
Chyba nikt się nie spodziewał. W ogóle od pewnego czasu przewidywanie przyszłości w naszym kraju obarczone jest rosnącym ryzykiem. Choć wyrok Trybunału Konstytucyjnego wisiał w powietrzu, to jak wiele osób dopuszczałem myśl, że może jednak nie zostać wydany. Paradoksalnie bowiem jest on obciążeniem dla władzy. I prawdopodobnie nie jest przypadkiem to, że do dzisiaj TK nie przygotował ani uzasadnienia do tego wyroku, ani postanowienia sygnalizacyjnego, które było związane z tym wyrokiem. Być może niektóre tezy w tym wyroku są niewygodne, a sugerowane rozwiązania gorsze od obecnie istniejących uregulowań?
Nie tylko czuję się Rzecznikiem, ale i z najwyższym zaangażowaniem wykonuję swoje zadania na rzecz obywateli. I to każdego dnia – cały czas podejmowane są liczne interwencje, odbywany regularne spotkania, uczestniczymy w postępowaniach sądowych. Na przykład 28 maja mieliśmy ważną rozprawę przed Sądem Najwyższym, która dotyczyła prawa do czystego powietrza. Będę się starał, aby tak właśnie było do końca, czyli prawdopodobnie do 15 lipca.
Właściwie był chyba tylko jeden taki głos – wyraził go pan wiceminister Waldemar Buda. Nie dziwię się jednak, że nikt nie podjął tego wątku, bo byłaby to naprawdę daleko idąca aberracja konstytucyjna. Już po tej wypowiedzi został ogłoszony termin wyboru nowego Rzecznika, wygląda więc na to, że jest wola powołania RPO, który byłby organem konstytucyjnym, a nie jakąś formą zastępczą.
Swoją drogą, wyrok TK uważam za bezprawie, mówiłem o tym wiele razy. Ale skoro się wydarzył, to uważam – będąc państwowcem – że trzeba zrobić wszystko co w naszej mocy, aby naprawić szkodliwe skutki tego wyroku. Jeżeli jednak nowy RPO zostałby wybrany do 15 lipca, to te skutki byłyby w zasadzie minimalne.
Staram się na to patrzeć i reagować racjonalnie. Porównuję moją sytuację do innych osób, które mają różnego rodzaju kłopoty prawne czy osobiste w związku z tym, jak sprawowana jest władza w Polsce. Na przykład – z sytuacją takich sędziów jak Igor Tuleya, Paweł Juszczyszyn, Beata Morawiec czy Włodzimierz Wróbel; z położeniem prokuratorów, którzy zostali przymusowo delegowani; czy sytuacją sędziów Sądu Najwyższego, którzy zostali wysłani na wcześniejszą emeryturę i – gdyby nie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej – to by z tej emerytury wcześniejszej nie wrócili.
Szansa zawsze istnieje. Pytanie tylko, jak długo będzie trwała jej realizacja, kiedy będziemy gotowi ponownie zawrzeć tego typu powszechnie uznawane i realizowane porozumienie społeczne. Już w 1989 roku umówiliśmy się, że budujemy nowe państwo, które opiera się na wartościach w postaci demokracji, praw człowieka, członkostwa w strukturach europejskich i w międzynarodowych strukturach wojskowych. Do tego, że państwo będzie się modernizowało, wzmacniało ekonomicznie i społecznie, coraz skuteczniej zapewniało zaspokojenie potrzeb obywateli.
Tymczasem w ciągu ostatnich lat nastąpiło przerwanie ciągłości tej wizji państwa. Pojawiły się tendencje do burzenia naszego ładu prawnego i konstytucyjnego, kwestionowania naszych relacji ze strukturami europejskimi, czy też deprecjonowania praw i roli jednostki w relacjach z państwem. W zakresie działania wymiaru sprawiedliwości, w tym prokuratury, coraz częściej możemy zaobserwować funkcjonowanie "podwójnego państwa". Jedni stosują jedne zasady, drudzy inne.
Jak już podkreśliłem – główne zagrożenie to brak stabilności i przewidywalności. Stosunkowo łatwo jest zakwestionować istniejący porządek, zwłaszcza jak się używa populistycznego języka i nie przestrzega standardów demokracji. Trudniej jest zbudować nowy porządek, wyjść z kryzysu polityczno-prawnego, odbudować zaufanie obywateli do państwa, do instytucji i autorytetów.
To prawda, niebezpieczeństwo polexitu, zwłaszcza prawnego (czyli wydrążenia różnych mechanizmów prawnych współpracy pomiędzy sądami państw członkowskich), wisi wciąż nad nami. Ale właśnie dlatego rolą wszystkich ludzi świadomych swoich praw, podzielających europejskie aspiracje, jest nie dać się zepchnąć. Należy mówić, że to jest nasza Unia Europejska, że jesteśmy jej obywatelami oraz że zawdzięczamy jej niesamowity skok cywilizacyjny.
Warto zauważyć, że Unia podejmuje różne działania, ale nie zawsze jest dostatecznie zdeterminowana, żeby bronić europejskich wartości. Niezależnie od różnych działań prawnych, zabrakło mi zdania, spotkania lub innego symbolicznego gestu ze strony Ursuli von der Leyen pod adresem sędziego Igora Tuleyi. Skoro stał się on symbolem niezależnego sądownictwa, osobą walczącą o członkostwo w UE, zastanawiam się, dlaczego szefowa UE nie zdobędzie się na taki gest. Nie pokaże, że to człowiek, który broni naszych wartości. Takich gestów politycznych w ogóle jest niewiele. Są działania prawne, lecz najczęściej są one mocno opóźnione, słabe i nieskutkujące zmianą. Ale ostatecznie ważne jest, że ten proces trwa i w końcu – w co wierzę – zacznie przynosić konkretne rezultaty.
Sytuacja się trochę komplikuje, bo gdy dzisiaj mówimy o polexicie, to nie możemy nie postawić pytania o Fundusz Odbudowy. Decydując się na udział w nim i czerpanie korzyści z miliardów złotych, które trafią do Polski, nasze władze zobowiązały się do pogłębienia integracji europejskiej. Między innymi zaciągania zobowiązań przez Unię, co automatycznie wymusza wspólne działania, zasady rozliczeń i normy kontroli. Ponadto integracji sprzyja też sytuacja geopolityczna, a konkretnie konieczność radzenia sobie z wieloma zagrożeniami zewnętrznymi, od zdrowotnych po militarne.
Starałem się pokazać przez te prawie 6 lat, że trzeba być w tej pracy sumiennym, odpowiedzialnym i pracowitym. Nie mówić, że czegoś się nie da zrobić, lecz szukać rozwiązań. Rozmawiać z ludźmi, być blisko, nie tylko okazjonalnie. Tych fal sympatii ostatnio rzeczywiście było sporo. Pierwsza, kiedy odchodziłem we wrześniu 2020, druga w kontekście Trybunału Konstytucyjnego, trzecia przy sprawozdaniu sejmowym. Cieszy mnie, że pojawia się tak wielkie zaufanie do działalności Rzecznika Praw Obywatelskich, ale chcę podkreślić, że to zasługa wielu ludzi, moich wspaniałych współpracowników w Biurze RPO.
Powinniśmy cały czas domagać się przestrzegania prawa i nie odpuszczać w żadnej sytuacji, kiedy słyszymy, że ktoś jest nierówno traktowany. Temu służy wykorzystywanie prawa do petycji, dostępu do informacji publicznej, czy tworzenie organizacji, które władzę monitorują i nadzorują. Bardzo ważną rolę odgrywa tutaj obrona wolności słowa i wolności mediów. Kolejna rzecz to budowanie kultury społeczeństwa obywatelskiego, w którym jesteśmy solidarni, wspieramy się wzajemnie, przestrzegamy reguł, zachowujemy się przyzwoicie. Gdzie niezależnie od tego, co się wokół dzieje, staramy się być uczciwi w stosunku do siebie i do innych.