Ósme igrzyska olimpijskie w karierze 46-latki. Wzruszające chwile, owacja od rywalek
Krzysztof Gaweł
27 lipca 2021, 12:46·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 lipca 2021, 12:46
Oksana Chusovitina z Uzbekistanu w Tokio po raz ósmy wzięła udział w olimpijskiej rywalizacji. 46-letnia mistrzyni i wicemistrzyni olimpijska pożegnała się z imprezą, a na zakończenie zmagań dostała od trenerów i rywalek gromkie brawa. Gdy pierwszy raz zdobywała medal - w 1992 roku w Barcelonie - większości jej rywalek nie było na świecie.
Reklama.
Oksana Chusovitina po raz pierwszy wystąpiła na igrzyskach olimpijskich w 1992 roku i wówczas jako 17-latka sięgnęła od razu po złoty medal w wieloboju drużynowym. Startowała wówczas w barwach Wspólnoty Niepodległych Państw, choć karierę zaczynała w barwach Związku Radzieckiego. Nikt nie przypuszczał, że oto narodziła się legenda gimnastyki.
Przez kolejne dekady zdobywała kolejne medale, startując dla Uzbekistanu, później dla Niemiec, a wreszcie wracając do rywalizacji w barwach swojej ojczyzny. Oksana Chusovitina to multimedalistka mistrzostw świata, która na olimpijskie podium wróciła jeszcze w Pekinie w 2008 roku, sięgając po srebro w skoku. Trzy lata później w tej samej konkurencji wywalczyła jeszcze srebro ME.
W Tokio zaliczyła swój ósmy start w igrzyskach olimpijskich, znów dla Uzbekistanu i znów plasując się w światowej czołówce. "Otrzymałam tyle wsparcia od wielu osób, nie tylko w ostatnim czasie. Dziękuję. Przygotowywałam się do tego momentu zakończenia kariery, ale nigdy nie można być na to gotowym w stu procentach" – mówiła wzruszona po zakończeniu zmagań.
Gdy sięgała po złoto w Barcelonie, jej rywalek nie było jeszcze na świecie. Część z nich nie urodziła się nawet w 2008 roku, gdy sięgała po swój drugi krążek olimpijski. Teraz nadszedł czas na pracę w roli trenerki i mentorki, Oksana Chusovitina będzie prowadzić w Taszkiencie swoją akademię gimnastyki. I być może wychowa nową wielką mistrzynię.
Uzbeczka dała z siebie wszystko w pięknej karierze. Dla Niemiec startowała tylko dlatego, że z białaczką walczył jej syn, a Oksana Chusovitina chciała mu zapewnić najlepsze leczenie. Najważniejszą walkę w życiu wygrała, wróciła do ojczyzny i napisała swoją legendę.
"Żałuję, że nie ma tu kibiców. Wszyscy sportowcy potrzebują uwagi fanów i ich oklasków. Ignoruję Paryż, ale może w Los Angeles..." – zażartowała żegnając się z dziennikarzami Oksana Chusovitina. I jak tu nie cieszyć się pięknem igrzysk olimpijskich?
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut