TVP kręci film o Jarosławie Kaczyńskim, ale okazuje się, że prezes PiS wcale nie chce, by powstała o nim ekranowa produkcja. Wicepremier ds. bezpieczeństwa podobno jest wściekły, że produkcja może go ośmieszyć.
O tym, jak Jarosław Kaczyński miał zareagować, kiedy dowiedział się, że TVP jest w trakcie tworzenia filmu o nim, informuje "Gazeta Wyborcza". – Wbrew temu, co się mówi, prezes nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Gdy przeczytał o tym filmie i pokazano mu pierwsze komentarze i szydercze memy, był wściekły – mówi jeden z posłów partii rządzącej.
Prezes PiS miał być zły również za to, że publiczna stacja zwróciła się do Bogdana Borusewicza, by wystąpił w filmie. Dziennik powołuje się na przekaz rozmówcy z TVP. Z jego relacji wynika, że Jacek Kurski przekonuje teraz Kaczyńskiego, że film nie był jego pomysłem i nigdy by się nie zgodził na "dekonspirację" projektu przed Borusewiczem.
Jak czytamy, szef TVP ma pretensje do reżyserki Ewy Świecińskiej, która za błąd podobno obwinia jedną ze swoich współpracowniczek.
Film TVP o Kaczyńskim
Przypomnijmy, że doniesienia o nowej produkcji Telewizji Polskiej pojawiły się kilka dni temu. Wicemarszałek Senatu z PO Bogdan Borusewicz poinformował o mailu, jakiego otrzymał od asystentki Świecińskiej. Polityk dostał zaproszenie do wzięcia udziału w filmie dokumentalnym o prezesie PiS. Produkcja ma mieć tytuł "Człowiek zbuntowany".
TVP opisując scenariusz filmu wyraźnie podkreśla, że "wydarzenia tamtych dni zostaną w filmie skonfrontowane z wypowiedziami Jarosława Kaczyńskiego dziś oraz innych ważnych opozycjonistów - świadków historii. Film w zamyśle autora ma być zbudowany z anegdot, nie z suchych faktów. Przewidziane są zdjęcia dokumentalne i fabularyzowane, a prezentowana w filmie historia skończy się ok. 1990 roku".