Jeszcze kilka lat temu siwowłose kobiety były stygmatyzowane. Nazywano jest "zaniedbanymi", "nieatrakcyjnymi" i "starymi", jakby starość była obelgą. Dzisiaj kobiety w różnym wieku rezygnują z farbowania i z dumą prezentują siwiznę, nie zważając na krzywe spojrzenia i (znacznie już rzadsze) negatywne komentarze. Skąd wziął się trend na naturalne siwe włosy i co ma z nim wspólnego pandemia covid-19?
Podczas gdy farbowane siwe włosy od kilku lat są modne wśród pokolenia Z oraz millenialsów, to trend na naturalną siwiznę urósł w siłę od początku pandemii
Siwe włosy eksponują kobiety w różnym wieku, w tym trzydziestokilkulatki, jak 36-letnia Urszula Chowaniec, autorka bloga galantalala.pl. Na czerwonym dywanie pokazują je również gwiazdy Hollywood, jak 65-letnia Andie MacDowell na 74. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes
Do tej pory kultura "wmawiała" kobietom, że siwe włosy to oznaka zaniedbania, a starzenie się trzeba skrzętnie ukrywać, bo kobiecość ma "datę ważności". Wiele z nich powiedziało "dość"
To pandemia covid-19, podczas której zamykaliśmy się w domach, stała się dla wielu kobiet okazją, aby zapuścić włosy w swoim naturalnym kolorze
Dlaczego tak wiele kobiet przestaje ukrywać siwe włosy pod farbą?
– Siwieję od szkoły średniej. Na początku były to pojedyncze włosy i pasma, w okolicy 28-29 roku życia miałam już jedną trzecią głowę siwą, teraz jest mniej więcej pół na pół – mówi 34-letnia Marta.
Jest szatynką – jej siwe włosy są ciemne i poprzetykane ciemniejszymi pasmami. Trzy razy farbowała je, żeby przykryć siwiznę. – Raz, żeby spróbować, potem do ślubu, bo chciałam mieć ciemniejszy kolor, a raz, bo myślałam, że tak trzeba – wylicza. Marta miała jednak problem z regularnym uczęszczaniem do fryzjera. Mówi wprost: raczej nie ma do tego głowy.
– Dlatego też, trochę z lenistwa, a trochę z poczucia buntu, noszę się tak, jak teraz – mówi i prezentuje swoje siwe włosy. 34-letnia Marta nie jest wyjątkiem. Siwe włosy, ale te naturalne, a nie farbowane u fryzjera na modne srebro, są coraz powszechniejsze nie tylko na ulicach polskich i zagranicznych miast, ale również "na salonach". Dlaczego kobiety powiedziały "dość" farbowaniu?
Andie MacDowell zachwyca w Cannes
Jeszcze kilka lat temu pokazanie się publicznie z włosami, przez które przebijają siwe pasma, było dla wielu kobiet nie do pomyślenia. Na te, które "odważyły" się na swoją naturalną siwiznę, patrzono krzywo. Dlaczego się "zaniedbują"? Nie mają pieniędzy na fryzjera? Osiwiały ze zmartwień? Teorii "życzliwych" było bez liku.
Dzisiaj takie myślenie zdaje się powoli odchodzić do lamusa, a siwe włosy są już nośnym trendem, co dostrzega także Urszula Chowaniec, autorka bloga galantalala.pl i posiadaczka naturalnej siwizny. – Mam wrażenie, że na ulicach widuję coraz więcej kobiet z ich naturalnymi, siwymi włosami. Zmianę widać też na rynku kosmetycznym – powstaje coraz więcej kosmetyków do siwych włosów. Jeszcze 2-3 lata temu na półce drogerii stała jedna fioletowa płukanka, a teraz kosmetyki do siwych włosów, w tym profesjonalne produkty do ich pielęgnacji, zajmują pół regału – podkreśla.
Siwowłosą rewolucję widać też na czerwonych dywanach. Furorę podczas 74. Międzynarodowego Festiwalu w Cannes zrobiła 63-letnia Andie MacDowell, która zaprezentowała swoją imponującą burzę siwych loków. Aktorka i ambasadorka marki L’Oréal Paris, która do tej pory miała kasztanowy kolor włosów, wyglądała zachwycająco, a jej zdjęcia obiegły media na całym świecie.
Gwiazda "Czterech wesel i pogrzebu" nie była w Cannes jedyna. Naturalnej siwizny nie zakryły również farbą 75-letnia Helen Mirren i 58-letnia Jodie Foster. Siwe pasma w Hollywood, krainy wiecznej młodości, są od lat znakiem rozpoznawczym 75-letniej Diane Keaton i 74-letniej Glenn Close, jednak do tej pory były to wyjątki od reguły. W Fabryce Snów starość była passé i nie ukrywano, że nie ma dla niej miejsca ani w filmach, ani na czerwonych dywanach.
Teraz srebrne pasma pokazują na zdjęciach na Instagramie 48-letnia Gwyneth Paltrow, 63-letnia Dawn French czy 55-letnia Cynthia Nixon, która w siwowłosej wersji pokaże się obok Sarah Jessiki Parker i Kristin Davis w kontynuacji kultowego serialu "Seks w wielkim mieście", "And Just Like That…". Siwych odrostów nie wstydzą się 65-letnia Whoopi Goldberg, 41-letnia Kelis czy 46-letnia Eva Longoria, a siwowłose modelki na wybiegach nie są już niecodziennym zjawiskiem.
Także w internecie coraz popularniejsze są siwowłose instagramerki, jak Sandrine P. (@grey_so_what) czy Jin Cruce (@agingwith_style_and_grays), która nie farbuje włosów od marca 2018 roku i pragnie "inspirować i wspierać kobiety w ich siwowłosej podróży oraz zachęcać je do zaakceptowania starzenia się". Hasztag "greyhairdontcare" został użyty na Instagramie prawie pół miliona razy, a ruch @grombre, "celebrujący naturalne zjawisko, jakim są siwe włosy", doczekał się ponad 230 tysięcy obserwatorów. Skąd taki boom na naturalną siwiznę?
Siwa pandemia
36-letnia Urszula Chowaniec zaczęła siwieć bardzo wcześnie. – Miałam 16 lat, gdy znalazłam na swojej głowie pierwsze siwe włosy. Wcześnie zaczęłam je regularnie farbować – najpierw sama, a potem również u fryzjera, ale włosy rosną mi tak szybko, że już po tygodniu miałam odrosty – opowiada w rozmowie z naTemat.
W końcu doszła do wniosku, że ciągłe farbowanie jest bez sensu. – Zejście z wieloletniego farbowania na ciemno trwa wieki. Szybko się okazało, że pod spodem mam przepiękny chłodny odcień siwizny. Od dawna podobały mi się srebrne włosy, które od kilku lat są bardzo modne, długo spierałyśmy się o to farbowanie z moją stylistką włosów, bo niełatwo znaleźć drogę środka pomiędzy radykalną metamorfozą a stanem włosów – mówi Urszula Chowaniec.
Obecnie ma swój własny kolor. – "Chwilę" mi to wszystko zajęło, ale to niesamowita ulga, że nie muszę ciągle pilnować terminów farbowania – przyznaje. Autorka bloga galantalala.pl zdecydowała się zapuścić swoje naturalne włosy w pandemii. – Siedziałam w domu, nie spotykałam się z ludźmi i nie słyszałam żadnych komentarzy – wyznaje.
I nie jest jedyna. To właśnie w pandemii covid-19 trend siwych włosów urósł na sile. – Być może lockdowny uświadomiły nam, że wcale nie musimy farbować włosów? – zastanawia się Urszula Chowaniec.
W rozmowie z dziennikiem "The Times" w podobnym tonie brzmiała Shona Bain, kolorystka w popularnym w Londynie salonie fryzjerskim Gielly Green. – W ostatnim czasie nastąpił niesamowity wzrost liczby kobiet, które zaakceptowały swoją naturalną siwiznę. Dla wielu z nich lockdown był idealną okazją, by w końcu pozbyć się z włosów odcienia, na który farbowały je co sześć tygodni. Była to szansa, aby ludzie zobaczyli swój naturalny kolor, a większość moich klientek, które wcześniej chciały pokryć farbą swój każdy biały włos, teraz cieszy się, gdy widzi na swojej głowie szarości – mówiła.
Andie MacDowell w lutym w programie "The Drew Barrymore Show" przyznała, że przestała farbować włosy właśnie podczas pandemii, bo przez rok nie mogła pójść do fryzjera. Do rezygnacji z farbowania na stałe namówiły ją córki. Nie żałuje swojej decyzji. – Czuję się bardzo komfortowo. Lubię siebie. (...) Czuję się odpowiedzialna za pozytywne odzwierciedlenie starzejących się kobiet. Mam nadzieję, że właśnie to robię – mówiła aktorka w magazynie "People".
#greyhairdontcare
Do powstania siwowłosego trendu bez wątpienia przyczyniła się ciałopozytywność. Ruch body positive pokazuje bowiem zarówno kobietom, jak i mężczyznom, że ich ciała są w porządku, nawet jeśli odstają od nierealistycznych kanonów piękna i ideałów urody lansowanych przez media.
Takie myślenie jest bliskie Marcie, która kilka lat temu przestała farbować włosy. – Siwizna na mojej głowie jest trochę afirmacją mojego wyglądu, a trochę buntem przeciwko temu, że my, kobiety, mamy dopasowywać się do jakiś norm społecznych, które każą nam wyglądać w określony sposób – mówi 34-latka.
Martę męczą również podwójne standardy. – Niewiarygodnie mnie denerwuje, że faceci około trzydziestki z siwymi włosami są super ekstra i wyglądają dojrzale, a ja niby wyglądam źle i się zaniedbuję – irytuje się.
– Równie mocno irytują mnie motywy w filmach i serialach, kiedy u bohatera czy bohaterki pojawia się "ten pierwszy siwy włos", co jest zwiastunem starości i tragedii. To bardzo pokazuje, jak mocno wdrukowany mamy zarówno kult młodości, jak i określonego typu urody. Osobiście zawsze się cieszę, gdy widzę około 30-letnie kobiety i osoby kobiece z siwizną. To świetna sprawa – dodaje.
Dumne i czujące się dobrze w swoim ciele siwowłose kobiety inspirują jednak do eksponowania swoich naturalnych włosów zarówno starsze, jak i młodsze kobiety. Zauważa to też Urszula Chowaniec. – Bardzo widoczne są dzisiaj feministyczne aktywistki, z których wiele jest siwowłosych. Być może wizerunek siwej kobiety zaczyna nam się opatrywać i Polki zaczynają dostrzegać, że srebrne włosy nie są końcem świata – mówi.
Duża w tym również zasługa młodych. Siwe włosy oswoiła generacja Z oraz millenialsi, którzy od kilku lat oszukują swój zegar biologiczny i chętnie farbują się na srebro czy biel. Starsi niekoniecznie ich rozumieją oraz pochwalają ich wybór. Jak podkreśla blogerka Urszula Chowaniec, wyraźna jest tutaj bardzo duża różnica pokoleniowa, szczególnie między pokoleniem naszych rodziców a pokoleniem Z.
– Dla starszych osób siwe włosy wciąż oznaczają zaniedbanie, tymczasem "Zetki" mają dużo rzeczy w nosie. Mam poczucie, że osoby z pokolenia Z mają w sobie więcej niezależności i siły, żeby wyglądać tak jak chcą i żyć w zgodzie ze sobą – mówi.
To życie w zgodzie ze sobą wcale nie jest łatwe – nie tylko z powodu wciąż mocnej pozycji kultu piękna i młodości, ale również z powodu komentarzy ludzi, które właśnie z tych kulturowych norm wynikają. Bo nie wszyscy akceptują pokazywanie naturalnej siwizny przez kobiety, które nie należą do grona sędziwych babć.
"O co chodzi z tymi odrostami?"
– Jakie są reakcje ludzi? Różne – przyznaje Marta. – Jeszcze kilka lat temu słyszałam przede wszystkim życzliwe i troskliwe pytanio-komentarze takie jak: "Ale dlaczego nie farbujesz?" albo "Za dużo się stresujesz!" oraz dobre rady dotyczące farb. Czasem kierowano do mnie wręcz polecenia, że powinnam farbować włosy, bo jestem młoda – opowiada.
I przytacza sytuację z życia, która mocno ją zadziwiła. – Siedziałam na przystanku i w pewnym momencie usiadła obok mnie starsza pani, która zapytała: "Czy przeżyła pani jakąś traumę?". Tak mnie zatkało, że nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Odparłam jednak, że raczej nie i to genetyka, bo syndrom Marii Antoniny, czyli osiwienie w ciągu jednej nocy, raczej nie istnieje – wspomina.
Uwagi słyszała również Urszula Chowaniec. – Z powodu siwych odrostów, które zawsze były u mnie widoczne, regularnie słyszałam komentarze w stylu: "Może pora iść ufarbować włosy?", "Chyba dawno nie chodziłaś do fryzjera" czy "O co chodzi z tymi odrostami?" – wylicza.
Autorka bloga galantalala.pl zauważa, że nikt nie zadałby takiego pytania mężczyźnie. – Cały czas miałam na karku odrostową policję. Mimo że zajmuję się tematem ciałopozytywności i jestem dosyć odporna na zewnętrzne naciski, to ciągłe komentarze ludzi były dla mnie dość obciążające. Irytowały mnie, bo moje włosy nie są niczyją sprawą – wyznaje.
Jej zdaniem, włosy niesamowicie "uruchamiają" ludzi. – Mamy wdrukowane w głowach, że odrost to oznaka zaniedbania i farbowanie włosów jest konieczne. Nieważne czy twoje włosy są czyste i w dobrej kondycji – liczy się tylko to, że masz odrosty – podkreśla.
Dużo zmieniło się jednak, gdy Urszula Chowaniec zapuściła naturalne siwe włosy. – Komentarze, które słyszę obecnie są raczej pozytywne. Ludzie komplementują mój kolor włosów i pytają, w jakim salonie fryzjerskim je farbowałam – mówi. Podobne zjawisko zauważa Marta. – Obecnie reakcje na moje włosy są znacznie bardziej pozytywne. Słyszę pochwały, zachwyty, porównanie do Ciri lub Geralta z Wiedźmina, więc siwe włosy raczej stały się cool – stwierdza.
Chociaż oczywiście wciąż nie dla wszystkich. Urszula Chowaniec wyznaje, że na żywo słyszy komplementy, ale w sieci częściej zdarzają się negatywne uwagi. Internauci piszą do niej: "masakra" albo "wyglądasz staro". – Mam 36 lat, jak mam wyglądać? Nie wyglądam jak 16-latka i już nie będę, warto to przyjąć do wiadomości – mówi i dodaje: – Jestem siwa i mam to w nosie.