Medycyna poszła do przodu. Wynajdowane są coraz skuteczniejsze antybiotyki, dawniej śmiertelne choroby są teraz uleczalne, a my żyjemy coraz dłużej. Mimo to, coraz więcej młodych osób choruje i umiera na raka, do Europy powracają zapomniane choroby jak gruźlica i kiła. Przestaliśmy się badać, bo kolejki do publicznej opieki zdrowotnej nie mają końca, a niewielu ma pieniądze, żeby leczyć się prywatnie.
Wiek XX był wiekiem kolejnej rewolucji zdrowotnej (1950-1975) – zwiększono nakłady na opiekę zdrowotną, szpitalnictwo, technologie medyczne, wzrosła efektywność terapii. Polacy mieli większy dostęp do usług medycznych i chętnie z nich korzystali. Teraz coraz więcej osób, szczególnie młodych jest wyłączonych z systemu opieki publicznej, bo nie odprowadza składek i pracuje na umowach o dzieło czy nieozusowanych umowach zlecenia. O to, czy grozi nam katastrofa zdrowotna, zapytaliśmy doktora Pawła Grzesiowskiego z Instytutu Profilaktyki Zakażeń.
Rewolucja zdrowotna się zatrzyma, czy grozi nam coś poważniejszego?
Dr Paweł Grzesiowski: Dziś poziom opieki medycznej jest wprost zależny od środków finansowych. Technologia i czas pracy specjalistów to konkretne koszty, dlatego jeśli jest mniej pieniędzy ze składek lub ktoś w ogóle nie jest ubezpieczony, będzie miał poważne ograniczenia w dostępie do nowych technologii. Mniejsze wpływy do kasy NFZ spowodują redukcję kontraktów ze szpitalami, a co za tym idzie wydłużenie kolejek do planowych zabiegów i zmniejszenie dostępu pacjentów do opieki medycznej. Jeszcze gorzej będzie, gdy nieubezpieczona osoba ulega ostrej chorobie, ponieważ zostanie obciążona kosztami leczenia.
Już słyszy się o coraz młodszych umierających na raka, a lekarze alarmują, że Polacy się nie badają. Ci, którzy nawet chcą się badać, czekają na badania w ramach publicznego systemu opieki miesiącami, a na operacje latami. Wielu rezygnuje.
Brak profilaktyki zawsze doprowadzi do zwiększenia kosztów medycyny naprawczej. Unikanie wczesnej interwencji w wielu schorzeniach prowadzi do powstania nieodwracalnych zmian w organizmie i zwiększa ryzyko powikłań. Choroby cywilizacyjne, takie jak nowotwory, cukrzyca, otyłość, nadciśnienie tętnicze czy choroba niedokrwienna serca, im wcześniej są rozpoznawane, tym dają większą szansę na wyleczenie lub jeśli jest ono niemożliwie, na poprawę jakości życia bez ciężkich powikłań.
Wielu Polaków nie stać na badanie, więc tego nie robią. W wieku 25-35 lat poza badaniami w dzieciństwie, nigdy nie mieli robionej morfologii, nie badali wzroku. Są kobiety, które nigdy nie miały robionej cytologii.
Większość młodych ludzi cieszy się dobrym zdrowiem, ale potrzebuje okresowych badań ze względu na przepracowanie, niezdrowy tryb życia lub predyspozycje do chorób przewlekłych. Dzięki zaawansowanej diagnostyce można utrzymać stan zdrowia na dobrym poziomie przy niewielkim wysiłku, ale to niestety kosztuje. Badanie cytologiczne, kontrola poziomu cukru we krwi czy też kontrola u okulisty nie kosztują wiele, a mogą szybko wykryć nieprawidłowości i umożliwić skuteczne leczenie. Proste oznaczenie stężenia hormonu prostaty u mężczyzny może wykryć nowotwór tego narządu, który we wczesnej fazie jest całkowicie wyleczalny.
Mimo postępu nauki, dostępności medycyny będziemy coraz częściej i poważniej chorować, bo nie będzie nas stać na badanie, a do tego w ramach publicznej opieki kolejki będą za długie? Może już tak jest?
Wzrost zachorowalności na różne schorzenia wynika z wielu czynników, ale największy wpływ na nasze zdrowie mają geny i środowisko oraz tryb życia. Jeśli osoba ze skłonnością do alergii jest od urodzenia otoczona inwazyjną chemią w postaci kosmetyków, antybiotyków oraz środków czystościowych to znacznie szybciej i gwałtowniej ujawnią się objawy alergii. Podobnie osoby z genetyczną skłonnością do nowotworów, jeśli wystawiają się na działanie czynników rakotwórczych np. dymu papierosowego, to choroba rozwinie się znacznie szybciej.
Mówi się o powracającej gruźlicy, kile, kokluszu – chorobach, które kojarzą nam się z zamierzchłymi czasami.
Powrót różnych choroby zakaźnych to inna kwestia. Wiele z nich przywlekamy do Europy z regionów tropikalnych, z krajów o niskim poziomie opieki medycznej. Tak dzieje się np. z gruźlicą, błonicą czy wirusowym zapaleniem wątroby. W krajach rozwiniętych rośnie inna grupa zakażeń – powikłania procedur medycznych tzw. zakażenia szpitalne. Dotyczą zarówno pacjentów poddawanych zabiegom chirurgicznym, jak również pensjonariuszy placówek opieki długoterminowej. Oprócz tego pojawiają się nowe choroby zakaźne, szczególnie wirusowe, wystarczy wspomnieć o SARS czy HIV.
Jakie choroby, epidemie grożą nam najbardziej?
Niestety jak na razie nie spodziewam się, aby poprawiła się sytuacja w chorobach niezakaźnych. Nadal będzie wzrastać zachorowalność na nowotwory, otyłość, cukrzycę, choroby układu krążenia w tym nadciśnienie tętnicze i chorobę niedokrwienną serca. To wynika ze szkodliwości środowiska, tempa życia i jego niezdrowego trybu. Wydłuża się wiek życia ludzi, co powoduje, że będzie rosnąć liczba żyjących osób w podeszłym wieku z przewlekłymi chorobami wymagającymi leczenia i opieki. Również wśród chorób zakaźnych, zmniejszenie zachorowalności mogą spowodować tylko szczepienia. Inne metody, jak np. antybiotyki nie okazały się skuteczne w eliminacji chorób.
Wielu z tych młodych ludzi, którzy nie mają ubezpieczenia i w efekcie nie badają się regularnie, pracuje w korporacjach, przy biurkach. Na ryzyko jakich chorób narażeni są najbardziej?
Stres, brak snu, siedzący tryb życia, niedotlenie, brak słońca, fast foody, pole elektromagnetyczne z tysięcy urządzeń elektronicznych, wreszcie używki – papierosy, alkohol, dopalacze – to raczej nie rokuje najlepiej. Wszystkie te szkodliwe czynniki przyspieszają pojawianie się różnych chorób. Mam na myśli zaburzenia psychiczne, depresję, hipochondrię, bóle kręgosłupa, nadciśnienie tętnicze, niedobory witamin prowadzące do zaburzeń odporności, zaburzenia funkcji wątroby, nerek i jelit. Po wielu latach będzie to cukrzyca, nowotwory, zaburzenia hormonalne, otyłość, niewydolność układu krążenia, choroba zatorowo-zakrzepowa. To katalog chorób cywilizacyjnych, których nie unikniemy, jeśli nie będziemy korzystać z wczesnej diagnostyki, ale także zdobyczy najnowszej wiedzy medycznej i technologii. Ale to kosztuje i wymaga myślenia.