
Afera, jaką wywołało oszustwo Marcina P. jest jednym z największych skandali w polskiej polityce od dawna. I prawidłowo, ale w porównaniu ze skalą przestępczości gospodarczej w naszym kraju, sprawa Amber Gold wydaje się śmiesznie mała. Tylko w 2010 roku straty z tego powodu wyniosły 5 miliardów złotych.
REKLAMA
Sprawa Amber Gold wzburzyła opinię publiczną. Podniosły się głosy o nieskutecznym państwie, ignorowaniu przez władzę ostrzeżeń. Okazuje się, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Skala przestępczości gospodarczej wzrasta w Polsce od lat. Tylko w 2010 roku państwo straciło przez nią 5 miliardów złotych. Wydatki związane na walkę z nią przewyższają te przeznaczone na zapobieganie przestępczości kryminalnej i narkotykowej.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", na 146 śledztw, które toczyły się w sprawach parabanków, 60 umorzono. Jednym z powodów tej sytuacji jest to, że tego rodzaju postępowaniami zajmują się najniżej postawieni prokuratorzy z ośrodków rejonowych, którzy zazwyczaj rozpatrują sprawy o alimenty lub wypadki. Andrzej Seremet obiecał zmianę. Lecz prokurator Brodisz, cytowany przez "GW" wątpi w te zapewnienia.
Sklasyfikowano 324 typy przestępstw gospodarczych, więcej, niż jest artykułów w kodeksie karnym. W prokuraturze w ogóle nie wiemy, ile jest w Polsce przestępstw gospodarczych, bo nie zbieramy informacji pod kątem rodzajów przestępstw. CZYTAJ WIĘCEJ
Państwo nie może bronić się, argumentując, że o nadużyciach gospodarczych nic wcześniej nie wiedziało. Firmy doradcze ostrzegają przed coraz to nowymi przypadkami i coraz liczebniejszych nadużyciach gospodarczych. Mariusz Witalis, audytor śledczy z Ernst & Young, cytowany przez "GW" zaznacza, że tolerancja dla niezgodnych z prawem działań jest "trendem" w czasach gospodarczego spowolnienia.
Przeczytaj też: Amber Gold bis? Fundacja Łukasza R. oferowała 10 proc. zysku miesięcznie. Ludzie dawali się nabrać
Samo MSW zdaje sobie sprawę ze skali zagrożenia. Z raportu ministerstwa wynika, że oszacowane straty płynące z przestępczości gospodarczej wyniosły w 2011 roku 3,5 miliardy złotych. W 2010 było to aż 5 miliardów. Oczywiście należy do tego doliczyć kwotę, której nie są w stanie oszacować śledczy tzw. "ciemna liczba strat".
W całej sprawie nie można obarczać całą winą prokuratury. Przecież jest ona wspomagana przez policję, urzędników skarbowych, ekspertów danej dziedziny. Najważniejsze jest jednak to, co obiecywał prokurator Andrzej Seremet. Specjalizacja organów ścigania i śledczych. Dodatkowo służby potrzebują łatwiejszego dostępu do danych, które skrywa tajemnica bankowa czy skarbowa.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
