Najbardziej agresywny, najbardziej zakaźny, najbardziej niebezpieczny – poznajcie wariant Delta koronawirusa, który w ciągu kilku ostatnich miesięcy zbiera śmiertelne żniwo wśród niezaszczepionych ludzi. Skąd się wziął, jakie objawy wywołuje i dlaczego jest taki groźny? Zebraliśmy dla Was najważniejsze informacje o tej odmianie koronawirusa wywołującego chorobę COVID–19.
Poniższy tekst jest elementem naszej akcji związanej ze zbliżającą się IV falą koronawirusa w Polsce. Z naszego cyklu dowiesz się m.in. jak niebezpieczny jest nadal koronawirus, dlaczego należy się szczepić i jakie są prognozy dla Polski oraz świata. Zachęcajmy też do szczepień – niech każdy z nas namówi chociaż jedną osobę. Dla naszego wspólnego dobra.
Delta to najgroźniejsza obecnie odmiana koronawirusa
Ta mutacja jest obecnie najbardziej powszechna na świecie
Wariant Delta jest wyjątkowo zaraźliwy i wywołuje inne objawy COVID–19 niż "oryginał" z początków pandemii
– Mówiąc kolokwialnie to turbowirus, nowa, ulepszona wersja koronawirusa. Delta jest wyjątkowo skuteczna w zakażaniu ludzi – ostrzega dr Paweł Grzesiowski, wakcynolog.
Co to jest Delta?
Delta to jeden z wariantów koronawirusa, czyli wirusa ciężkiego ostrego zespołu oddechowego 2 (SARS–CoV–2). Każda zidentyfikowana odmiana tego drobnoustroju jest nazywana kolejną literą greckiego alfabetu. Zdecydowała o tym Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), by ułatwić rozmawianie o pandemii.
Wariant Delta to czwarty wyróżniony wariant koronawirusa. Poprzedziły go odmiany Alfa, Beta i Gamma.
Oficjalna, naukowa nazwa Delty to B.1.617.2. "Delta" jest określeniem, które umożliwia precyzyjne, ale bardziej zwięzłe przekazywanie informacji, co jest ważne nie tylko w gabinetach lekarskich, ale także w mediach.
Rozróżnianie poszczególnych odmian koronawirusa jest konieczne ze względu na to, że każdy jego wariant ma trochę inne cechy niż pozostałe: inaczej się "zachowuje" i wywołuje trochę inne objawy u chorych.
Kiedy wykryto Deltę?
Pierwsze udokumentowane próbki wirusa pochodzą z października 2020 roku. Pobrano je w Indiach, dlatego Delta była początkowo nazywana odmianą indyjską. Stamtąd ten wariant koronawirusa, przenosząc się z osoby na osobę, szybko trafił do Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, a potem rozprzestrzeniał się dalej.
W momencie pisania tego tekstu jego obecność stwierdzono w 124 krajach. W maju 2021 roku WHO uznała Deltę za odmianę wirusa wymagającą szczególnej obserwacji ze względu na zagrożenie, jakie stwarza dla zakażonych.
Skąd się wziął wariant Delta?
Delta powstała tak, jak powstają inne odmiany wirusów: przez mutację (zmianę) kodu genetycznego poprzedniej wersji. Dr Paweł Grzesiowski, ekspert w dziedzinie walki z pandemią, porównuje proces mutacji wirusa do drukowania czegoś na uszkodzonej drukarce przestrzennej (3D).
– W takiej sytuacji każda kopia będzie się trochę różnić od poprzedniej – tłumaczy naukowiec. Dr Grzesiowski podkreśla, że wirus cały czas jest w ruchu, a proces kopiowania zachodzi na ślepo. Nie ma tu projektu czy intencji.
Skoro w tym porównaniu wariant Delta jest produktem uszkodzonej drukarki, to co jest drukarką? – Nie co: kto. "Drukarką" wirusa jest człowiek – wyjaśnia lekarz. To właśnie w ciele człowieka wirus mnoży się i mutuje. Tak powstał wariant Delta. Ludzie zakażeni poprzednimi odmianami koronawirusa nieświadomie "wyprodukowali" kolejną wersję. A ta "chwyciła".
Dlatego – podkreśla lekarz – tak ważne jest, by ludzie się szczepili przeciw COVID–19. Po pierwsze dlatego, że lżej przejdą COVID–19, chorobę wywoływaną przez wirusa (dane z Wielkiej Brytanii wskazują, że umierają niemal wyłącznie niezaszczepieni), a po drugie po to, by ich ciało nie było aż tak wydajną drukarką dla wirusa. Szczepionka to kij wsadzony w mechanizm maszyny. Nie zniszczy wirusa, ale go spowolni i ochroni nosiciela, zmniejszając ryzyko ciężkiego przebiegu choroby i śmierci.
Cechy wariantu Delta
W maju 2021 roku Światowa Organizacja Zdrowia nadała Delcie status wirusa, który trzeba monitorować szczególnie uważnie. Wszystko dlatego, że ta odmiana SARS-CoV-2 jest wyjątkowo agresywna – nawet w porównaniu do oryginału. Naukowcy szacują, że Delta jest o 225 proc. bardziej zakaźna niż koronawirus wykryty pierwotnie w Wuhan. Obecnie w Wielkiej Brytanii odmiana Delta jest wykrywana u 91 proc. zakażonych.
To, że Delta ponad dwa razy łatwiej "przeskakuje" z człowieka na człowieka to jedna sprawa. Inna to jego siła. Jak wynika z badań naukowców w Singapurze, osoby zakażone Deltą częściej trafiają do szpitala i potrzebują wspomagania oddychania niż chorzy, u których wykryto inne szczepy drobnoustroju.
– To najbardziej agresywna odmiana koronawirusa, która powstała dotychczas. Ale niewykluczone, że mutacje doprowadzą do powstania jeszcze groźniejszej wersji – ostrzega dr Paweł Grzesiowski.
Jakie objawy powoduje wariant Delta?
Naukowcy podkreślają, że wariant Delta wywołuje inne objawy niż oryginalny wirus. Najczęściej występujące objawy zakażenia Deltą to wcale nie utrata smaku i węchu, jak do znudzenia powtarzały media na początku pandemii, ale ból głowy, ból gardła i wodnisty katar.
Te nietypowe oznaki choroby powodują, że osoby zakażone długo mogą być nieświadome, iż chorują na COVID–19. Jeśli przebieg choroby jest na tyle umiarkowany, że nie wymaga leczenia szpitalnego, są przekonane, że złapały tylko mocne przeziębienie. W tym czasie nie izolują się od innych i podają Deltę dalej.
Szczepionka a wariant Delta
Dr Paweł Grzesiowski wyjaśnia, co daje, a czego nie może dać szczepienie.
– Szczepionka przeciw COVID–19 nie chroni w 100 proc. przed zakażeniem, ale w ponad 90 proc. przed ciężką chorobą i śmiercią – podkreśla ekspert. Oczywiście nie znaczy to, że nikt zaszczepiony nie umrze na tę chorobę, ale są to wyjątki od reguły. Lwia część zgonów dotyczy osób niezaszczepionych.
To, że przyjęcie szczepionki przeciw COVID–19 znacznie łagodzi przebieg choroby wywołanej przez wariant Delta, zostało udowodnione przez naukowców. Badania przeprowadzone przez brytyjską agencję rządową Public Health England wykazały, że znaczącą różnicę widać już w przypadku osób zaszczepionych jedną z dwóch dawek Astra Zeneki lub Pfizera, które o 33 proc. rzadziej niż niezaszczepieni odczuwały objawy choroby.
Jeszcze większy potencjał ochronny szczepionek odnotowano u osób, które przyjęły dwie dawki preparatu. Osoby, które zakaziły się Deltą przynajmniej dwa tygodnie od momentu zaszczepienia drugą dawką Astra Zeneki, odczuwały objawy choroby o 60 proc. rzadziej niż osoby niezaszczepione. W przypadku Pfizera ta różnica sięga aż 88 proc.
Osoby zaszczepione przeciw COVID–19 znacznie rzadziej trafiają do szpitala z ciężkim przebiegiem choroby. Dwie dawki Astra Zeneki zmniejszają współczynnik hospitalizacji o 92 proc., a Pfizera o 96 proc.
Z kolei badania naukowców Uniwersytetu Maryland wykazały, że im więcej osób w danym regionie jest zaszczepionych, tym rzadziej wirus mutuje tworząc nowe, potencjalnie groźniejsze wersje.
Śmiertelność związana z wariantem Delta
Wariant Delta koronawirusa zaczął się rozprzestrzeniać w momencie, gdy poprzednie warianty już miały na swoim koncie ofiary śmiertelne, a kolejna część najbardziej zagrożonych grup (osób starszych, personelu medycznego) już przyjęła szczepienie. Z tego względu nie można porównywać danych dotyczących śmiertelności związanej z wariantem Alfa, z początku pandemii, z wariantem Delta.
Poza tym nie wszyscy chorzy są testowani pod kątem wariantu, którym się zakazili, a część osób, zwłaszcza zaszczepione, przechodzi COVID–19 bezobjawowo, więc nie są testowane.
Choć dokładne liczby są trudne do ustalenia, to biorąc pod uwagę fakt, że znacznie łatwiej jest zakazić Deltą niż "oryginalnym" wirusem, a także to, jak szybko rozprzestrzenił się na świecie, wypierając inne odmiany koronawirusa, eksperci szacują, że to Delta odpowiada obecnie za lwią część śmierci na COVID–19.
Badanie przeprowadzone w drugiej połowie lipca przez amerykańską agencję Centers for Disease Control and Prevention wskazuje, że wariant Delta odpowiada za ponad 90 proc. nowych zakażeń koronawirusem.
źródła: New York Times, Newsweek, The Spinoff, Wikipedia, WHO