Wydarzenia z Katowic nie przestają bulwersować. Oto wszystko, co trzeba wiedzieć o tej sprawie
redakcja naTemat
02 sierpnia 2021, 13:03·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 sierpnia 2021, 13:03
Cała Polska wciąż mówi o bulwersujących wydarzeniach z Katowic, gdzie kierowca autobusu komunikacji miejskiej wjechał w uczestników ulicznej szarpaniny i zabił kobietę stojącą przed maską jego pojazdu. W naTemat.pl przypominamy wszystkie najważniejsze fakty w tej sprawie.
Reklama.
Co wydarzyło się 31 lipca 2021 roku w centrum Katowic?
Wyjaśniamy, jaki przebieg miały wydarzenia, które zakończyły się śmiercią 19-letniej matki dwójki dzieci
Oto, co zrobił kierowca PKM Katowice Łukasz T. i jaka kara mu grozi
Co się stało w Katowicach?
Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat.pl, początkowo z Katowic napływały doniesienia o tym, że 19-letnia kobieta zginęła pod kołami autobusu linii 910 w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Później pojawiły się twierdzenia, iż ktoś ją pod koła wepchnął.
Tragiczne wydarzenia miały miejsce w centrum Katowic w sobotę 31 lipca 2021 roku niedługo przed godz. 6:00.
Doszło do nich między przystankiem autobusowym a przejściem dla pieszych przy skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Stawowej.
Jak zachował się kierowca PKM Katowice?
Kierowca PKM Katowice (wykonującego przewozy na zlecenie ZTM Katowice) 31-letni Łukasz T. przejeżdżał w miejscu, w którym trwała uliczna sprzeczka grupy osób. Cześć z nich wbiegała na ulicę i znalazła się przed maską autobusu linii 910.
Kierowca jednak zaczął ruszać pojazdem. Najpierw potrącił inną z kobiet i na chwilę wyhamował. Następnie ruszył ponownie z większą prędkością, potrącając i wciągając pod koła autobusu 19-latkę. Młoda kobieta zginęła na miejscu. Po tym pojazd przejechał kilkanaście metrów i na chwilę się zatrzymał.
Jednak po chwili Łukasz T. ruszył dalej, z miejsca zdarzenia odjeżdżając do zajezdni. Dopiero tam został schwytany przez funkcjonariuszy katowickiej policji. W prokuraturze kierowca miał wyjaśniać, że pojechał do zajezdni bez świadomości, że kogoś zabił. Rzekomo sądził, iż biegnący za autobusem tłum chce go zaatakować i chciał schronić się w miejscu, gdzie jest ochrona.
– Wydawało mu się, że ktoś kopie w drzwi, próbuje dostać się do autobusu, dlatego w obawie o własne zdrowie i życie odjechał z miejsca zdarzenia – tak wyjaśnienia podejrzanego w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" zacytowała Monika Łata z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Czy kierowca autobusu 910 był trzeźwy?
Po pierwszej rutynowej kontroli trzeźwości poinformowano, że Łukasz T. w chwili popełnienia czynu nie był pod wpływem alkoholu.
Zarządzono jednak dodatkowe badania toksykologiczne, które potwierdziły, iż kierowca katowickiej komunikacji miejskiej pracował pod wpływem silnych środków przeciwbólowych oraz antydepresantów.
Jak poinformowała katowicka prokuratura, do oficjalnego ustalenia, czy przyjmowane środki miały wpływ na postępowanie Łukasza T. potrzebna jest opinia specjalnie powołanego w tym celu biegłego.
Jakie zarzuty postawiono 31-latkowi?
Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Katowicach uznali, iż to, co stało się z 19-latką należy zakwalifikować jako zabójstwo i taki też zarzut oficjalnie już postawiono Łukaszowi T.
Prokuratorzy dodatkowo zarzucają mu jednak także usiłowanie zabójstwa dwóch innych osób. Chodzi zapewne o kobietę, która pierwsza został potrącona oraz mężczyznę, który znalazł się przed maską autobusu w najtragiczniejszym momencie, ale jemu ostatecznie udało się odskoczyć.
Kodeks karny za przestępstwa zarzucane 31-latkowi przewiduje karę pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat ośmiu, a nawet karę dożywotniego pozbawienia wolności.
Kim była ofiara?
Ofiarą zabójstwa zarzucanego Łukaszowi T. jest 19-letnia mieszanka śląskich Świętochłowic. Jak ujawniła "Gazeta Wyborcza", młoda kobieta była matką dwójki dzieci. Najstarsze z osieroconych dzieci ma 2 lata, najmłodsze zaledwie 7 miesięcy.
Śmierć 19-latki poruszyła jej rodzinne miasto. "Taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Mam nadzieję, że sprawa zostanie szybko wyjaśniona. (...) Rodzinie i znajomym składam najszczersze wyrazy współczucia" – napisał w krótkim oświadczeniu prezydent Świętochłowic Daniel Beger.
Dowiedz się więcej o śmierci 19-latki w Katowicach: