Polacy należą do najbardziej zestresowanych pracowników na świecie – wynika z badań Międzynarodowej Organizacji Pracy i Pentor Research International. – To pracodawca jest odpowiedzialny za to, by pracownik się nie wypalił. Powinien stworzyć takie warunki, w których podwładni efektywnie będą wykonywać swoje zadania. I to jest dużo tańsze, bardziej opłacalne niż wymienianie wypalonego pracownika na innego – mówi w rozmowie z naTemat Tomasz Duda, psycholog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Z badań przeprowadzonych przez Pentor Research International wynika, że 70 proc. pracowników w Polsce żyje w stresie. Należymy do najbardziej zestresowanych na świecie. Dlaczego? Co nas wyróżnia?
Tomasz Duda: Stres bierze się głównie z naszej obawy o przyszłość, z braku stabilizacji. My jesteśmy krajem, który ma największy procent tzw. umów śmieciowych, które sprawiają, że bardzo trudno cokolwiek zaplanować. Psychologia zdrowia mówi, że potrzebujemy poczucia zaradności i optymizmu. A między innymi umowy śmieciowe odbierają nam takie poczucie. Poza tym przeżywamy boom kredytowy, więc bardzo wiele osób może mieć obawę związaną ze spłatą kredytu.
A co nas stresuje w pracy, w relacjach ze współpracownikami i pracodawcą?
To jest przede wszystkim ten słynny "wyścig szczurów", gdzie wszystko podporządkowane jest realizacji planu, a jeśli ten nie zostaje zrealizowany, powoduje duży stres. To nie jest tak, że wszyscy pracownicy stresują się z tego samego powodu. Najczęściej to jest miks takich czynników: presja otoczenia na wysokie zarobki, zła współpraca i rywalizacja między pracownikami oraz finanse, które nie odpowiadają naszym oczekiwaniom. Szczególną grupą są nauczyciele, lekarze i urzędnicy. Oni często muszą zajmować się biurokracją, a nie uczniem, pacjentem czy klientem, co także wypala takiego pracownika.
Stres, w dłuższej perspektywie, prowadzi do wypalenia zawodowego. A to oznacza przede wszystkim dużo niższą efektywność w pracy. Wypalony i zestresowany pracownik staje się też mniej aktywny w życiu prywatnym, bo ciągle stresuje się pracą i nie potrafi rozdzielić życia prywatnego od zawodowego. Koniec końców stres może się skończyć nawet depresją kliniczną i innymi podobnymi chorobami.
Jak zaradzić takiemu stresowi? Trudno przecież z dnia na dzień zamienić "umowę śmieciową" na etat.
To jest bardzo trudne, w tym sensie, że nie do końca od nas zależy. 70 proc. zestresowanych pracowników to ogromna skala świadcząca o tym, że jest to problem systemowy, być może w systemie zatrudnienia albo w nieprzestrzeganiu praw pracowniczych. Gdzieś jest błąd. Indywidualnie można tylko minimalizować taki stres. Niektórzy rzucają pracę w korporacjach i zaczynają pracę na własny rachunek. W krajach bardziej rozwiniętych rozwiązaniem są grupowe rozmowy. Wszystko po to, by nie zamykać się w sobie. Najczęściej wydaje się pracownikom, że dadzą radę i nie muszą się nikomu skarżyć. To nieprawda. W pewnym momencie stres ich przerasta.
Czytaj także: Piękna, zdolna i... pijana. Alkohol – nieszczęśliwa miłość biznesklasy. Rusza kampania "AlcoSfery"
Może w takiej sytuacji powinien interweniować pracodawca. Przecież powinno mu zależeć, by pracownik nie żył w stresie i pracował bardziej efektywnie.
Rola pracodawcy jest nie do przeceniania. On jest odpowiedzialny za to, by pracownik się nie wypalił. Powinien stworzyć takie warunki, w których podwładni efektywnie będą wykonywać swoje zadania. I to jest dużo tańsze, bardziej opłacalne niż wymienianie wypalonego pracownika na innego.