Polacy wciąż masowo wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu pracy.
Polacy wciąż masowo wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu pracy. Fot. Shutterstock

Kryzys nie powstrzymał Polaków przed masowymi wyjazdami za granicę. W 2011 roku po raz pierwszy od czterech lat wzrosła liczba emigrantów. Nie mają oporów przed tym, żeby wrócić, o ile tylko dostaną 6 tysięcy złotych miesięcznie na rękę.

REKLAMA
Pierwsza fala kryzysu finansowego sprzed kilku lat sprawiła, że część emigrantów wróciła do kraju. Niektórzy twierdzili nawet, że masowa emigracja już się skończyła. Dane za 2011 rok przeczą jednak tej tezie. Po raz pierwszy od 2007 roku wzrosła bowiem liczba Polaków wyruszających za granicę w poszukiwaniu pracy. Emigrantów jest już ponad 2 mln 60 tys. – informuje "Gazeta Wyborcza".

Czytaj koniecznie: Polska przegrywa walkę o ludzi. Za granicę wyjeżdżają całe rodziny. Na stałe
"Gazeta Wyborcza"

Przybyło Polaków w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Norwegii. Większość z nich mieszka tam dłużej niż rok. Te liczby byłyby jeszcze większe, gdyby doliczyć tych, którzy pracują za granicą sezonowo lub kursują kilka razy w roku (to częsty model np. w Holandii). CZYTAJ WIĘCEJ


Emigranci doskonale zdają sobie sprawę, że różnica w zarobkach jest ogromna. Z badań przeprowadzonych w 2011 roku przez Narodowy Bank Polski wynika, że pracujący w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Irlandii i Holandii zarabiają średnio około 2 do 2,2 tys. euro brutto (8-9 tys. zł). W Polsce wzięliby na rękę zbliżoną sumę, tyle że w złotówkach (niecałe 2 tys. zł.).

Zobacz: Przystanek Polska PL - emigranci odkłamują swój wizerunek zagranicą
NBP zapytał też, jakie zarobki w Polsce przekonałyby emigrantów do powrotu. Średnia z odpowiedzi to aż 6 tys. zł. "Wspaniałe marzenia. Takie średnie płace w Polsce będziemy mieć może za 10 lat" – mówi cytowana przez "Gazetę Wyborczą" Krystyna Iglicka, rektor Uczelni Łazarskiego.
Jak mówią eksperci, nie ma co liczyć na powroty do krajów. Wszystko dlatego, że Polacy wybierają większe zarobki, nawet jeśli życie za granicą jest droższe.
Barbara ze Szczecina

W Polsce byłam kierowniczką ochrony w PZU za 700-800 zł. W Londynie pracowałam najpierw jako sprzątaczka. Żeby nie brakowało mi nie tylko na rachunki, ale też na przyjemności, musiałabym zarabiać w Polsce 4 tys. zł. CZYTAJ WIĘCEJ

źródło: "Gazeta Wyborcza"

Źródło: "Gazeta Wyborcza"