
Wiecie, na czym polega problem Narodowego? Tam wszystko jest robione od d... strony! W Ministerstwie Sportu, które nadzoruje NCS, po prostu brak zdrowego rozsądku. Ten system – ministerstwo i NCS – hula na wariackich papierach.
Znany menedżer przekonuje w rozmowie z "Newsweekiem": "Ludzie z NCS boją się wszystkiego. Że przyjdzie NIK i ich skontroluje. Że prezesa wezwie Tusk na dywanik, a jak zrobią coś nie tak, to przegrają w sądach". Albo wylecą, tak jak Michał Borowski w 2008 i Rafał Kapler w ubiegłym roku.
PZPN i Sportfive, które odpowiada za prawa do transmisji, mają podejście monopolistyczne. Jak UEFA. Oni przejmują stadion i oni na nim rządzą. Pracownicy NCS mają siedzieć cicho, a najlepiej się wynieść do biura. Uważam, że to arogancja PZPN była grzechem pierworodnym tej sytuacji.
Cały tekst w poniedziałkowym wydaniu "Newsweeka"