Z powodu jednego wpisu na Twitterze Małgorzata Jacyna-Witt szybko stała się bohaterką portali i mediów społecznościowych. Internauci wzięli ją na celownik, na jej słowa zareagował nawet Donald Tusk, "s*ał kot tę stępkę" żyje już swoim życiem. Ale kim jest lokalna polityk ze Szczecina? Znana jest z ciętego języka. – Ten zwrot jest dość powszechnym w potocznym języku – mówi naTemat.
– Ten zwrot jest dość powszechnym w potocznym języku i na pewno o wiele łagodniejszym niż różnego rodzaju wulgaryzmy, które słyszeliśmy ostatnio w wykonaniu totalnej opozycji – reaguje w rozmowie z naTemat Małgorzata Jacyna-Witt.
– W jej wpisie nie ma nic zaskakującego, to stały poziom. Jest bulwersujący jak zwykle. W Szczecinie znamy z tego panią Jacynę – ocenia radny ze Szczecina.
Z przemysłem stoczniowym Małgorzata Jacyna-Witt związana jest od kilku lat i dziś z nim najbardziej się kojarzy. – Wcześniej nie miałam z nim nic do czynienia – przyznaje. Ale, jak mówi, bardzo wsiąkła.
Małgorzata Jacyna-Witt jest szefową klubu PiS w zachodniopomorskim sejmiku i jednocześnie przewodniczącą rady nadzorczej spółki Stocznia Szczecińska. Od lat zaangażowana jest w szczecińską politykę, przez trzy miesiące była też prezesem stoczni. Od 30 lat jest przedsiębiorcą. Ostatnio stała się obrońcą nr 1 osławionej stępki pod budowę promu, w którą 23 czerwca 2017 roku Mateusz Morawiecki wbił ozdobnym młotkiem nit.
– Pierwszy jest Joachim Brudziński, proszę mu nie odbierać. Szef jest najważniejszy. Bardzo dobrze, że w końcu zareagował na bezsensowne komentarze opozycji w sprawie budowy promu – zastrzega ze śmiechem. To prawda, wpisy obojga zrobiły ostatnio w sieci furorę.
Ale to jej słowa "s*ał kot tę stępkę" szybko zaczęły żyć swoim życiem. Przypomnijmy. Jednemu z internautów, który dopytywał o projekt budowy nowego polskiego promu, odpisała: "To były plany. I gdyby stoczni nie zniszczono, zostałyby zrealizowane. PO zablokowało w stoczni produkcję statków do 2019 roku. Ile razy jeszcze mam to tłumaczyć? Zrobiliśmy w Polsce bardzo dużo. Srał kot tę stępkę".
"Kot s*ał na te respiratory", "S*ał kot Nowy Ład", "S*ał kot ten Fundusz Odbudowy" itd., itp. – różnie odniesienia znaleźli już ludzie. "Standardy PiS", "Arogancja", "Chamstwo" – komentują inni.
– Ten zwrot jest dość powszechnym w potocznym języku i na pewno o wiele łagodniejszym niż różnego rodzaju wulgaryzmu, które słyszeliśmy ostatnio w wykonaniu totalnej opozycji – reaguje w rozmowie z naTemat Małgorzata Jacyna-Witt.
Znana z ostrego języka
Widziała sporo komentarzy, co o niej piszą. – Podgrzałam atmosferę – śmieje się. – Przechodzę nad tym do porządku dziennego. Jestem w polityce 25 lat, w tym czasie zarzucano mi różnego rodzaju rzeczy. Zawsze używam soczystego języka, nie zamierzam od tego odstąpić. Mam dwie firmy budowlane, jestem przedsiębiorcą budowlanym i taki język jest u nas na porządku dziennym – wyjaśnia.
Z tego ostrego języka jest znana w Szczecinie. – W jej wpisie nie ma nic zaskakującego, to stały poziom. Jest bulwersujący jak zwykle. To nie jest nic nowego. W Szczecinie znamy z tego panią Jacynę – ocenia Przemysław Słowik, szczeciński radny.
Wskazuje, jak Małgorzata Jacyna Witt odnosiła się do kobiet w czasie Strajku Kobiet. "Wstrętne stare baby od lajkowania strajków z błyskawicami. Tak samo brzydkie. Bezrefleksyjne, bezmyślne, wulgarne, aroganckie, chamskie" – pisała w grudniu na Twitterze.
– Swoim zachowaniem przypomina Krystynę Pawłowicz – zauważa Przemysław Słowik.
Wobec kogo jeszcze reaguje ostro? – Jeśli jest temat stoczniowy, pierwsza dochodzi do głosu. Lubi zaczepić posła Nitrasa, ale przede wszystkim prezydenta Krzystka – odpowiada.
O procesach z jej udziałem również było głośno w mediach.
Kim jest Małgorzata Jacyna-Witt
Małgorzata Jacyna-Witt ma 65 lat. Była radną miejską w Szczecinie, teraz jest w sejmiku zachodniopomorskim. W 2014 r. startowała w wyborach na prezydenta Szczecina, ale przegrała w II turze z Piotrem Krzystkiem.
W 2019 roku ubiegała się o mandat w Parlamencie Europejskim, w ostatnich wyborach parlamentarnych próbowała też dostać się do Senatu. Zdobyła ponad 34 proc. głosów poparcia, przegrała z Tomaszem Grodzkim, który dziś jest Marszałkiem Senatu i działa na nerwy PiS.
"Jest typowym aparatczykiem" – napisała o nim po wyborach kandydatka PiS. Europoseł Bartosz Arłukowicz wytknął teraz, ile głosów zdobyła w wyborach samorządowych.
– Małgorzata Jacyna-Witt jest pełna kontrowersji, postrzegana jest dziś bardziej negatywnie. Chociaż był czas, kiedy zrzeszała wokół siebie trochę ludzi, wielu mieszkańców widziało w niej jakąś nadzieję na zmiany, inaczej była postrzegana. Raz kiedyś nawet na nią głosowałem, bo prezentowała głos rozsądku. Ale potem okazało się, że skupiała się na krytykowaniu – mówi Przemysław Słowik.
Porównuje ją z Bartłomiejem Sochańskim. – Oboje wywodzą się z Unii Wolności. On był prezydentem miasta i dla Szczecina były to rewolucyjne czasy. A skończył w PiS. I jako sędzia Trybunały Konstytucyjnego, który wydał wyrok na kobiety – zauważa.
Tak odpiera ataki opozycji
Z przemysłem stoczniowym Małgorzata Jacyna-Witt związana jest od kilku lat i dziś z nim najbardziej się kojarzy. – Wcześniej nie miałam z nim nic do czynienia, oprócz tego, że jako samorządowiec obserwowałam, jak Szczecin zmienił się po likwidacji stoczni i byłam zaangażowana tylko politycznie – przyznaje. Najpierw była Morska Stocznia Remontowa Gryfia, gdzie była przewodniczącą Rady Nadzorczej.
– Potem zaproponowano mi przejście do stoczni szczecińskiej. Jak weszłam do stoczni to spadł na mnie cały ten hejt z powodu stępki. Nie mojej. Ja nawet nie wiem, kto był inicjatorem jej postawienia. A stała się przyczynkiem do ataku na PiS. Jest to kula u nogi, która jest nieistotna, a stanowi element dyskusji publicznej – przyznaje.
Tu w 2019 roku przez trzy miesiące była prezesem i odpierała ataki opozycji. – Nie jest zardzewiała. Jest pomalowana na kolor brązowy, specjalną, antykorozyjną farbą. Stąd można mieć wrażenie rdzy. Proszę mi wierzyć, ona na pewno nie jest zardzewiała. Nie zamierzamy jednak robić żadnych wycieczek do stępki, nie mamy zamiaru robić żadnej hucpy. Takie działanie uważam żałosne – mówiła wówczas w rozmowie z naTemat.
Dziś powtarza to samo. – Jest pomalowana farbą antykorozyjną, nie rdzewieje. Stoi, czeka na lepsze czasy dla przemysłu stoczniowego, które na pewno w najbliższym czasie przyjdą dzięki mądrym działaniom i mądrym inwestycjom – podkreśla.
Stępka symbolem obietnic PiS
Stępka stała się już jednak symbolem niezrealizowanych obietnic PiS. W nieskończoność można przypominać i te obietnice o budowie promu, i wizytę premiera Morawieckiego w 2017 roku w tym miejscu, i to że nic z tego nie wyszło. Opozycja od lat bije na alarm, że nic się tam nie dzieje.
– Wiemy, że stocznia za PiS-u w żaden sposób nie została odbudowana. Stępka to wielki pic. Stoi tam od lat i rdzewieje. Wszyscy się z tego śmieją. Rozmawiałem z byłym prezesem stoczni, który mówił, że to jest po prostu niemożliwe, nie da się postawić stępki pod prom, który nie ma projektu. Najpierw robi się projekt, a potem stępkę i przystępuje się do budowy. Jak ona wygląda teraz, można zobaczyć z drona, z drugiej strony brzegu – mówi Przemysław Słowik.
Małgorzata Jacyna-Witt uważa, że jest inaczej i jak innych polityków PiS, nie da się przekonać. Wina spada na PO.
– Uważam, że stępkę rozsławili ludzie, którzy doprowadzili do zlikwidowania Stoczni Szczecińskiej, i którzy nie rozumieją, co to znaczy odbudowa przemysłu po dosyć długim okresie, gdy został przerwany łańcuch pracowniczy. Część pracowników wyjechała, część przebranżowiła się, a część popadła np. w alkoholizm albo w depresję. Odbudowanie tego jest bardzo trudne – mówi.
Tłumaczy: – Proszę mi wierzyć, nie byliśmy w stanie stwierdzić, jak głęboko posunięta jest destrukcja przemysłu stoczniowego. To wychodziło z czasem. To, że np. w stoczni nie wolno było budować statków do 2019 roku, wyszło z dokumentów, które wyciągnęłam i udostępniłam, gdy gdy byłam prezesem. O tym nikt nie mówił. Niestety musieliśmy uporać się z tymi sprawami. W tej chwili sytuacja w przemyśle stoczniowym w Szczecinie jest stabilna. Budujemy dok dla MSR Gryfia, który będzie bazą do dalszego działania tej stoczni.
W tym duchu zareagowała też na wpis Donalda Tuska, który odniósł się do jej kontrowersyjnego wpisu, zamieścił zdjęcie kota i postawił pytanie: "Gdzie jest ta stępka?".
"Tam, gdzie nie miało być stoczni, bo ją Platforma Obywatelska najpierw zlikwidowała, potem pozwoliła na wywiezienie maszyn na złom, a potem zablokowała budowę statków do 2019 roku" – odpisała.
"Dranie" – zareagowała z kolei pod wpisem Borysa Budki.
Ale pod jej adresem od wczoraj też wiele napisano w sieci. Pomijając język, ludziom trudno też przyjąć, że w 2017 roku PiS nie wiedział, jaka jest sytuacja stoczni.
"Kto wygra ten emocjonujący zachodniopomorski wyścig żenady?" – pyta posłanka Katarzyna Lubnauer.
Radna Jacyna-Witt odpowiada
– Niektórzy wokół stępki stworzyli przemysł ataku na PiS. Jak już nie mają się czego czepić, pojawia się stępka. Zaobserwowałam to w wielu dyskusjach – o szczepieniach, o drogach, o interesie narodowym, o czymkolwiek. Na koniec zawsze pada pytanie: "A co tam ze stępką?". A ona tak naprawdę jest w tym wszystkim absolutnie nieistotna. Nie mówię o promach, te musimy wybudować. Ale ona jest nieistotna wobec działań, które od sześciu lat są podjęte w zakresie przywrócenia przemysłu stoczniowego w Szczecinie – podkreśla radna PiS.
A że była wielka obietnica? – Obiecać można budowę publicznych stadionów, czy aquaparku, bo to jest bardzo proste. Bierze się pieniądze i buduje. To wszystko. Z promem tak się nie da. Dofinansowanie tego typu działalność jest obwarowane zakazem pomocy publicznej ze strony UE, więc nie można sobie wybudować promu z pieniędzy publicznych, który nie będzie przeznaczony do użytku publicznego, tylko będzie zarabiał pieniądze – odpowiada.
Małgorzata Jacyna-Witt musi być bardzo zajętą osobą. Jest bardzo aktywna na Twitterze, wchodzi w dyskusję z internautami. "Boli was, że udało się podnieść Polaków z kolan? Że mają poczucie własnej wartości? Tak właśnie jest", "Jaki problem? Co Pana to obchodzi? Pana stępka?", "Łyso?" – reagowała w ostatnich dniach.
"Ale wstyd" – stwierdziła, gdy marszałek Grodzki został Człowiekiem Roku "Gazety Wyborczej".
"Jutro odpowiem, bo muszę iść spać. Prowadzę swoje 3 firmy, plus rn w Stoczni. To duża odpowiedzialność. Pragnę tylko uświadomić, że jako posłanka jest Pani moim pracownikiem" – odpisała ostatnio posłance Lubnauer.
Jest w samorządzie, w prywatnym biznesie (w sumie trzy firmy, w tym jedna zajmująca się nieruchomościami), jest w stoczni. O sobie mówi, że jest ekonomistą, przedsiębiorcą, politykiem. Czy w tym wszystkim znajduje jeszcze czas dla stoczni właśnie?
– Tak. Mam 65 lat, syn ze mną współpracuje, od prawie 30 lat mam wspólniczkę, która zgodziła się na moją działalność publiczną i chwała jej za to. Firma jest silna. Jestem w takim wieku, że rodzinne sprawy są już poukładane i stać mnie na to – mówi.
Dodaje, że wsiąkła w sprawy stoczni. – Bardzo. Nam wszystkim w Szczecinie ta stocznia zawsze bardzo mocno działała i działa na wyobraźnię. To była podstawa funkcjonowania naszego miasta. I jak jej zabrakło, to miasto straciło charakter, stało się nijakie. Przestali przyjeżdżać ludzie z fantazją, ci, którzy chcieli tu pracować i projektować. Jak zlikwidowano stocznię to miasto zupełnie siadło, ludzie przestali przyjeżdżać – mówi.