
Brali wszystko, na co mieli ochotę. Najpewniej często bez świadomości, jak cenne kulturowo są przedmioty wrzucane na statki. Kielichy, szaty, miecze, rękopisy, książki, obrazy. Ale też posadzki, kolumny, zdobienia, parapety, framugi. W proch obracali całe miasta, nie wahali się, by z trumien wyrywać srebrne gwoździe, zeskrobywać złoto z listew. Potop szwedzki był nieporównywalnie bardziej niszczący dla polskiej kultury niż grabieże sowieckie i nazistowskie w czasie II wojny światowej.
Największa kradzież w historii?
Badacze nie potrafią dokładnie ocenić, jaka jest skala grabieży z XVII wieku. Nie istnieją dokumenty czy katalogi, na podstawie których historycy mogliby zweryfikować, co i w jakich ilościach zostało wywiezione. Tym bardziej że wiele łupów mogło trafić do prywatnych kolekcji lub zagubić się w podróży.Może cię zainteresować także: Pawłowicz brnie z szarżą na Szwecję. Sędzia TK wrzuciła swoje zdjęcie z mieczem
– Dlaczego w sąsiedniej sali jest inna podłoga? – pyta go Marcin.
– Inna?
– Tu marmury, a tam deski. Zabrakło kamienia?
– A wie pan co, jeszcze nikt nigdy nie zadał takiego pytania. Chyba nie znamy odpowiedzi. Pan wie? – na twarzy Bengta Kylsberga rysuje się zaciekawienie.
– Wiem!
– To dlaczego?
– Bo ja go mam!
Poszukiwanie skarbów w Wiśle
W czerwcu 2018 r. na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się konferencja naukowa pt. "Polskie dziedzictwo kulturowe w Szwecji. Rzeczy i historia". Oficjalnie rozpoczęto projekt poświęcony polonikom. Celem było skatalogowanie przedmiotów, które powstały w Rzeczypospolitej Obojga Narodów lub dotyczą polskiej kultury, a znajdują się na terenie Szwecji.Może cię zainteresować także: Tęsknisz za podróżami? Te książki pozwolą ci poznać Europę bez wychodzenia z domu [LISTA]
Napisz do autorki: alicja.cembrowska@natemat.pl
