Na rynek trafiła właśnie nowa generacja "mądrych zegarków" sygnowanych przez markę z Shenzhen. Najpierw rzuciłem (naprawdę uważnie) okiem na flagowy model Watch 3 Pro Elite. Następnie zapiąłem go na nadgarstku, podniosłem się z kanapy i ruszyłem przed siebie. Sprawdźmy, co potrafi!
Redaktor Centrum Produkcyjnego Grupy na:Temat, który lubi tworzyć wywiady z naprawdę ciekawymi postaciami, a także zagłębiać się w rozmaite zagadnienia związane z (pop)kulturą, lifestyle'em, motoryzacją i najogólniej pojętymi nowoczesnymi technologiami.
Znam osoby, które twierdzą, że w świecie aktywności fizycznej "dizajn" jest całkowicie nieistotny, a forma powinna być całkowicie podporządkowana funkcjonalności. Ba, sięganie po zbyt efektowne stroje i akcesoria sportowe z automatu wzbudza podejrzenia, że należymy do ludzi z kategorii "więcej sprzętu, niż talentu". Po części rozumiem taką argumentację, jednak – mając możliwość wyboru – w czasie treningu wolę widzieć na swoim nadgarstku coś ładnego. Ot, taki feler.
Właśnie wyciągnąłem w pudełka coś, co powinno ukontentować nawet najwybredniejszych estetów. Coś, co robi naprawdę duże wrażenie nie tylko w porównaniu z innymi smartwatchami, lecz także "prawdziwymi" zegarkami.
Skoro mowa o tych drugich: z biegu mógłbym wymienić przynajmniej tuzin czasomierzy wycenianych na dwu-, trzykrotność średniej krajowej, które Huawei Watch 3 Pro Elite bije na głowę pod względem jakości wykonania.
Świetne wrażenie robi tutaj zarówno precyzja wykończenia najdrobniejszych elementów, jak i materiały, których użyto. Dekiel powstał z ceramiki, natomiast szkiełko z ekstremalnie odpornego na zarysowania syntetycznego szafiru. Koperta i bransoleta? W tych przypadkach postawiono na wytrzymały i zarazem lekki tytan.
Koperta waży 64 gramy. Z mojej perspektywy: ani za dużo (nawet biorąc pod uwagę komfortowe użytkowanie zegarka w trakcie aktywności ruchowych), ani za mało (nie mamy wrażenia, że założyliśmy na nadgarstek jakąś plastikową tandetę).
Na pewno owa wartość jest świetnym wynikiem z inżynieryjnego punktu widzenia: przecież średnica owej koperty wynosi aż 48 milimetrów, a do tego znalazła się w niej bateria o pojemności aż 790 miliamperogodzin (przy włączonej transmisji LTE pozwoli urządzeniu działać do 5 dni pracy na jednym ładowaniu, w trybie oszczędnym czas ów wydłuży się do nawet trzech tygodni).
Choć zasadniczo jestem zwolennikiem zegarków na bransoletach, to wiadomo – nie są one idealnym wyborem w trakcie uprawiania sportu. Pozostaje więc sięgnąć do pudełka, w którym producent umieścił również silikonowy pasek i… szast-prast, gotowe. Do wymiany tych elementów nie potrzebujemy jakichkolwiek narzędzi; potrzebne są jedynie: palce oraz parę sekund.
No dobrze, właśnie uświadomiłem sobie, że naprzemienne zdejmowanie i zakładanie bransolety oraz paska nie pozwoli mi spalić zbyt wielu kalorii. Tak więc czas zasznurować buty i zmotywować się do odrobiny ruchu w towarzystwie tego smartwatcha, który – w przeciwieństwie do mnie – nie jest typem kanapowca.
Zaczynamy od małej rozgrzewki, przebieżki po alejkach pobliskiego parku i sprawdzenia, co Huawei Watch 3 oferuje miłośnikom przebierania nogami. Jest tego naprawdę dużo: począwszy od rozmaitych kursów biegowych, aż po rozbudowane funkcjonalności dedykowane bieganiu i pod gołym niebem, i na bieżni.
Ten smartwatch ukontentuje również miłośników maszerowania, wędrówek górskich, jazdy rowerowej, triathlonu, ćwiczeń na orbitreku, golfa, jazdy na nartach i snowboardingu, pływania (wodoszczelność wynosi 5 atmosfer) oraz…
… całego mnóstwa innych aktywności fizycznych. Łącznie znalazło się tutaj ponad 100 trybów sportowych, a więc szansa, że nie znajdziesz czegoś dla siebie, jest znikoma. Narzekać mogą jedynie osoby kochające dyscypliny tak niszowe, co szachoboks, kabaddi, kopanie po goleniach, tudzież strzelanie do celu grochem.
Chociaż nawet osoby o bardzo specyficznych potrzebach nie powinny tracić nadziei. Dlaczego? Otóż zegarek pracuje pod kontrolą systemu operacyjnego HarmonyOS, czyli gorącej świeżynki od firmy z Shenzhen.
Dzięki temu zyskał nie tylko nowy (ładny i naprawdę intuicyjny) interfejs, lecz także zdolność perfekcyjnej współpracy ze sklepem AppGallery. Tak więc gdy tylko uznasz, że potrzebujesz czegoś więcej, niż oprogramowanie "domyślne" (na czele z Huawei Zdrowie), możesz sięgnąć po multum aplikacji od firm trzecich. Do wyboru, do koloru.
Oczywiście nie chodzi tutaj wyłącznie o zastosowania sportowe. Chcesz ściągnąć na jakieś "apki" służące np. do słuchania internetowych stacji radiowych, zakupów online, tudzież zaawansowanego tłumaczenia języków obcych? Żaden problem.
Ups, smartwatch właśnie poinformował, że w trakcie owych dygresji obniżyło mi się tętno, a więc czas wrócić do ćwiczeń. Porobię nieco skłonów i przysiadów, w międzyczasie napomykając o tym, że wbudowany moduł GPS pozwala w sposób naprawdę precyzyjny rejestrować przebiegi treningów. Oprócz tego smartwatch potrafi monitorować mój pułap tlenowy (czyli jeden z najważniejszych wskaźników wydolności fizycznej) oraz temperaturę ciała.
Huawei Watch 3 Pro Elite jest osobistym trenerem o dwóch twarzach: z jednej strony dzieli się ze mną fachową wiedzą; tak, abym mógł osiągnąć najlepsze z możliwych efektów oraz motywuje do wylewania z siebie siódmych potów.
Z drugiej: dba o bezpieczeństwo podopiecznego – na bieżąco mierzy i analizuje parametry mojego ciała. Tak, abym nie wyrządził sobie krzywdy, jeżeli wykażę się przesadnie ułańską fantazją i przecenię swoje możliwości. Aha, urządzenie wyekwipowano także w detektor upadków z funkcją automatycznego wzywania pomocy. Tak na wszelki wypadek.
Jeeest! Na wyświetlaczu pojawiła się właśnie informacja o tym, że spaliłem pierwsze sto kilokalorii. Czyli sto tysięcy kalorii – to brzmi znacznie efektowniej, prawda? Niestety, to mniej więcej jedna piąta tego batona czekoladowego, który pochłonąłem przed treningiem i niecała jedna trzecia mojego planu treningowego na dziś.
Tak więc pozostaje mi gnać przed siebie. A im ambitniej przebieram kończynami dolnymi, tym bardziej doceniam kolejne z nowych rozwiązań, które zastosowała tutaj firma Huawei.
Chodzi o koronkę umiejscowioną powyżej przycisku funkcyjnego. Działa w sposób podobny do tego, który znają użytkownicy smartwatchy spod znaku nadgryzionego jabłka (można ją nie tylko wciskać, lecz również obracać –dodajmy, że towarzyszą temu przyjemne wibracje) i wynosi ergonomię obsługi na zupełnie nowy poziom.
Przemieszczanie się po menu? Przewijanie wiadomości? Powiększanie map? To zaledwie niewielka część zastosowań, w których obroty koronką okazują się znacznie lepszą opcją, niż przesuwanie opuszkami palców po ekranie. Zwłaszcza wówczas, gdy jesteśmy w ruchu bądź też mamy mokre dłonie.
W tym miejscu chciałbym wtrącić parę słów na temat wyświetlacza zastosowanego w tym urządzeniu: ma przekątną 1,43 cala, wykonany został w technologii Super Amoled i zapewnia głęboką czerń oraz żywe, świetnie odwzorowane kolory.
Lecz to nie wszystko: dzięki jasności na poziomie tysiąca nitów jest czytelny w każdych warunkach oświetleniowych. To cecha, która może i nie za bardzo zainteresuje wampiry, lecz już ludzi chcących poćwiczyć w słoneczny dzień – jak najbardziej.
Po wylaniu paru hektolitrów potu i spaleniu 213 kilokalorii docieram na siłownię zewnętrzną. Przerwy pomiędzy kolejnymi seriami ćwiczeń wykorzystam na ocenę innych cech owej tytanowej nowości z Shenzhen.
Zacznijmy od tego, że urządzenie działa bardzo płynnie (co jest zasługą m. in. 2 GB pamięci RAM współpracującej ze świetnie zoptymalizowanym systemem HarmonyOS). Rzecz kolejna: mamy tutaj do czynienia ze smartwatchem bardzo… niezależnym. Uważasz, że smartfon ciąży ci zbytnio w kieszeni podczas treningów? A więc zostaw go w domu.
Wystarczy, że zamówisz kartę eSIM (na razie możesz zrobić to w sieciach T-Mobile i Orange, niedługo do owego grona dołączy Plus), a Huawei Watch 3 Pro Elite przeistoczy się w urządzenie, które świetnie radzi sobie nie tylko z wysyłaniem i odbieraniem rozmaitych wiadomości, lecz także rozmowami telefonicznymi.
Tak, wyposażono je w naprawdę dobry mikrofon i głośnik, jednak w idealnym scenariuszu powinniśmy skorzystać z kolejnej nowości od chińskiej marki: mowa tutaj o słuchawkach FreeBuds 4, czyli pierwszym modelu dousznym z funkcją Ear-Matching Noise Cancellation. To właśnie z nich korzystam podczas dzisiejszego treningu i gwarantuję: są idealnymi kompanami dla tego smartwatcha.
Z jednej strony zapewniają doznania muzyczne na wysokim poziomie (pliki dźwiękowe możesz strumieniować dzięki karcie eSIM bądź też zapisać w 16-gigabajtowej pamięci zegarka). Z drugiej – choć to model douszny, nie dokanałowy – dzięki zastosowaniu ogromnej dawki inżynieryjnej i programistycznej magii, naprawdę nieźle redukują hałasy, które mogłyby rozpraszać nas w trakcie aktywności fizycznej.
Co jeszcze? Są bardzo ładne i… możesz dostać je za darmo. Wystarczy, że nabędziesz smartwatcha Huawei Watch 3 Pro w trwającej do 8 lipca przedsprzedaży, a producent dorzuci ci je w ramach prezentu.
Nareszcie! Dotarłem do celu, czyli trzystu trzydziestu trzech spalonych kilokalorii, a więc mogę zakończyć dzisiejszy znój, odsapnąć i przetestować kolejne funkcje tego urządzenia. Na pierwszy ogień pójdzie kurs, w trakcie którego smartwatch nauczy mnie poprawnego oddychania.
Później rzucę okiem na miernik poziomu stresu i sprawdzę, jak aktywność fizyczna wpłynęła na poziom endorfin. Oprócz tego poproszę zegarek, aby ocenił moje zmęczenie fizyczne i wyliczył czas niezbędny do regeneracji.
Co później? Może udam się w objęcia Morfeusza (tak, ten Huawei potrafi także analizować jakość snu). A może zamienię pasek na bransoletę i wyjdę na miasto. W końcu mamy tutaj do czynienia nie tylko ze wszystkomającym akcesorium sportowym (w pełni zadowoli osoby, dla których minimalistyczne smartbandy to za mało), lecz także naprawdę efektownym zegarkiem. Szukasz wyjątku potwierdzającego regułę "jeżeli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego"? Oto on.
W przedsprzedaży cena testowanego modelu Huawei Watch 3 Pro Elite wynosi 2399 zł, natomiast wersja Pro Classic (na skórzanym pasku) kosztuje 1999 zł. W obu przypadkach otrzymasz prezent w postaci słuchawek bezprzewodowych FreeBuds 4. Kolejne nowości, czyli smartwatche Watch 3 Active oraz Watch 3 Classic wyceniono odpowiednio na 1699 zł i 1799 zł, a osoby, które postanowią stać się ich posiadaczami, mogą liczyć na darmowe słuchawki Huawei FreeBuds 4i.