Motoryzacja

Kierowca tej limuzyny może śmiać się w twarz cwaniakom ze sportowych aut

Długo nie zapomnę miny kierowcy „zwykłego” Porsche 911 Carrera, gdy dogonił mnie na drugich światłach. A gonić musiał, choć wcale nie miał takiego zamiaru. Kilkaset metrów wcześniej podjechał, mruknął silnikiem, choć było go słychać już od dawna.
Wystrzelił do przodu, ale chyba w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewał się, że bez mrugnięcia okiem „ogra go” taki niebieski olbrzym. Panie i panowie, przed Wami najmocniejsze, seryjnie produkowane BMW, jakie zostało stworzone na tej planecie.
Generalnie do „Porschawek” miałem podczas tego testu szczęście, bo bohaterem drugiej scenki rodzajowej był kierowca i pasażer Panamery. Zrównali się na światłach, machnęli ręką dając do zrozumienia, żeby otworzyć szybę.
– Co Ty masz tam pod maską ciekawego? – zagaili. Spodziewali się wszystkiego, ale nie tego, co usłyszeli. – 6,6-litrowy silnik V12, 610 koni mechanicznych – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Jeśli zastanawiacie się, jak wygląda szok zmieszany z podziwem, właśnie tak.
Było jeszcze parę osób, które robiły zdjęcia, czy to na parkingu, czy na ulicy, ale co do zasady to BMW 7, jak na to czym jest w rzeczywistości, generalnie nie zdradza wszystkiego. Ci bardziej biegli w sprawach motoryzacji zauważą chromowane znaczki V12 i zrozumieją, co jest na rzeczy.
Ci mniej być może zwrócą uwagę na wyjątkowy kolor i dźwięk, który słychać już z daleka. Ale tylko wtedy, kiedy kierowca tego chce. Jeśli nie jesteś narwany i pedałem gazu operujesz normalnie, można pomyśleć, że ot: kolejne BMW 7. Nic bardziej mylnego.
Z nową „siódemką” po raz pierwszy spotkałem się we wrześniu 2016 roku. Pisałem wtedy, że to wręcz niemoralne, by tak przyjemnie jeździło się samochodem. Flagowa limuzyna bawarskiego producenta mnie zachwyciła. Wtedy też miałem okazję pooglądać, choć nie jeździć, opisywaną V12-tkę. Na 100-lecie BMW stworzono specjalną serię jedynie 100 egzemplarzy wyjątkowych 760Li o nazwie ”The Next 100 Years”.
Nie martwcie się jednak – nie wszystko stracone. BMW 760Li można kupić normalnie, ograniczenie dotyczyło tylko tej urodzinowej konfiguracji. Cena – podobnie jak osiągi i wrażenia z jazdy – zwala z nóg. Model zaczyna się od 827 200 zł. Kupując auto tej klasy, chcemy jednak, żeby było jedyne w swoim rodzaju.
Tu z pomocą przychodzi opcja BMW Individual, czyli personalizowanie auta wewnątrz i na zewnątrz. Czy to wyjątkowym kolorem lakieru, czy jakąś totalnie odjechaną skórą w środku. Fotel prezesa (z tyłu po za pasażerem) można zrobić jeszcze bardziej premium za pomocą dodatkowego pakietu Executive Lounge (+27 tys. zł). 
Przyznam się, że zaczynając zabawę konfiguratorem myślałem, iż szybko podbiję cenę tego auta do miliona. Nieco się przeliczyłem, bo dokładając masę zindywidualizowanych dodatków do wersji „podstawowej”, osiągnąłem model za ok. 900 tys. złotych. Zostaje jeszcze 100 tys. złotych na jakiegoś miejskiego SUVa „dla ludzi” i zmieścimy się w okrągłej bańce.
Mało kto kupuje dzisiaj auta za gotówkę, dlatego żebyście mieli perspektywę: miesięczny koszt leasingowanie takiego auta do 11-12 tys. złotych brutto.  Jeśli wydaje się Wam, że to sporo, to… dobrze się Wam wydaje. Niemniej, dla porównania z królewskim Mercedesem S65, także przedłużanym, także z V12-tką, także z mocą ponad 600 koni mechanicznych, BMW7 wypada… tanio. Mercedesowa S-ka jest o ok. 300 tys. złotych droższa! 
Mercedes klasy S to samochód, którego właściciel będzie właściwie tylko siedział z tyłu. Audi A8 to auto, które jest technologicznym gadżetem i właściwie najlepiej czuć się tam za kierownicą. Natomiast BMW serii 7 to idealna hybryda tych dwóch rozwiązań.
Tutaj właściciel równie chętnie będzie siedział za kółkiem i prowadził tego potwora, ale jeśli tylko najdzie go ochota, nie mniej przyjemności będzie czerpał na tylnym fotelu. Jeśli jest w Polsce jakiś prezes, który naprawdę kocha swojego szofera, niech kupi sobie właśnie BMW 760Li. Wszyscy będą szczęśliwi . 7-ka to zdecydowanie auto dla młodszego właściciela niż dostojna S-klasa. 
BMW 760Li to właściwie samochód, który mógłby wejść do kategorii superpremium, bo premium jest w nim wszystko: i luksus, i osiągi, i cena. Ta topowa wersja ma kilka rozwiązań, które zostały zarezerwowane tylko dla niej, jak np. wzór 20-calowych felg czy kształt podwójnego wydechu.
Takiego nie zobaczycie w żadnym innym BMW. To także specjalne lusterka, wloty powietrza czy listwa na klapie bagażnika. Są jeszcze dyskretne, a jednocześnie bardzo wymowne znaczki V12. Jest elegancki, ale w agresywny i drapieżny sposób. Wystarczy spojrzeć na zderzak.
12-cylindrowy silnik V12 to trochę taki jednorożec motoryzacji. Dziś już prawie niespotykany. W przypadku tego samochodu nawet nie chodzi o to, jak rozpędza się do pierwszej setki. Kosmiczne 3,7 sekundy to wynik z typowo sportowych samochodów. BMW 760Li „zjada” tutaj swoich mniejszych braci z serii BMW M. Na zakrętach co prawda odrobią stratę, ale na prostej nie mają szans (no może poza nowym M5). 
Tu chodzi o to wszystko, co jest ponad tym. Zapasy mocy, jakie posiada to auto jest niemal niewyczerpalny. Nie ma znaczenia, czy gaz wciskasz przy 30, 130, 170, czy 200km/h. W każdym momencie czujesz, że auto wyraźnie przyspiesza. A pamiętajcie, że mówimy o ważącym ok. 2250 kilogramów gigancie! Tej wagi i gabarytów jednak w trakcie jazdy praktycznie w ogóle nie czuć. Podobnie jak prędkości. BMW serii 7 prowadzi się lekko i przyjemnie, jednocześnie cały czas bardzo dobrze czując auto. 
Do dyspozycji jest standardowo już tryb sportowy, który sprawia, że auto nieco się usztywnia, dźwięk z wydechu jest bardziej donośny (choć nie jest to iście sportowa, “strzelająca” muzyka dla uszu), zmieniają się zegary, a pasy dociskają. Tak po prawdzie jednak wcale go nie potrzebujesz, bo i kierowca, i auto najlepiej czują się w trybie komfortowym. W razie czego do dyspozycji są manetki (oprawione z tyłu skórą!), ale skrzynia biegów w połączeniu z V12-tką radzi sobie tak dobrze, że po prostu ich nie potrzebujesz. 
Na zabawną rzecz zwrócił uwagę Zachar Zawadzki z AutoCentrum. Otóż BMW na swojej oficjalnej stronie podaje informację, że osiągi 3,7s do 100km/h to wartość przewidywana, ale jeszcze nie potwierdzona oficjalnie. Czyli że jak? Sprzedają auto, chwalą się osiągami, ale nikt nie zmierzył ich oficjalnie?
Właściciel takiego samochodu spalaniem na pewno się przejmować nie będzie. Ja jednak właścicielem nie jestem, dlatego gdy podczas pierwszego tankowania licznik na dystrybutorze przekroczył 60 zatankowanych litrów i ponad 300 zł, które ciągle rosły (!), mina trochę mi zrzedła. Ostatecznie zatankowanie 78-litrowego baku może kosztować ok. 400 zł. Gdy chciałem bliżej przyjrzeć się spalaniu, zauważyłem, że to już kolejne BMW, które ma z tym problem.
Wskaźnik, który wyświetla się przy zegarach nijak ma się do rzeczywistości. Niezależnie od tego, co robiłem z tym samochodem, spalanie wynosiło ok. 16l/100km. Jazda ekonomiczna? 16,1l. Dynamiczna jazda na autostradzie? 16,6l. Zwykła jazda w mieście? 16,3l. I tyle. Ani w górę, ani w dół.
Bardziej rzetelne wskaźnika spalania można znaleźć dopiero przeklikujac się przez komputer pokładowy. Auto jest tak wszechstronne, że właściwie musimy przygotować się na spalanie z zakresu… 13-26l/100km. Ta pierwsza wartość to spokojna jazda, bez prędkości autostradowych. Ta druga to dynamiczna jazda po mieście. 
BMW760Li jest naturalnie wyposażone we wszystkie gadżety technologiczne. Od sterowania multimediami za pomocą specjalnych gestów (wystarczy machnąć ręką w określony sposób), przez aktywny tempomat, telewizję, na  usługach konsjerża i masażach kończąc. Dodatkowo mamy tutaj także specjalny noktowizor, który w nocy na podstawie temperatury ciała wykrywa np. pieszych na poboczu drogi. Pomiędzy fotelami z tyłu jest także pełnoprawna lodówka, która zabiera trochę miejsca w bagażniku.
Podróżowanie z tyłu to w ogóle prawdziwe doświadczenie. To tak jakbyś przeniósł do samochodu lotniczą biznes klasę. I to nie w zwykłym samolocie, ale prywatnym odrzutowcu. Miejsca jest tak dużo, że możesz zdjąć buty, nogi założyć sobie na głowę i kręcić się w każdej pozycji. A potem dodatkowo można włączyć opcję leżącą tj. tylny fotel jeszcze bardziej się opuści, a przedni zostanie maksymalnie dosunięty do przodu.
Wisienką na torcie jest podnóżek i poduszkowe nakładki na fotele. Z tyłu do dyspozycji dostajemy także specjalny tablet, którym możemy sterować całym wnętrzem samochodu – za wyjątkiem fotela kierowcy. 
BMW 760Li to obłędny samochód. Zdecydowanie moja ulubiona limuzyna klasy premium. Zachwyca zarówno z punktu widzenia prezesa (fotel z tyłu), jak i kierowcy (fotel z przodu). Gwarantuje niesamowite wrażenia z jazdy, umiejętnie łącząc luksusowy, a jednocześnie sportowy charakter tego samochodu. To auto, które nic nie musi, ono po prostu może. A może wszystko.

Michał Mańkowski
Maciej Stanik





Autorzy artykułu:

Michał Mańkowski