
– To był drewniany kołek maźnięty żółtą farbą. Dla mnie był to przedmiot, który stanowił zagrożenie dla innych – powiedziała pani Aleksandra, która za wyjęcie z ziemi palika będzie odpowiadać przed sądem. Dlaczego? Palik znajdował się na terenie przeznaczonym pod budowę kościoła, a na jego powierzchni widniał napis "krzyż". Donos na policję złożył ksiądz.
Po wyjęciu palika pani Aleksandra napisała na osiedlowej grupie ostrzeżenie, że ktoś wtyka w ziemię niebezpieczne przedmioty. Później miała dowiedzieć się, że ksiądz z ambony pobliskiego kościoła modlił się w jej intencji, bo usunęła znak geodezyjny. Ksiądz nie zaprzestał jednak na modlitwie i postanowił zainterweniować w tej sprawie. W maju bieżącego roku pani Aleksandra otrzymała wezwanie na przesłuchanie.
Miałam stawić się na następny dzień. Na komisariacie dowiedziałam się, że ksiądz, który kilka miesięcy wcześniej modlił się w mojej intencji, złożył donos na policję. Jego zdaniem wyjęłam znak geodezyjny i działałam na szkodę parafii. Policjantka zaproponowała mi pouczenie. Nie przyjęłam go, nie przyznałam się do winy. Przyznałam się do wyjęcia drewnianego palika na nieogrodzonym terenie.
