Dlaczego Miller odsunął się od Kościoła? Podzielił się historią, która "przepełniła czarę"
Bartosz Świderski
29 czerwca 2021, 20:51·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 29 czerwca 2021, 20:51
– Byłem świadkiem zalotów mojego znajomego księdza do jednej z moich sióstr ciotecznych. Ona miała wtedy 14-15 lat. Byłem wtedy chłopcem, byłem tym wstrząśnięty – wyznał Leszek Miller w jednym z ostatnich wywiadów. Decyzja europosła o odejściu od Kościoła nie zasadzała się jednak tylko na tej historii. To była "kropelka, która przepełniła czarę" – tłumaczył polityk.
Reklama.
Były premier, europoseł Leszek Miller przypomniał w programie "Tłit" Wirtualnej Polski historię, którą opisał w swojej najnowszej książce pt. "Miller. Twardy romantyk".
– Pewnego dnia odwiedziłem plebanię i zastałem swoją siostrę cioteczną z księdzem na kanapie. To była absolutnie dwuznaczna sytuacja. Leżeli na kanapie, a ja nie wierzyłem własnym oczom. Nic nie powiedziałem, chyba nawet mnie nie zauważyli. Trzasnąłem drzwiami i wybiegłem. Był to dla mnie szokujący widok – czytamy w książce byłego premiera.
W rozmowie z WP Leszek Miller podkreślał, że jego krewna miała wtedy 14-15 lat. On sam był wtedy chłopcem, dlatego to zdarzenie tak bardzo nim wstrząsnęło. – Ze swojej strony nie miałem żadnych przygód z księżmi, nie byłem ofiarą pedofilii. Tego księdza bardzo lubiłem. Byłem z nim w bardzo dobrych kontaktach. On się interesował kobietami, ale w tym przypadku zdecydowanie zbyt młodymi – komentował polityk.
Miller zaznaczył również, że, jak w każdej profesji, są ludzie do tego powołani, i są tacy, którzy nigdy nie powinni tam być. – Mój proces odchodzenia od Kościoła nie zasadzał się tylko na tym. To była kropelka, która przepełniła czarę – podsumował.
Dodajmy, że Leszek Miller wielokrotnie wypowiadał się krytycznie na temat Kościoła. W rozmowie z mediami stwierdził m.in., że "że polski Kościół wspiera rządzących jak tylko może, a w zamian otrzymuje deszcz pieniędzy, hołdy najważniejszych polityków i ewangelizację poprzez ustawy".