
W dzień, w którym polscy piłkarze przegrali ze Słowacją, reprezentacja piłkarek rozgromiła Czechy 5:0 w meczu towarzyskim. Jednak to o klęsce tych pierwszych trąbiły media, rozprawiali internauci i rozmawiali sąsiedzi pod blokiem. Piłka nożna kobiet nie tylko wciąż istnieje w Polsce w cieniu męskiej, ale również innych kobiecych dziedzin sportu. O co tutaj chodzi, jaka jest faktycznie kondycja kobiecej piłki nad Wisłą i czy w Polsce opłaca się być piłkarką? Odpowiedzi na te pytania wcale nie są proste.
Kobietom wstęp wzbroniony
27 czerwca 1981 roku – umowny początek piłki nożnej kobiet w Polsce. Mimo że mecz Polek z Włoszkami w Katanii nie był traktowany przez Polską Rzeczpospolitą Ludową jako oficjalne spotkanie polskiej reprezentacji, to – zdaniem Adama Drygalskiego, autora książki "Piłkarki. Urodzone, by grać" – można go tak traktować, gdyż na stadionie w Katanii odegrano hymny oba krajów.Rozwój kobiecej piłki nożnej był historycznie niekorzystny. W 1921 roku angielska federacja piłkarska zakazała kobietom uprawiania piłki nożnej, uważając tę dyscyplinę za niewłaściwą dla pań. Podobną decyzję podjęto także w wielu innych państwach Europy. Przez wiele lat starano się przekonywać także opinię publiczną, że piłkę nożną mogą uprawiać tylko mężczyźni, a jej trenowanie może być wręcz niezdrowe i niebezpieczne dla kobiet.
"Poziom piłki klubowej w Polsce niezbyt wysoki"
A jak jest dzisiaj? W telegraficznym skrócie: w Polsce gra obecnie około 30 tysięcy zawodniczek. Drużyny seniorek rywalizują w Ekstralidze (12 zespołów), I, II, III i IV lidze oraz w Pucharze Polski. Z większych klubów w Polsce zespoły w Ekstralidze mają m.in. GKS Katowice czy Śląsk Wrocław.Poziom piłki klubowej w Polsce nie jest zbyt wysoki, o czym świadczą, chociażby wyniki naszych drużyn w Europie. O sile ligi świadczą różnice między zespołami na ich poziomie piłkarskim. Dwie drużyny ostatnio zdecydowanie odstawały w Ekstralidze Kobiet, która – jak na kraj z prawie 38 milionami mieszkańców – i tak nie jest mocno rozbudowana.
Sport męski bardziej wartościowy?
Problemem, z którym wciąż boryka się polska piłka nożna kobiet, są nierówności. Nie tylko znacząco wpływają one na kondycję tego sportu nad Wisłą, ale piłkarki odczuwają je wręcz na własnej skórze. Zdaniem Adama Drygalskiego, autora książki "Piłkarki. Urodzone by grać", mimo że jest coraz lepiej, to, jeśli chodzi o zasypywanie nierówności między kobiecą a męską piłką nożną w Polsce, jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia i nadgonienia.Kiedyś zrobiłam na Twitterze ankietę z zapytaniem o to, czy kobieta może być trenerką w męskim zespole. Na blisko 3 tysiące ankietowanych, 75 procent osób odpowiedziało "nie". Zamiast odpuścić temat, wynik ten stał się dla mnie dodatkową motywacją, aby takiego zadania się podjąć. I mimo obawy wielu osób, że „baba w szatni przynosi pecha” – choć brzmi to absurdalnie, jest to dość powszechna opinia – jako asystentka trenera awansowałam razem z drużyną RKS Okęcie Warszawa, beniaminkiem, z okręgówki do IV ligi.
Myślę, że jest to cała rewolucja, której piłkarki są jedynie punktem wyjścia. Gra toczy sie o zmianę w polskim społeczeństwie i jego dostosowanie się do realiów. Dostosowanie, a nie unowocześnienie – fakt, że dziewczyny grają w piłkę, nie jest żadną nowością.
Cisza w eterze
Druga nierówność: małe zainteresowanie polskich mediów. Piłka nożna kobiet wciąż istnieje w medialnych outletach od wielkiego dzwonu."W Polsce piłkę kopią wariatki"
Ostatnia, kluczowa nierówność pomiędzy kobiecą a męską piłką nożną? Warunki.Porównania do zachodniej piłki tracą w takiej sytuacji byt – w Hiszpanii, Francji czy w Niemczech piłkarki mają co prawda niższe pensje od piłkarzy, ale wciąż są one relatywnie wysokie, mogą się z niej utrzymać. A poza tym trenują na tych samych obiektach, korzystają z tej samej infrastruktury, mają trenerów, fizjoterapeutów, dietetyków – słowem, są traktowane w profesjonalny sposób. W Polsce tylko kilka klubów może zapewnić zawodniczkom takie warunki.
Sukces mile widziany
Dziennikarz Sport.pl i komentator telewizyjny Piotr Wesołowicz zaznacza, że tylko jedna rzecz może spopularyzować kobiecą piłkę w polskim społeczeństwie. Sukces, a dokładniej międzynarodowy sukces seniorek – w mistrzostwach świata lub Europy.Sukces sprawiłby, że futbol pań przebiłby się do świadomości Polaków. Oczywiście, mamy indywidualności w kobiecej piłce: Ewa Pajor strzela gole w Bundeslidze, jedną z najlepszych bramkarek w Europie jest Kasia Kiedrzynek. Ale to wciąż nie są przykłady dla masowego odbiorcy. Skoki Adama Małysza, biegi Justyny Kowalczyk czy chód Roberta Korzeniowskiego nie były sportami masowymi, ale przebiły się do świadomości, bo dla polskiego kibica najważniejsza była informacja, że Polacy są w nich najlepsi.
100 tysięcy piłkarek
Nowe piłkarki są zresztą celem PZPN. Cel? 100 tysięcy zawodniczek w Polsce w ciągu 5-8 lat. Walczy o to wspomniana już Nina Patalon, selekcjonerka polskiej reprezentacji, koordynatorka szkolenia piłki nożnej kobiet w PZPN, pierwsza i do tej pory jedyna trenerka w Polsce z licencją UEFA Pro.Future looks bright
Rozmówcy naTemat nie mają wątpliwości, że będzie coraz lepiej. Zuzanna Walczak przypomina, że PZPN, UEFA i FIFA w swoich dokumentach strategicznych na najbliższe lata działalności zgodnie wymieniają, że jednym z kluczowych elementów ich rozwoju jest właśnie futbol kobiecy.Najważniejsze jednak jest to, że za deklaracjami idą również coraz większe inwestycje finansowe związków piłkarskich, ale także marek, które chcą sponsorować kobiecy futbol. Przed nami jeszcze sporo pracy, bo należy szczerze przyznać, że stan wyjściowy nie jest najlepszy, ale to dyscyplina z olbrzymim potencjałem, która ma szanse na dynamiczny wzrost na przestrzeni kilku kolejnych lat.
