Kompleksy na punkcie piersi, nosów czy nóg nikogo nie dziwią. Ale kompleks kolan? Niektórym może się to wydawać absurdalne, ale to realny problem, co pokazała akcja #KolanemWOko na Instagramie. Wiele kobiet od lat poci się w upale w długich spodniach lub spódnicach, bo boi się pokazać kolana. Stylista Adam Chowański, inicjator akcji, bez ogródek mówi, dlaczego kolana są kontrowersyjne i kto jest winny naszego kolanowego kompleksu. I nie tylko tego.
Kolana są najróżniejsze: duże, małe, odstające, z bielactwem, bliznami po operacjach, siniakami, łuszczycą. Kolana są również na cenzurowanym.
Dlaczego?
Między innymi dlatego, że wymyślne clickbaity w mediach zatruwają nam mózgi. Niedawno portale ekscytowały się zdjęciem Anny Lewandowskiej w szortach na trybunach podczas Euro 2020. Tytuły brzmiały: "Odważna kreacja". Czyli pokazywanie kolan wymaga odwagi? Do tej pory sądziłem, że odwagą można nazwać np. wstawienie się za kimś atakowanym w miejscu publicznym, a nie pokazanie normalnej części ciała. Niedługo potem na podobny gest "odważyła się" Beata Kozidrak i nagłówki były podobne. Nieważne, czy kolano jest młode, czy dojrzałe, kobiece, czy męskie – zawsze budzi kontrowersje.
Ale skądś to się wzięło.
Starsze pokolenie uważa, że pokazywać kolan po prostu nie wypada. Ma to chyba związek z (głęboko zakorzenioną w naszej świadomości) "grzesznością” ludzkiego ciała. Również piewcy zasad rodem z dworów królewskich wmawiają nam, że to jest niestosowne. Specjalistki i specjaliści od savoir-vivre, którzy próbują nakłaniać Polaków do stosowania kodów ubioru panujących w wyższych sferach, głoszą m.in., że krótkie spodnie nie przystoją eleganckim mężczyznom. W mojej ocenie to absurdalne, nieżyciowe zasady. Umysły osób mających problem z krytycznym myśleniem są zatruwane głupotami i stąd lęk przed, chociażby odsłonięciem kolan. Ale istnieje też inna jego przyczyna.
Jaka? Chociaż chyba domyślam się odpowiedzi.
Standardy piękna i wyidealizowane ideały. Patrzymy na wyretuszowane zdjęcia kolan bez zmarszczek, fałdek, zgięć i potem uważamy, że perfekcyjne kolana są jak odlane z plastiku u lalki Barbie. Gdy porównujemy się z fikcyjnymi wzorcami, rodzą się w nas kompleksy. Jesteśmy na straconej pozycji, bo nigdy nie wygramy z fikcją. Mamy wdrukowane, że coś jest nie tak, a przecież kolana są po prostu różnorodne.
Często to słowa bliskich – matki, rodzeństwa, przyjaciół – mogą wyrządzić krzywdę i przez całe życie borykamy się z problemem, którego tak naprawdę nie ma. W szafie jednej z moich klientek rzucił mi się w oczy brak spódnic i sukienek. Gdy zapytałem ją o powód, odpowiedziała, że wstydzi się pokazywać kolan. Zdradziła mi, że jako dziecko usłyszała od siostry, że jej kolana są brzydkie i odstające. Przez 30 lat je ukrywała, mimo że miała najzwyklejsze, najbardziej "kolanowe" kolana na świecie.
Twoja akcja #KolanemWOko na Instagramie zachęciła kobiety do pokazania kolan. Przeglądając zdjęcia na InstaStories na Twoim profilu byłam zaskoczona, że aż tak wiele Polek ma kolanowy kompleks.
Ja też! Jako osoba z zewnątrz uważałem czepianie się kolan za jakiś absurd. Akcja #KolanemWOko powstała spontaniczne, gdy zaobserwowałem jak wiele kobiet latem zasłania swoje kolana. Nie zdawałem sobie sprawy ze skali tego kompleksu, zanim nie zainicjowałem hasztagu i nie otrzymałem dziesiątek zdjęć oraz historii. Nie spodziewałem się, że trafię na eksplodującą bombę.
#KolanemWOko zachęciło kobiety do odsłonięcia kolan?
Ta akcja ośmiela kobiety. Niektóre pierwszy raz od 10, 20 lat założyły latem szorty. Piszą do mnie w wiadomościach, że odważyły się je kupić, ale na początku z obawą wychodziły w nich z domu. Najpierw robiły krótkie wycieczki, żeby wyrzucić śmieci, a potem szły na dłuższe spacery w ciągu dnia. Okazało się, że świat się nie zawalił i można mieć kolana na wierzchu.
Z kolei kobiety, które nie mają takiego kompleksu, uświadomiły sobie dzięki #KolanemWOko, żeby nie patrzeć na świat przez pryzmat swoich uprzywilejowanych kolan i dostrzec realny problem, który może dotykać innych. Łaskawszym okiem spoglądają teraz na różnorodność.
Ale nie tylko o kolana tutaj chodzi, prawda?
Kolana to wierzchołek góry lodowej. To tylko jeden z elementów ludzkiego ciała, który jest na cenzurowanym. Ludzie mają wiele kompleksów, bo standardy piękna są bardzo wyśrubowane, szczególnie jeśli chodzi o kobiety. Mężczyźni mogą być zawstydzani przez media i otoczenie co najwyżej przez brak muskulatury albo wielkość członka, a kobiety? Oceniane są: ich waga, wzrost, stopy, cera, piersi, paznokcie, brzuch, uda, pośladki, łydki, ramiona, dłonie, szyje, obojczyki, nosy, kolana... Wszystko! Media, poradniki, świat mody i beauty wmawia im masę problemów. Kobiety są nieustannie zawstydzane.
Czujemy się w obowiązku chować i krygować. Słyszymy, że mamy ukrywać "niedoskonałości" i podkreślać "atuty".
Od ponad 11 lat pracuję jako stylista. Na samym początku mojej działalności sam byłem rygorystyczny, mówiłem o eksponowaniu atutów i tuszowaniu "mankamentów". Zatruwałem umysły ludzi wykluczającymi poradami, ale świat się zmienił, ludzie się zmienili i ja się zmieniłem.
Niektórzy zostali jednak w przeszłości i wciąż pielęgnują nieżyciowe, krzywdzące zasady. Wmawiają ludziom, głównie kobietom, domniemane problemy z ciałem. Tymczasem czy to komuś się podoba, czy nie, moda się liberalizuje. Skostniałe zasady dress code’u to archaiczny element przeszłości. Nikt ich nie aktualizował, dlatego cały czas powielamy zasady i schematy sprzed dekad.
Moim zadaniem jest zmienić to myślenie i normalizować ludzkie ciało. Chcę, aby ludzie dostrzegli, że każdy z nas jest odrębnym kanonem piękna. Nie musimy dążyć do żadnego wzorca, który podsuwają nam media. Jako stylista dostaję wiele pytań, jakie kolana i nogi można pokazywać latem. Zawsze odpowiadam tak samo: "Każde kolana kwalifikują się do szortów, krótkich spódnic i sukienek”.
Normalizacja ciała nie jest łatwa.
To nie jest bezbolesny proces. Za każdy razem, gdy pokazuję na Instagramie np. kolana z bliznami czy schorzeniami dermatologicznymi, budzę kontrowersje. Dostaję wiadomości od oburzonych, że te kolana są brzydkie i promuję np. "grube kolana". Tymczasem normalizacja ciała właśnie tak musi wyglądać – budzić zaskoczenie, niesmak, obrzydzenie.
Ideały piękna są tak mocno wdrukowane w naszych głowach, że szokuje nas wszystko, co od nich odstaje. Wiele osób – nawet świadomych i otwartych – wciąż nie może zrozumieć, jak można pokazywać coś, co jest w ich mniemaniu nieestetyczne. To nie jest moda na brzydotę, to normalizacja rzeczywistości. Nasze ciała są normalne.
Uświadomienie sobie tego to długi i niełatwy proces, ale warto go rozpocząć.
Tak. Pamiętajmy, że moda nie jest po to, by ukrywać ciała. Każdy z nas ma elementy ciała, które mu się nie podobają, ale to nie znaczy, że musi się chować i skazywać na niedogodności. Akceptacja nie polega na lubieniu – to wyrażenie zgody na stan obecny. Nie muszę kochać swojego ciała, ale mogę je akceptować. Każde ciało zasługuje na to, żeby nie pocić się w 30-stopniowym upale.