
Ewa Farna zagrała ostatnio koncert w winiarni w Třebívlicach. Na widowni bawił się nawet sam premier Czech. Andrej Babiš opublikował wpis na Facebooku, w którym wyznał, że "bardzo podobał mu się występ". Post polityka jednak nie do końca spodobał się piosenkarce.
REKLAMA
Farna stroni od wypowiadania się na tematy polityczne. Nie ukrywa, że zależy jej na apolityczności swojej kariery. Wokalistka kilka dni temu wystąpiła na terenie winiarni w Třebívlicach w północnych Czechach.
Wśród licznie zgromadzonej publiczności znalazł się między innymi szef czeskiego rządu Andrej Babiš. Na swoim fan page'u na Facebooku pochwalił się miło spędzonym wieczorem. Opublikował zdjęcie z wydarzenia. "Podobał mi się koncert Ewy Farnej" – dodał w opisie.
Pod fotografią swój komentarzach zostawiła sama Ewa Farna. Artystka zaznaczyła, że ma żal do premiera o to, że wrzucił fotografię z jej koncertu na swoje profile w mediach społecznościowych.
"Staram się nie wprowadzać polityki na koncerty poprzez muzykę. I czuję się bardzo niekomfortowo, że ją tam przyprowadziłeś. Czuję się wykorzystana" – napisała. Te słowa odbiły się szerokim echem w sieci.
Reakcje fanów gwiazdy były podzielone. Jedni opowiedzieli się po jej stronie i podkreślali, że szanują i rozumieją jej podejście do polityki. "Nie lubię twojej twórczości i piosenek, ale szacun za ten wpis", "Dzięki za te słowa" – pisali.
Inni natomiast zarzucali jej, że to ona na siłę upolityczniła całe zajście, a premier nie zrobił niczego niewłaściwego. "Polityka to została tu wciągnięta przez ciebie", "Jak możesz pisać, że czujesz się "wykorzystana" w czasach tak ogromnego podziału? Każdy może pojechać tam, gdzie chce i porobić sobie zdjęcia" – czytamy w komentarzach.
Czytaj także: