Kryscina Cimanouska w sierpniu 2021 roku przeżyła naprawdę wiele. Białoruska lekkoatletka, która po skandalu na igrzyskach w Tokio znalazła swoje miejsce w Polsce, uczy się nowej rzeczywistości. W zamknięciu oraz ukryciu, żeby zminimalizować niebezpieczeństwo grożące jej ze strony białoruskiego reżimu.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Lekkoatletka z Białorusi 1 sierpnia została odsunięta od startów na igrzyskach olimpijskich w Tokio. Co więcej, reżimowa władza chciała natychmiast ściągnąć Kryscinę Cimanouską do kraju.
W sprawę zaangażowała się jednak polska ambasada w Tokio, gdzie Białorusinka otrzymała wizę humanitarną. Kilka dni uchodźczyni wylądowała w Warszawie.
15 sierpnia lekkoatletka wystartowała w biegu w Szczecinie jako członkini Grupy Sportowej Orlen. Cimanouska wzięła udział w 4. Memoriale Wiesława Maniaka, gdzie w biegach na 100 i 200 m zajęła dwukrotnie trzecie miejsce.
– Jeśli tylko mogę, staram się wspierać innych sportowców, którzy przeżywają podobną sytuację do mojej. Mam nadzieję, że będzie to dla nich motywacja do zabrania głosu – przyznała Cimanouska.
– Nie mogę zrobić zakupów czy udać się do parku. Nie mogę też spotkać się ze znajomymi. Chciałabym cieszyć się latem, wrócić do normalności, ale to jest na teraz zbyt niebezpieczne – mówiła w wywiadzie lekkoatletka.
– Prawda jest taka, że muszę się wciąż ukrywać. Ale wiele osób mnie wspiera, co dodaje mi dużo sił – z optymizmem zakończyła.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut