Tragedię rodziny z Opola pokazują wszystkie media. Premier Donald Tusk zapowiedział, że sprawa zostanie wyjaśniona w ciągu kilku godzin. Kontrole mają przeprowadzić Jarosław Gowin i Jacek Cichocki. W całej sprawie zapominamy o dzieciach, które w środku nocy zostały zabrane matce, widziały jej aresztowanie i trafiły do pogotowia opiekuńczego.
Premier Donald Tusk podczas wizyty w Stalowej Woli na Podkarpaciu stwierdził, że takie sytuacje nie mogą mieć miejsca. Zapowiedział wyjaśnienie sprawy. Mają się tym zająć Jacek Cichocki i Jarosław Gowin. Sprawę skomentował też Jarosław Kaczyński. Jego zdaniem tej sytuacji jak i wielu innym winne jest jak zwykle zresztą, państwo Tuska. – Takie właśnie jest państwo Tuska. Bezwzględne. Zapowiadam, że gdy skończą się rządy PO, zostanie wprowadzona zasada odpowiedzialności – mówił. Dodał, że rozliczany z takich działań będzie zwierzchnik odpowiedniej instytucji.
Podobne stanowiska zajęli Leszek Miller z SLD oraz Ruch Palikota, którzy Donalda Tuska obarczają winą za sytuację w Opolu.
Matka z Opola została we wtorek wieczorem aresztowana na oczach dzieci. Kobieta samotnie wychowuje dwójkę dzieci w wieku 2 i 6 lat. Była winna urzędowi skarbowemu 2300 złotych. Nie mogła spłacić długu. Sąd orzekł, że opolanka trafi do aresztu na 25 dni z możliwością wyjścia po wpłaceniu grzywny.
Opolscy policjanci pojawili się w jej domu we wtorek o godzinie 22. Dzieci już spały. Funkcjonariusze poinformowali kobietę, że zgodnie z decyzją sądu muszą ją aresztować. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", dzieci, wciąż w piżamach zostały przewiezione do pogotowia opiekuńczego, gdyż nie było komu się nimi zająć. Matka zarzuca policjantom, że dodatkowo chcieli je rozdzielić. Dzięki wspaniałomyślności sąsiadów, którzy wpłacili kaucję, kobieta mogła już w środę wrócić do domu.
Rodzinna tragedia wywołała oczywiście spór o to, czy policja miała prawo i powinna zachować się tak, jak się zachowała. Ewa Kosowska-Korniak, rzeczniczka sądu , w którym zapadła decyzja o aresztowaniu kobiety, cytowana przez "GW" przekonuje, że dziwi ją interwencja organów ścigania.
Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu odbija piłeczkę twierdząc, że policja działała z polecenia sądu. Nie wiedzieli o tym, że kobieta jest samotną matką. Jest przekonany, że funkcjonariusze zachowali się tak, jak należy.
Zazwyczaj gdy dorośli się spierają, cierpią na tym dzieci. Tak było i w tym przypadku. Żadne z nich zapewne nie wiedziało, czym jest Urząd Skarbowy. Swoje musiały wycierpieć. O wpływie takich wydarzeń na psychikę małego dziecka rozmawiamy z Darią Drab, psychologiem dziecięcym Fundacji Dzieci Niczyje.
Sama Opolanka w rozmowie z tvn24. powiedziała, że była święcie przekonana, iż sąd umorzył jej karę. Tym bardziej była zaskoczona wizytą policji. Opowiada, że początkowo policjanci chcieli rozdzielić jej dzieci. Kategorycznie się na to nie zgodziła, dlatego znaleziono odpowiednie miejsce, gdzie mogły trafić jej pociechy bez jeszcze bardziej stresującej rozłąki.
Policja puka do drzwi, aresztuje krzyczącą i zapłakaną matkę, wyciąga dzieci z łóżek w piżamach. Jaka jest pierwsza myśl takiego dziecka?
Daria Drab: Reakcje mogą być bardzo różne. Najczęściej u takiego dziecka występuje duży poziom lęku związany z brakiem rozeznania w sytuacji. Dziecko nie wie, co się dzieje, widzi tylko awanturę. Gromada ludzi zabiera jego mamę.
Jakie są konsekwencje takich przeżyć dla dziecka?
W tej kwestii również trudno przewidzieć skutek. W przypadku, gdy trudne przeżycia wynikają z ciągłych, powtarzających się wydarzeń, istnieje większe ryzyko wystąpienia u dziecka traumy. W tym wypadku mieliśmy do czynienia z jednorazowym zdarzeniem, zatem ryzyko może być mniejsze. Jednak każdorazowo zależy to od zdarzenia, w którym dziecko uczestniczy oraz wielu innych czynników np.: relacji rodzinnych, sytuacji i zasobów dziecka.
Niewykluczone jednak, że dziecko będzie miało później jakieś trudności. Tu nie ma reguły. Nie oceniam, czy policja postąpiła słusznie, czy też nie. Jednak podczas takich interwencji bezwzględnie dobro dziecka, zarówno psychiczne jak i fizyczne powinno być zabezpieczone. Funkcjonariusze powinni mieć świadomość, że znajdują się tam dzieci i w ich pamięci może zostać ślad po tym wydarzeniu. W takich sytuacjach widać brak służb ochrony dziecka w Polsce.
Nie mamy takich służb?
Nie. A są konieczne do reagowania w takich sytuacjach. Przed interwencją policji powinny robić rozpoznanie, ustalać np. czy jest ktoś, kto może zaopiekować się tym dzieckiem. Zabezpieczają emocjonalne dobro dziecka. To bardzo ważne, by po rozłące z rodzicem trafiło do kogoś, kogo zna i z kim czuje się bezpiecznie.
Które kraje mogą służyć za przykład ochrony dziecka?
Wielka Brytania lub Szwecja. To kraje z rozbudowanym systemem ochrony praw dziecka. Tam dokładnie pilnuje się dobra dzieci, zarówno pod względem emocjonalnym, jak i prawnym.
Jesteśmy krajem, który jest dopiero na początku drogi ku ochronie dzieci. Oczywiście mamy wiele przepisów prawnych czy instytucji, które się tym zajmują. Ale zdarzają się sytuacje bezprecedensowe, nie zawsze wiadomo, jak je potraktować. To one zazwyczaj przebijają się do mediów. Nasz system tak jak każdy system nie jest idealny, czeka nas jeszcze dużo pracy.
Takie właśnie jest państwo Tuska. Bezwzględne. Zapowiadam, że gdy skończą się rządy PO, zostanie wprowadzona zasada odpowiedzialności.
Ewa Kosowska-Korniak
Rzecznik opolskiego sądu, cytowana przez "GW"
Rzeczywiście, sąd wydał nakaz aresztowania opolanki. Jednak matka samotnie wychowująca dzieci to nie gangster, nie ukrywała się, nie stanowiła zagrożenia, więc nie widzę powodu, dla którego policjanci przyjechali po nią w nocy. CZYTAJ WIĘCEJ