Kiedy protestowaliśmy przed Ministerstwem Edukacji i Nauki, przykuci do bramy, policja odstąpiła od interwencji, gdy dowiedziała się, że jestem siostrzeńcem premiera. Podejrzewam, że gdyby nie to, to spotkania 20 sierpnia z ministrem Czarnkiem również by nie było. To jest przerażające. Bo co z innymi ludźmi? Co z osobami, które również chciałyby zaprotestować wobec tego co dzieje się w kraju? To jest frustrujące. Nienawidzę używać swoich rodzinnych powiązań i zawsze od tego stronię. Czuję się jak zwykły obywatel, to oni traktują mnie inaczej. Ale co w takim razie z tymi "zwykłymi" (w ich mniemaniu) ludźmi?
Zawsze marzyłem o tym, żeby rozwijać się w kierunku artystycznym, ale przyszła po mnie polityka. Jest takie zdanie: "Jeżeli Ty się nie zainteresujesz polityką, to polityka zainteresuje się Tobą". Polityka się mną zainteresowała. LGBT to nie ideologia - to ja, to są ludzie.
Rządowi, ministrom, szefowi partii rządzącej, premierowi powiedziałbym: Pozwólcie ludziom żyć. To, że osoby LGBT chodzą do psychologa nie wynika z tego, że sobie nie radzą ze swoją orientacją - nie radzą sobie z dyskryminacją, z którą na każdym kroku się spotykają.