"Złapałem go za szyję i rzuciłem o ścianę". Nauczyciel pobił podopiecznego w poprawczaku
redakcja naTemat
09 sierpnia 2021, 13:56·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 09 sierpnia 2021, 13:56
– Złapałem go za szyję, zacząłem szarpać i rzuciłem o ścianę. Byłem wzburzony i bezsilny – w taki sposób pedagog z Zakładu Poprawczego i Schroniska dla Nieletnich w Konstantynowie Łódzkim tłumaczył pobicie ucznia. Do tego szokującego zdarzenia doszło we wrześniu.
Reklama.
Nauczyciele z placówki twierdzą, że pobicie ucznia to efekt pogłębiającego się kryzysu w poprawczaku. Pedagodzy nie są w stanie zapanować nad wychowankami i nie czują wsparcia dyrekcji zakładu.
Do bulwersującego zdarzenia doszło 10 września 2020 roku. 17-latek miał opuścić salę lekcyjną bez pozwolenia i pójść na stołówkę. Pedagog Arkadiusz Wachula wraz ze strażnikiem poszli po chłopca. Próbowali go nakłonić, by wrócił do klasy. Nie udało się i wywiązała się sprzeczka.
Chłopak opuścił stołówkę i próbował sforsować drzwi za pomocą karty magnetycznej. Nauczyciel złapał go za szyję i przesunął po ścianie do tyłu. 17-latek nie był agresywny i nie próbował się bronić. Pedagog chwycił go za głowę i przycisnął do ściany. Wywiązała się szarpanina, próbował ich rozdzielić strażnik.
Zakład Poprawczy i Schronisko dla Nieletnich w Konstantynowie Łódzkim jest przeznaczony dla chłopców, którzy weszli w konflikt z prawem. Mężczyzna, który zaatakował 17-latka, to 57-letni Arkadiusz Wachula, pedagog z 20-letnim doświadczeniem. Przeszedł kurs pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej.
– Coś we mnie pękło. Niewiele pamiętam z przebiegu tego zdarzenia. Tuż przed całym zajściem chłopak zbluzgał mnie, jak to było wiele razy w ciągu ostatniego roku mojej pracy. Splunął mi pod nogi. Nie powinno dojść do przemocy z mojej strony. Przeprosiłem go, jak tylko następnego dnia wszedłem do szkoły – tłumaczył Wachula w rozmowie z Radiem Zet.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut