Hakerzy włamali się na prywatną skrzynkę mailową Michała Dworczyka oraz jego żony. Szef KPRM potwierdził to w oświadczeniu, które opublikował w nocy w mediach społecznościowych.
"W związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na moją skrzynkę email i skrzynkę mojej żony, a także na nasze konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe" – napisał Michał Dworczyk.
Dalej szef KPRM podkreślił, że zważywszy na to, iż informacje zostały opublikowane w rosyjskim serwisie społecznościowym Telegram oraz fakt, że przez 11 lat miał zakaz wjazdu na teren Białorusi i Rosji jako osoba aktywnie wspierająca przemiany demokratyczne na terenie byłego ZSRR, traktuje ten atak jako "jeden z elementów szeroko zakrojonych działań dezinformacyjnych zawierających sfałszowane i zmanipulowane informacje".
Polityk stwierdził, że na jego skrzynce mailowej nie znajdowały się informacje, "które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny". Nie wytłumaczył jednak, czy publikowane na Telegramie dokumenty są autentyczne. "Informuję również, że oświadczenie, które zostało opublikowane w mediach społecznościowych na koncie mojej żony, jest sfabrykowane i zawiera nieprawdziwe treści" – dodał.
Przypomnijmy, że o włamaniu na skrzynkę Dworczyka informował 8 czerwca wieczorem portal Onet. Jak podawano, na facebookowym koncie żony szefa Kancelarii Premiera pojawiła się informacja o włamaniu na jego prywatną skrzynkę pocztową. Znalazł się tam też link, pod którym można było obejrzeć prawdopodobnie skradzione dokumenty.
W materiałach dużo miejsca poświęcone jest polityce Polski wobec imigrantów z Białorusi - zwłaszcza tych polskiego pochodzenia.
Z całą pewnością mogę stwierdzić, iż celem tego typu cyberataków jest dezinformacja i w związku z tym właściwe służby specjalne RP prowadzą wszelkie niezbędne działania wyjaśniające.