Brytyjczycy od dawna nie należą do grona największych euroentuzjastów. Ich poparcie dla opuszczenia struktur zjednoczonej Europy nie było jednak tak wysokie od trzydziestu lat.
Według najnowszego sondażu, który publikuje dzisiaj "Mail on Sunday", gdyby referendum nad wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej odbywało się w październiku, decyzję taką poparłoby aż 51 proc. Brytyjczyków. Przeciwnego zdania jest tymczasem zaledwie 34 proc. Wyspiarzy. Tak źle wspólnoty europejskiej nie oceniano w Wielkiej Brytanii od początku lat osiemdziesiątych, gdy pod kontrowersyjnymi rządami Margarat Thatcher opuszczenia europejskich struktur również chciała ponad połowa brytyjskiego społeczeństwa.
Dzisiejszy eurosceptycyzm Brytyjczyków spowodowany jest ich niechęcią wobec dokładania do ratowania bankrutujących członków Unii Europejskiej, jak Grecja, Włochy, czy Hiszpania. W czasach kryzysu w Wielkiej Brytanii coraz bardziej niechętnie patrzy się także na imigrację. Dzisiaj wielu Brytyjczyków chętnie przyjęłoby bowiem pracę, której dotąd podejmowali się tylko przybysze z tzw. nowej Unii.
Najnowsze dane z Wielkiej Brytanii nie są jednak tylko zwykłym badaniem opinii. W brytyjskich mediach spekuluje się, że wkrótce premier David Cameron publicznie ogłosi, iż rzeczywiście jest zwolennikiem rozpisania referendum w sprawie rezygnacji z członkostwa w UE. I jeżeli Cameron do niego doprowadzi, głosować za może nawet więcej osób, niż deklaruje to dzisiaj. Jeszcze przed rokiem podobne w posobnym badaniu za wystąpieniem z Unii było bowiem aż o 10 proc. mniej Brytyjczyków.
Dzisiaj do większości z nich głęboko przemawiają natomiast słowa lidera brytyjskich eurosceptyków Tima Akera z organizacji Get Britain Out, który stwierdził: - UE nie może wykorzystywać naszych ciężko zarobionych pieniądze do promowania tzw. korzyści z członkostwa.