Przypadek wrocławskiego żłobka, w którym opiekunki znęcały się nad dziećmi, może nie być odosobniony. Tego typu niezarejestrowane placówki mogą obecnie funkcjonować zgodnie z prawem i nie podlegać żadnej kontroli. Nikt nie jest w stanie ocenić, ile ich jest.
W poniedziałek we Wrocławiu prokuratura postawiła dwóm opiekunkom punktu przedszkolno–żłobkowego zarzut znęcania się nad dziećmi. Jak donosi Polskie Radio: “Z informacji, które przekazują rodzice wynika, że funkcjonariusze dysponują zdjęciami i filmami, na których widać skrępowane dzieci, przywiązane do łóżek, krzesełek, niektóre miały zaklejone buzie.” Jak to możliwe, że tego typu placówki mogą funkcjonować? Czy może być ich więcej?
Niby-żłobki i niby-przedszkola
Janina Jakubowska z wrocławskiego Kuratorium Oświaty tłumaczy, że “przedszkole” i “żłobek” z ulicy Lipowej, w których wykryto nadużycia, nie były zgłoszone do ewidencji i prowadzono je w formie zwykłej działalności gospodarczej. – Dlatego też nie powinny w ogóle być nazywane przedszkolem, ani żłobkiem – tłumaczy rzeczniczka kuratorium. Dodaje też, że kuratorium nie ma podstaw do kontroli tego typu placówek, ponieważ nie są one ujęte w ewidencji. O jaką ewidencję chodzi?
Czytaj:MEN zadba o przedszkola: łatwiejszy dostęp, więcej pieniędzy, przyjmowanie dwulatków
Aby założyć żłobek lub przedszkole, należy przejść przez złożoną procedurę związaną z wymogami budowlanymi, sanitarnymi i przeciwpożarowymi, a następnie zarejestrować swoją placówkę w odpowiedniej jednostce samorządu, np. Urzędzie Miasta. Ta z kolei przesyła informację o wpisie do rejestru do miejscowego kuratorium. Warto jednak zaznaczyć, że kuratorium sprawuje pieczę tylko nad przedszkolami, a więc dziećmi w wieku powyżej 3 lat. – Natomiast nadzór nad żłobkami leży w gestii gmin – tłumaczy mi przedstawiciel Biura Rzecznika Praw Dziecka, Tadeusz Belerski.
Niestety, jak pisała w zeszłym roku “Rzeczpospolita”, gminy niezbyt skrupulatnie realizowały swoją funkcję nadzorczą. Z informacji dziennika wynika, że kontrole przeprowadzano najczęściej raz do roku. – Rzecznik Praw Dziecka już od jakiegoś czasu sugeruje, że ustawę należałoby zmienić. – Gminy powinny zostać zobligowane do bardziej rzetelnego nadzoru. My nie jesteśmy w stanie sami kontrolować wszystkich żłobków – twierdzi Tadeusz Belerski. Joanna Dolińska-Dobek z Biura Pomocy i Projektów Społecznych z Urzędu m. st. Warszawy mówi mi jednak, że w stolicy kontrole wszystkich żłobków dokonywane są dwa razy w roku. – Do tego trzeba jeszcze doliczyć kontrole, które przeprowadza Inspektorat Sanitarny czy straż pożarna – mówi.
Warto jednak dodać, że sprawdzane są tylko placówki powstałe po wejściu w życie tzw. ustawy żłobkowej. Pozostałe żłobki mają czas na dostosowanie się do jej wymogów do 2014 roku. – Niestety, do tego czasu takie placówki, jak “żłobek” z Wrocławia, jeśli zostały zarejestrowane przed majem 2011 roku, będą funkcjonować w zgodzie z prawem – tłumaczy Joanna Dolińska-Dobek. Robi się o nich głośno dopiero, kiedy ktoś dowie się o jakichś nieprawidłowościach.
Zobacz:Bezdzietny: zapatrzony w siebie hedonista czy ofiara systemu? "Na dziecko dziś stać niewielu"
Wiele placówek poza kontrolą
Wrocławskie kuratorium nie jest w stanie podać jakichkolwiek szacunków na temat skali zjawiska niezarejestrowanych żłobków i przedszkoli. – Są to zwykłe formy działalności gospodarczej, które może założyć prawie każdy. Kuratorium nie ma żadnego wglądu w ten proceder – mówi Janina Jakubowska. – Co jakiś czas docierają do nas sygnały o takich “nieformalnych” przedszkolach i żłobkach – mówi z kolei przedstawiciel Rzecznika Praw Dziecka. Twierdzi, że dokonuje się wtedy kontroli i często wychodzi na jaw, że dana firma była zarejestrowana np. jako przedsiębiorstwo handlujące warzywami.
– Jedynym skutecznym rozwiązaniem jest zdrowy rozsądek rodziców – mówi natomiast Dominik Kmita z Fundacji Rozwoju Dzieci im. Jana Amosa Komeńskiego. – Żadna ustawa nie jest w stanie go zastąpić. Nie można oddawać dziecka w ręce osób, o których nic nie wiemy, dlatego trzeba koniecznie pytać znajomych i kierować się ich opinią o danej placówce – dodaje. Sugeruje też, że przyczyną popularności pseudo-żłobków i przedszkoli jest m.in. wciąż niewielka ilość placówek publicznych i niepublicznych, funkcjonujących w zgodzie z prawem.
– Ustawa żłobkowa to krok w dobrą stronę, ponieważ znacznie ułatwiono zakładanie tego typu instytucji, ale wciąż jest wiele do zrobienia. Jako fundacja często spotykamy się z osobami, które pytają o poradę prawną, ponieważ czują się zagubione w gąszczu przepisów. Znają się na opiece nad dziećmi, ale nie na księgowości, Sanepidzie i przepisach przeciwpożarowych – tłumaczy Kmita. Sugeruje, że przydałby się ktoś, kto pomagałby takim osobom w procesie rejestracji żłobków. – Inaczej szara strefa w opiece nad dziećmi będzie się powiększać – podsumowuje.
Biuro Pomocy i Projektów Społecznych Urzędu m. st. Warszawy
Ważna jest świadomość rodziców. W Warszawie mogą oni wejść na stronę miasta lub zadzwonić do nas i ustalić, czy konkretny żłobek znajduje się w naszej ewidencji.
Są to zwykłe formy działalności gospodarczej, które może założyć prawie każdy. Kuratorium nie ma żadnego wglądu w ten proceder.
Anna Maliszewska
przedszkole językowe “Trzy Języki”
W dzisiejszych czasach oferta opieki nad dziećmi stale się poszerza, więc wybór przedszkola staje się trudniejszy. Aby się nie pomylić, najlepiej odwiedzić placówkę, zapytać znajomych rodziców i zwrócić uwagę na kwalifikacje opiekunów. Warto także ustalić, czy w danym przedszkolu naprawdę jest realizowany program edukacyjny.