Arogant, mistrz "twitterowej dyplomacji" i nieudolny minister – tak opozycja określa Radosława Sikorskiego. Szef MSZ po raz kolejny znalazł się w ogniu krytyki. Ale czy wpadki ministerstwa to jedyny powód wyjątkowej niechęci, jaką darzy go prawica?
Wpadka, ostra krytyka i wezwanie do dymisji – taki schemat powtarza się co jakiś czas w karierze Radosława Sikorskiego na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Teraz po raz kolejny znalazł się w opałach, a najmocniej uderzają w niego, jak zwykle, prawicowi dziennikarze i politycy PiS. Za co prawica, której kiedyś był ulubieńcem, tak bardzo znienawidziła Sikorskiego?
Powód 1: Dał powody
Przede wszystkim za to, że minister spraw zagranicznych daje jej do ręki bardzo mocne argumenty. Weźmy wschodni front polityki zagranicznej. Najpierw była wpadka z przekazaniem przez prokuraturę białoruskim władzom wyciągów z konta opozycjonisty Alesia Bialackiego. Potem MSZ wysłało białoruskim dysydentom PIT-y. Teraz okazuje się, że w internecie przez pół roku wisiały informacje o polskiej pomocy rozwojowej dla opozycjonistów na Ukrainie i Białorusi.
– To tylko potwierdza tezę, że minister Sikorski stracił zdolność prowadzenia polityki zagranicznej. Rozchwiał polską dyplomację, co do której zawsze panowała zgoda między głównymi siłami politycznymi w kraju. Tym przypadkiem z białoruskimi i ukraińskimi opozycjonistami udowodnił, że nie nadaje się także na szefa dyplomatów, skoro nie potrafi nadzorować swoich urzędników – mówi w rozmowie z naTemat Krzysztof Szczerski, poseł PiS i były wiceminister spraw zagranicznych.
W sprawie wycieku danych z MSZ Sikorski zbiera cięgi także od tych, których trudno podejrzewać o sympatię do PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Adam Bodnar, wiceszef Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zaapelował, by szef dyplomacji oddał się do dyspozycji premiera. "Zamiast poważnego urzędu pokazuje się jak sztubak z zerówki" – tak z kolei MSZ pod wodzą Sikorskiego określa publicystka "Polityki" Jagienka Wilczak.
Jak mówi naTemat dr Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, Sikorski właściwie w każdej sprawie dotyczącej polityki zagranicznej daje opozycji powody do krytyki. I w sumie trudno się temu dziwić. – Szef dyplomacji jest zawsze bardziej narażony na ostrzejszą krytykę. Tożsamość polskiej prawicy jest w znacznej mierze oparta na diagnozach sytuacji międzynarodowej, dlatego między Sikorskim i opozycją naturalnie powstają takie różnice – zaznacza Chwedoruk.
Taki naturalny konflikt narodził się chociażby po tzw. "berlińskiej mowie" szefa MSZ, w której opowiedział się on za federalizacją Unii Europejskiej i zaapelował o większą rolę Niemiec w integracji europejskiej. Politycy PiS jako przeciwnicy takiej wizji Europy mieli doskonały pretekst do uderzenia w ministra. I zrobili to składając wniosek o wotum nieufności, który ostatecznie przepadł w Sejmie.
Powód 2: "Zdradził"
Na inną przyczynę tak konsekwentnej i emocjonalnej krytyki Sikorskiego zwraca uwagę Michał Kamiński, europoseł, były członek PiS, a prywatnie kolega ministra. Jak twierdzi, oliwy do ognia w sporze Sikorski-prawicowa opozycja dodaje fakt, że polityk Platformy Obywatelskiej jeszcze kilka lat temu był sprzymierzeńcem Jarosława Kaczyńskiego i spółki.
Dr Rafał Chwedoruk także jest zdania, że "zdrada" Sikorskiego wypchnęła go na celownik prawicowych polityków i dziennikarzy. – Wojna domowa jest szczególną postacią wojny. Tam nie walczy się na rycerskich zasadach, a obie strony uważają się za zdrajców. W szczególności zdrajcą jest ten, kto w trakcie takiej wojny zmienia obóz – przyznaje.
Poseł Szczerski zaprzecza jednak, by PiS wciąż nie mogło wybaczyć Sikorskiemu przejścia do Platformy. – Nasza krytyka nie jest kwestią żalu do Sikorskiego, tylko oceny tego, co się dzisiaj dzieje – podkreśla.
Powód 3: Arogant i "twitterowa dyplomacja"
Radosławowi Sikorskiemu dostaje się nie tylko za kierunki dyplomacji i polityczną przeszłość. Równie krytyczną ocenę recenzenci wystawiają mu za styl, w jakim sprawuje swoją funkcję. Powagi nie dodają mu przecież kontrowersyjne komentarze na Twitterze i pyskówki, w jakie wdaje się dość regularnie. – Minister czasami sam jest sobie winny. Moją uwagę zwróciła sytuacja w czasie kampanii wyborczej, kiedy wdał się w kłótnię z kibicami na ulicy – przypomina dr Chwedoruk.
Politolog ma na myśli wizytę Sikorskiego w Białymstoku, gdzie kibice krzyczeli do niego "Ty jesteś katastrofą narodową!", a ten odpowiadał "słabi jesteście, głośniej!". Innym razem wzbudzał kontrowersje pisząc na Twitterze, że modelka Natalia Siwiec to "polska wunderwaffe", albo określając Powstanie Warszawskie mianem "narodowej katastrofy". Wdał się także w kłótnię z dziennikarzem Łukaszem Warzechą. Każdej takiej sytuacji towarzyszyły żarty z ministra, a jego aktywność na Twitterze ochrzczono nawet "twitterową dyplomacją".
– Dyplomata powinien mieć dwie cechy: znać przynajmniej język angielski i francuski, a w języku ojczystym umieć ważyć słowa. Tych dwóch cech Sikorski nie spełnia. Dla niego język dyplomatyczny to "dorzynanie watahy" – komentuje poseł Szczerski.
Minister jest więc po części sam sobie winny, że dorobił się wizerunku aroganta. Choć, jak twierdzi Michał Kamiński, to wizerunek nieprawdziwy. – To bzdura. Jest po prostu człowiekiem o wysublimowanych manierach – zaznacza europoseł.
MSZ zamiast poważnego urzędu pokazuje się jak sztubak z zerówki.
CZYTAJ WIĘCEJ
Michał Kamiński
europoseł
Robi bardzo dużo na arenie międzynarodowej dla białoruskiej opozycji i demokracji. Jest z tego znany w Europie. Wpadki są winą urzędników, a nie ministra. Minister Sikorski jest też drugi po prezydencie, jeśli chodzi o popularność.
Michał Kamiński
europoseł
On wciąż jest człowiekiem prawicy. Problem polega na tym, że zawłaszcza się to pojęcie do grupy radykałów. Sikorski jest znienawidzony po prawej części strony politycznej, bo sam pokazuje, jaka ona powinna być. Ci, którzy go krytykują, doskonale wiedzą, że nigdy nie będą tacy jak on.