"Candyman", "Szkoła czarownic" i "To" – co łączy te kultowe klasyki? Wszystkie są dziećmi epoki Britney Spears i Spice Girls, czyli lat 90. Scrollujcie dalej, by zobaczyć nasze horrorowe propozycje z najntisów.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Chociaż to lata 80. uważane są za kopalnię perełek, wśród horrorów z lat 90. również jest wiele tytułów wartych nadrobienia.
W latach 90. powstała pierwsza adaptacja powieści "To" Stephena Kinga, której współczesna wersja w ostatnich latach napędzała widzom stracha.
W tamtym czasie powstał też horror uważany za jeden z najbardziej lovecraftowskich, czyli "W paszczy szaleństwa".
Horrory z lat 90. patrzyły jeszcze tęsknym wzrokiem za złotą erą horrorów, czyli latami 80. Starano się odświeżyć skostniałą konwencję slashera czy (dzięki lepszym efektom specjalnym) udoskonalać horror science-fiction oraz horror komediowy. Chociaż często sięgano po pastisz, trudno jednak wskazać jakiś dominujący trend w tamtym czasie, co czyni kino grozy tamtych lat dość różnorodnym.
W latach 90. miał jednakże również miejsce chwilowy zmierzch horrorów. Sukces "Milczenia owiec" sprawił, że twórcy przez wiele lat chętniej sięgali po konwencję thrillera niż kina grozy, by wywoływać lęk u spragnionych dreszczyku emocji widzów.
10 najlepszych horrorów z lat 90.
10. Martwica mózgu (reż. Peter Jackson, 1992)
Zanim Peter Jackson stał się znany z nakręcenia trylogii "Władcy pierścieni" i "Hobbita" nie stronił od horroru i to tego najbardziej paskudnego. I takim też kinem obrzydliwości jest komediowy horror "Martwica mózgu", będący przypowieścią o rodzicach niepozwalającym swoim dzieciom dorosnąć.
Lionel poznaje Paquitę, która jako jedna z niewielu przedstawicielek płci przeciwnej zwraca na niego uwagę. Do tego związku nie chcę jednak dopuścić jego zaborcza matka – do tego stopnia, że zaczyna śledzić młodą parę. Gdy ta eskapada zaprowadza ją do zoo, zostaje ugryziona przez małposzczura, co zapoczątkowuje jej przemianę w zombie.
Dziennikarka Lori bada sprawę laboratorium prowadzącego badania na zwierzętach. Podczas nielegalnej wizyty w nim, uwalnia Maxa – sympatycznego na pierwszy rzut oka rottweilera. Dopiero po czasie okaże się, że ma on wszczepione mordercze geny i jest odpowiedzialne za tajemnicze zgony wokół Lori.
"Morderczy przyjaciel" to horror klasy B, który nie udaje, że jest czymś więcej – dostarcza mnóstwo prostej rozrywki, pomimo wielu fabularnych dziur. Ponadto, w jednej z głównych ról występuje legenda kina akcji, czyli Lance Henriksen.
8. To (reż. Tommy Lee Wallace, 1990)
Zanim Bill Skarsgård zaczął nas straszyć jako nowa inkarnacja morderczego klauna z filmów z 2017 i 2019 roku, w roli Pennywise'a szalał już w 1990 roku Tim Curry, aktor uwielbiający wszelakie przebieranki.
W sennym miasteczku Derry coś zabija dzieciaki. Grupka nastoletnich przyjaciół z przerażeniem odkrywa, kto (lub raczej "co") za tym stoi. "To" sprzed 30 lat to epicki, bo trwający ponad 3 godziny horror (puszczany często w formie dwuodcinkowego serialu), który wciąż robi wrażenie i potrafi napędzić stracha.
Helen pisze pracę magisterską o współczesnym folklorze. Gdy słyszy legendę o nawiedzonym przez upiora chicagowskim bloku, wydaje jej się, że wreszcie znalazła temat idealny. Mityczny mściciel istnieje jednak naprawdę i ujawni jej się w całej swojej przerażającej realności.
"Candyman" udowadnia, że można stworzyć poetycki i nastrojowy slasher. Film w metaforyczny sposób porusza także kwestię systemowego rasizmu, która podobno zostanie jeszcze bardziej podkreślona w nadchodzącym remaku. Biorąc pod uwagę, że w jego produkcję zaangażowany jest Jordan Peel ("Uciekaj!", "To my"), szykuje się silnie zaangażowane społecznie kino grozy.
Jest rok 2047. Zaginiony siedem lat wcześniej w okolicach statek Event Horizon zaczyna wysyłać sygnały. Ekipa ratunkowa rusza z odsieczą. Na pokładzie zaginionej maszyny szybko zaczyna dochodzić do przerażających i niewyjaśnionych zdarzeń.
"Ukryty wymiar" to jeden z ciekawszych horrorów science-fiction, jakie powstały w ogóle. Nic nie jest tu takie, jak się wydaje, a finał spokojnie można zaliczyć do najmniej przewidywalnych zakończeń w historii kina.
5. Nocne plemię (reż. Clive Barker, 1990)
Clive Barker to jeden z najsłynniejszych pisarzy grozy XX wieku. Barker wielokrotnie próbował swoich sił za kamerą, wykorzystując jako materiał źródłowy swoje teksty. Podobnie było w przypadku filmu "Nocne plemię", które powstało na podstawie powieści o tym samym tytule. W filmie w jednej z ważnych ról zagrał nawet sam David Cronenberg.
Aaron cierpi na nocne koszmary, w których pojawiają się spragnione krwi, przerażające stwory. Chociaż leczy się psychiatrycznie, wkrótce sen zaczyna mu się mieszać z jawą. Mężczyzna zaczyna nabierać przekonania, że to on stoi za brutalnymi zbrodniami, a jego demoniczny psychiatra tylko go w tym upewnia.
4. Szkoła czarownic (reż. Andrew Fleming, 1996)
Nastolatki pragną zwykle wielu rzeczy, a gdy mają magię, mogą bez problemu po nie sięgnąć – tak też czyni czwórka dziewczyn z liceum Los Angeles. Wszystko ma jednak swoje konsekwencje, które młode kobiety wkrótce odczują na własnej skórze.
"Szkoła czarownic" to niezwykle stylowy i klimatyczny film nie tylko dla nastolatek. Wiele scen z udziałem magii zostało zainspirowanych prawdziwymi wiccańskimi rytuałami. Niektórzy podejrzewali, że jedna z odtwórczyń głównych ról Fairuza Balk naprawdę oddaje się okultystycznym praktykom, jednak aktorka parę lat temu zdementowała te plotki.
3. Lunatycy (reż. Mick Garris, 1992)
Nastoletnia Tanya poznaje Charlesa – przystojniaka, który dopiero co wprowadził się do miasteczka ze swoją matką. Dziewczyna nie wie, że są oni spragnionymi witalności dziewic istotami i to właśnie ją wybrali sobie na kolejną ofiarę...
"Lunatycy" to niezwykle klimatyczny, nieco oniryczny horror, do którego scenariusz napisał Stephen King. Efekty specjalne pozostawiają wiele do życzenia, a film wielokrotnie ociera się o kicz, lecz paradoksalnie, tworzy to właśnie jego niepowtarzalną atmosferą. Jeśli jednak lubicie gładkie i doskonałe kino, trzymajcie się od "Lunatyków" z daleka.
2. Nowy koszmar Wesa Cravena (reż. Wes Craven, 1994)
Wes Craven jest uważany za jednego z ojców slashera, dzięki zapoczątkowaniu franczyzy o legendarnym Freddym Kruegerze. Reżyser nie poprzestał jednak tylko na tym i już dekadę później przekroczył ramy gatunku, którego podwaliny sam tworzył.
Heather Langenkamp ma wystąpić w programie telewizyjnym z okazji 10. rocznicy powstania pierwszego filmu o Freddym. Niespodziewanie dla wszystkich, monstrum ucieka z ekranu i na swoją ofiarę obiera synka Heather. "Nowy koszmar Wesa Cravena" to film w filmie i zapowiedź tego, co reżyser pokazał w czterech częściach serii "Krzyk", uważanej za prekursorską dla tak zwanych post-slasherów.
1. W paszczy szaleństwa (reż. John Carpenter, 1994)
John jest agentem ubezpieczeniowym, którego najnowszym zadaniem jest odnalezienie słynnego pisarza horrorów. W tym celu, zaczyna po kolei czytać jego powieści, tym samym coraz bardziej zagłębiając się w mroczny świat Suttera Cane'a, co ostatecznie doprowadzi go do utraty zmysłów.
"W paszczy szaleństwa" to kolejny doskonały horror od mistrza grozy Johna Carpentera, który jest uważany za jeden z najbardziej lovecraftowskich filmów, pomimo tego, że nie jest adaptacją prozy Samotnika z Providence.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut