Zamieszania związanego z odwołaniem wczorajszego meczu ciąg dalszy. Próbujemy ustalić, kto jest odpowiedzialny za to, że dach był otwarty. Winnych ciężko znaleźć, bo nikt nie chce się przyznać do błędu.
Narodowe Centrum Sportu wskazuje na PZPN, PZPN na FIFA i tak dalej. Nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za kompromitację, jaką niewątpliwie jest przełożenie meczu z Anglią.
Przepisy FIFA
Na oficjalnej stronie PZPN znajdziemy krótki komunikat: "Zgodnie z przepisami FIFA (FIFA World Cup Brasil 2014, art.20 paragraf 5) decyzję, czy dach stadionu podczas meczu będzie otwarty czy zamknięty, podejmuje delegat FIFA po uzgodnieniu z drużynami i sędzią głównym. Decyzja ta musi być ogłoszona na spotkaniu organizacyjnym przed meczem."
To tylko połowa prawdy, bo dalej regulamin FIFA mówi wyraźnie, że w przypadku nagłych zawirowań pogodowych decyzja o zamknięciu dachu może zostać podjęta bezpośrednio przed rozpoczęciem spotkania, albo nawet w jego trakcie. Jedyny warunek jest taki, że dach musi pozostać zamknięty do końca spotkania.
Zadzwoniliśmy w tej sprawie do pani Agnieszki Olejkowskiej. Rozmowa wyglądała tak:
naTemat: – PZPN na swojej stronie internetowej zamieścił komunikat, w którym powołuje się na art. 20 paragraf 5 przepisów FIFA...
Agnieszka Olejkowska: – Artykuł 17. Pan to w ogóle czytał?
– Tak, czytałem. Mam dokument przed sobą i mogę Pani powiedzieć, że artykuł 17. nosi tytuł: "List of players", więc to nie to.
– Dobrze, i co z tym?
– W przepisach FIFA jest jasno napisane, że w szczególnych przypadkach decyzja nie musi zapaść na spotkaniu przedmeczowym, a dach może być zamknięty nawet w jego trakcie.
– Nieprawda, wszystkie strony muszą to uzgodnić.
– Jak wyglądał proces podejmowania tej decyzji? Kto z kim kiedy rozmawiał?
– Wszystko powiedziałam już na konferencji, nie mam zamiaru się powtarzać.
– Pani nie chce odpowiadać na moje pytania.
– Pan je zadaje w sposób opryskliwy. Proszę przesłać pytania na maila. Odpowiem.
Nie odpowiedziała. A pytania zadawaliśmy grzecznie.
Art. 20 paragraf 5 przepisów FIFA
If a stadium has a retractable roof, the FIFA match commissioner, in consultation with the referees and the two teams’ officials, shall decide before the match whether the roof shall be open or closed during the match. This decision must be announced at the latest at the organisational meeting on the morning of the match, although it may subsequently be modified prior to kickoff in the event of a sudden and significant change in the weather conditions. As a general rule, if the match starts with the roof closed, it shall remain closed for the entire duration of the match. If the match starts with the roof open and there is a serious deterioration of the weather conditions, only the referee has the authority to order its closure during the match. In such an event, the roof is to remain closed until the end of the match.
Drenaż i murawa
Podczas wczorajszej transmisji z niedoszłego meczu kilkakrotnie padł argument, że murawa na Stadionie Narodowym została źle przygotowana do meczu, a warstwa drenażowa „ma 2 cm, a podczas Euro miała 22”. – Nie rozumiem, dlaczego mówi się o tym, ile ten drenaż ma centymetrów. System, który znajduje się na Stadionie Narodowym spełnia wszelkie wymogi – powiedział w rozmowie z naTemat Marek Wypychowski, prezes firmy "Zielona architektura", która zajmuje się murawą na Stadionie Narodowym.
Dużo mówi się też o tym, że stan murawy pozostawia wiele do życzenia. – Pierwotnie mieliśmy przygotować podłoże tylko na jeden mecz. Dopiero później zmieniono decyzję i trzeba było pracować tak, by można było rozegrać dwa mecze. To robi bardzo dużą różnicę jeżeli chodzi o przygotowanie murawy. Media podnoszą też argument, że trawa leżała za krótko. Bzdura. Jeden taki dywan waży około tony i nie ma właściwie możliwości jego przesunięcia – kontynuuje Wypychowski.
Sporo jednak chyba zależy od tego, jak gruby jest dywan trawy, na którym mają grać piłkarze. Okazuje się, że powinna być wartstwa około 25-30 cm, podczas gdy grubość dywanu, który leży na Narodowym to 5 cm.
NCS umywa ręce
Rzeczniczka Narodowego Centrum Sportu, Daria Kulińska, zrzuca winę na PZPN. – Stadion jest wynajmowany organizatorowi wydarzenia i to ustalenia organizatora muszą być wdrażane w życie. PZPN jest organizatorem i to była jego decyzja by otworzyć dach– twierdzi rzeczniczka NCS.
Jakby tego było mało, to dziś szef NCS, Robert Wojtaś, powiedział, że dach na Stadionie Narodowym był zamknięty do godziny 12:00. Później, na wyraźnie życzenie PZPN – został rozsunięty.
Dlaczego nie można było zamknąć dachu przed meczem? Kulińska twierdzi, że było to technicznie niemożliwe, ze względu na bezpieczeństwo osób już przebywających na stadionie. Jak zaznaczyliśmy wcześniej, przepisy FIFA pozwalają sędziemu podjąć decyzję o zamknięciu dachu nawet w trakcie meczu. Na Narodowym byłoby to jednak niemożliwe.
Opinie na temat tego, czy dach można było zamknąć czy nie, są podzielone. W rozmowie z Interia.pl były prezes NCS, Rafał Kapler powiedział krótko – Jest czerwony przycisk, który po naciśnięciu powoduje, że dach zasuwa się w 12 minut.
O tym, że PZPN i NCS doskonale wiedział o prognozach pogody, mówi w rozmowie z nami Wypychowski. – Wszyscy wiedzieli, że wieczorem w Warszawie będzie padał deszcz i przy takich warunkach pogodowych dach stadionu powinien być zamknięty. Żaden drenaż by sobie nie poradził z taką ulewą. My zgłaszaliśmy do naszego zleceniodawcy, czyli Narodowego Centrum Sportu, że przy dużych opadach murawa nie będzie się nadawała do gry i dach powinien być zamknięty. Z tego co wiem NCS miał interweniować w tej sprawie w PZPN.
Z kolei zarząd PZPN wydał dziś oświadczenie. Stwierdził, że w mediach pojawiło się wiele nieprawdziwych informacji, krzywdzących wobec związku. Chodzi zwłaszcza o wypowiedzi w studio Telewizji Polskiej oraz słowa, wypowiadane przez polityków różnych opcji. Cały udostępniony dokument kończy stwierdzenie, że PZPN wystąpi do Ministerstwa Sportu i Turystyki z roszczeniem o naprawienie strat i wyrządzonych krzywd.
- Delegat chciał zamknąć dach o 20.00, ale nie miał wiedzy, że nie można tego zrobić. Ktoś mu tego nie powiedział i to nie jest wina PZPN. Członkowie związku sprawdzali stan trawy przed meczem, ale trudno, by w jakikolwiek sposób sprawdzano też drenaż. Mam nadzieję, że w przyszłości unikniemy takiej sytuacji - mówi w TvN24 członek zarządu związku, Jacek Masiota.