustawę ratyfikacyjną przyjęto bez żadnych zmian i dokładnie w takiej formie, w jakiej wpłynęła ona z Sejmu. Teraz może ona trafić już wprost na biurko prezydenta Andrzeja Dudy, a jego podpis powinien być jedynie formalnością.
Stało się bardzo źle w wyniku kłopotów technicznych, bądź pomyłki dwóch naszych kolegów. Wyjaśnimy z nimi dokładnie co się stało. Jeden twierdzi, że przerwało mu połączenie, drugi - senator Pociej, że zerwało mu głos i nie wiedział do końca nad czym głosuje. Będziemy to wyjaśniać bardzo mocno, bo oczywiście to się nie powinno zdarzyć.