Szef KPRM wrócił do afery mailowej ze swoim udziałem. Jak ocenił Michał Dworczyk, używanie skrzynki w domenie państwowej także nie gwarantuje bezpieczeństwa korespondencji. – 11 parlamentarzystów ma zhakowane konta. To politycy ze wszystkich ugrupowań – powiedział na konferencji prasowej.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Michał Dworczyk był pytany o ataki hakerskie na jego skrzynkę mailową. Jak się wyraził, w dniu ich ujawnienia przekazał premierowi Mateuszowi Morawieckiemu "gotowość do rezygnacji z zajmowanego stanowiska".
– Pan premier Morawiecki zadeklarował, że nie utracił do mnie zaufania i wskazał również, że tego rodzaju działania byłyby wpisaniem się w scenariusz atakujących. Byłoby to de facto zrealizowaniem celów, które stawiają sobie atakujący – przekazał szef KPRM.
Michał Dworczyk został też zapytany, czy zdarza mu się nadal używać prywatnej skrzynki. – Używanie domeny prywatnej czy tej będącej w zasobie państwa, nie daje gwarancji zapobieżeniu przełamania knota. Według mojej wiedzy, wszyscy parlamentarzyści otrzymają klucze zabezpieczeń – odpowiedział szef KPRM.
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", pierwsze włamanie na konto szefa KPRM Michała Dworczyka miało miejsce już 22 września 2020 roku. Według informacji gazety, hakerzy mogli mieć nieograniczony dostęp do poczty szefa KPRM aż przez dziewięć miesięcy.
"Rzeczpospolita" podała, że cyberprzestępcom udało się zdobyć login i hasło do skrzynki na wp.pl poprzez oszustwo phishingu, infekując pocztę ministra fałszywym oprogramowaniem, które "otworzyło" dostęp do komputera.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut