W Anglii liczba zakażeń wciąż rośnie. Szacuje się, że dominującą odmianą w Wielkiej Brytanii jest obecnie wariant indyjski koronawirusa. Brytyjski minister zdrowia zapewnia jednak o skuteczności szczepionek, wskazując niską liczbę zaszczepionych osób, które musiały poddać się hospitalizacji.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Jak pisaliśmy pod koniec maja w naTemat, niektórzy naukowcy podejrzewają, że Wielka Brytania jest na początku trzeciej fali zakażeń koronawirusem, co może wpłynąć na opóźnienie zapowiadanego poluźnienia obostrzeń.
Jak podaje PAP, brytyjscy naukowcy oszacowali, że indyjski wariant koronawirusa, nazywany przez WHO Deltą, jest obecnie odpowiedzialny za trzy czwarte nowych zakażeń w Wielkiej Brytanii. Na początku maja dominował jeszcze wariant brytyjski (Alfa).
Brytyjski minister zdrowia Matt Hancock zapewnił jednak, że pomimo rosnącej liczby zakażeń, poziom hospitalizacji cały czas jest na takim samym poziomie. Powiedział, że dowodzi to skuteczności szczepionek, które zrywają związek między zakażeniami a hospitalizacjami i zgonami.
"Nasze dane na dzień 3 czerwca pokazują, że z 12 383 przypadków wariantu Delta, 464 trafiły na pogotowie ratunkowe, a 126 osób zostało przyjętych do szpitala. Spośród tych 126 osób 83 były nieszczepione, 28 otrzymało jedną dawkę, a tylko trzy otrzymały obie dawki szczepionki" – poinformował brytyjski minister zdrowia.