Wakacje w Chorwacji a COVID-19. Oto, jak zmienia się sytuacja epidemiczna w tym kraju
redakcja naTemat
09 sierpnia 2021, 14:57·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 sierpnia 2021, 14:57
Kilkaset tysięcy Polaków ma już za sobą tegoroczne wakacje w Chorwacji, ale co najmniej drugi tyle turystów nad Adriatyk dopiero się wybiera. A realia pandemicznej turystyki są takie, że im bliżej końca sezonu, tym bliżej także powrót obostrzeń czy nawet lockdownów. Jak więc rozwija się sytuacja epidemiczna w Chorwacji i czy późni urlopowicze mają się czego obawiać?
Reklama.
Konsekwentnie wzrasta liczba nowych zakażeń koronawirusem w Chorwacji
Chorwackie władz sugerują, że regiony turystyczne do końca sezonu turystycznego pozostaną tzw. pomarańczową strefą
Oto, co wiadomo o aktualnej sytuacji epidemicznej w Chorwacji
"Ratunek dla sezonu turystycznego", czyli obostrzenia w Chorwacji
Coraz większą popularnością cieszą się więc mniej oblegane dotąd regiony Chorwacji. Turyści z całej Europy szukają tam wytchnienia od tłumów lub... po prostu dostępnego noclegu.
Całe to szaleństwo wokół wakacji w Chorwacji oczywiści musi mieć swoje odzwierciedlenie w sytuacji epidemicznej w tym państwie. Istotny skok zakażeń Chorwaci odnotowali już po pierwszych kilku turnusach. W lipcu rząd w Zagrzebiu był więc zmuszony do kolejnego zaostrzenia zasad wjazdu i funkcjonowania gastronomii oraz miejsc rozrywki.
Aktualnie wjazd do Chorwacji jest możliwy po okazaniu negatywnego wyniku testu na obecność koronawirusa w organizmie (PCR nie starszego niż 72h lub antygenowego nie starszego niż 48h), zaświadczenia potwierdzającego pełne zaszczepienie przeciw COVID-19 lub status aktywnego ozdrowieńca. W dwóch ostatnich przypadkach najlepszym rozwiązaniem jest posłużenie się Unijnym Certyfikatem COVID.
Po dotarciu do najpopularniejszych miejscowości turystycznych należy pamiętać, że wszystkie kurorty znajdują się aktualnie w tzw. pomarańczowych strefach. Noszenie maseczek ochronnych jest tam obowiązkowe w zamkniętych pomieszczeniach oraz środkach komunikacji zbiorowej, zakazane jest organizowanie zgromadzeń powyżej 50 osób, a udział w imprezach rozrywkowych lub sportowych możliwy jest po pokazaniu negatywnego wyniku testu lub certyfikatu covidowego.
Kolejna fala koronawirusa także nad Adriatykiem
Nowe obostrzenia w Chorwacji pozwoliły na ustabilizowanie wzrostu zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 i jego mutacjami, ale przed kolejną falą pandemii ten nadadriatycki kraj nie mógł się uchronić. Statystyki wskazują, iż nowych i potwierdzonych przypadków konsekwentnie przybywa.
Jeszcze w połowie lipca notowano średnio nieco ponad 80 przypadków. Tymczasem w pierwszym tygodniu sierpnia było wiele dni, gdy chorwackie służby sanitarne diagnozowały grubo ponad 200 nowych zakażeń. To już alarmująca sytuacja w państwie mającym ledwo 4,15 mln mieszkańców.
Władze w Zagrzebiu nie ukrywają jednak, że zamierzają powalczyć o dokończenie sezonu turystycznego. – Należy postępować zgodnie z zaleceniami. Przed nami jeszcze kilka tygodni, w których będziemy mieli dużo turystów, jeśli uda nam się zachować dobrą sytuację epidemiczną – stwierdził w weekend przewodniczący chorwackiego parlamentu Gordan Jandroković.
Polityk stanowczo odrzucił apele o zniesienie obostrzeń. Jandroković podkreślił, iż chorwackie wybrzeże nieustannie jest w pomarańczowej strefie i konieczne jest utrzymywanie – stosunkowo łagodnego – reżimu sanitarnego.
W podobnym tonie w minioną niedzielę wypowiedział się premier Andrej Plenković. Komentując informacje o rekordowym zainteresowaniu turystów, zauważył on, że pomimo tego Chorwacja potrzebuje jeszcze "dwa-trzy tygodnie, aby można było mówić o powrocie gospodarki do zdrowia".
Plenković również rozwiał nadzieje na rozluźnianie obostrzeń epidemicznych w Chorwacji. Jego zdaniem, ostatnie tygodnie sezonu turystycznego powinny być raczej walka o utrzymanie na wybrzeżu statusu pomarańczowego, a nie czerwonego, co wymagałoby zapewne wprowadzenia nowych restrykcji. Chorwacki premier apelował więc o "zdyscyplinowanie, mądrość i większą odpowiedzialność".
Chorwaci nie chcą się szczepić
Te słowa padły w kontekście tego, iż na mapie Chorwacji najpopularniejsze regiony turystyczne dość wyraźnie pokrywa się z... obszarami o najniższym poziomie wyszczepienia. Najwięcej Chorwatów unikających szczepienia przeciw COVID-19 jest w żupani splicko-dalmatyńskiej. Nie lepiej prezentują się żupanie szybenicko-knińska oraz licko-seńska. Wszędzie tam w pełni zaszczepionych nie jest nawet 30 proc. mieszkańców.
Wyjątkiem od tej reguły jest żupania primorsko-gorska, czyli region ze stolicą w Rijece, a obejmujący Opatiję, Crikvenicę, Lovran i wyspy Zatoki Kvarnerskiej takie, jak Rab, Cres, czy Krk. To najsilniej wyszczepiony region Chorwacji. Choć wynik i tak nie jest powalający, gdyż po pełnym szczepieniu jest tam ledwie 38,5 proc. ludności.