Tomasz Komenda ponad 20 lat temu został niesłusznie skazany za "zbrodnię miłoszycką" i przesiedział w więzieniu 18 lat. W poniedziałek Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego zadecydowała o usunięciu z zawodu prokuratora, który oskarżał Komendę przed laty. W 2019 roku śledczy został zatrzymany za jazdę pod wpływem alkoholu. Orzeczenie jest nieprawomocne.
– Sąd uznał winnym tego przewinienia dyscyplinarnego prokuratora i wymierzył mu karę najwyższą możliwą, czyli wydalenia ze służby prokuratorskiej – przekazał w poniedziałek rzecznik Izby Dyscyplinarnej Piotr Falkowski.
Tomasz F., prokurator Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu uchybił godności urzędu poprzez jazdę w stanie nietrzeźwości. Zatrzymany został przez patrol drogowy policji do rutynowej kontroli w połowie października 2019 roku. Badanie wykazało, że śledczy miał 0,28 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.
W związku z tym wrocławska prokuratura zawiesiła Tomasza F. w obowiązkach służbowych, a w czerwcu ubiegłego roku Izba Dyscyplinarna uchyliła mu immunitet.
Przypomnijmy, że w 2001 roku Tomasz F. oskarżał Tomasza Komendę o udział w gwałcie zbiorowym. W konsekwencji Komenda został niesłusznie skazany za zgwałcenie i zamordowanie 15-letniej dziewczyny. Na wolność wyszedł w 2018 roku, po 18 latach spędzonych w więzieniu. Sąd przyznał mu 13 mln zł zadośćuczynienia.
Jak informowaliśmy w naTemat jakiś czas temu, prawomocny wyrok zapadł również w sprawie prokuratora, który zdecydował o jego aresztowaniu i postawił mu zarzuty. Stanisław O. został skazany za przyjmowanie łapówek w latach 1996-2000. Sąd wymierzył mu wówczas pięć lat pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości 30 tys. zł.