Jarosław Jakimowicz wyoutował nieżyjącego kolegę
Jarosław Jakimowicz wyoutował nieżyjącego kolegę fot. Łukasz Węgrzyn / Agencja Gazeta
Reklama.
Niecodzienny kształt przybrała dyskusja Ogórek i Jakimowicza w ostatnim wydaniu programu publicystycznego "W kontrze" na antenie TVP.
Zaczęło się od wtrętu a propos Parady Równości, którą Jarosław Jakimowicz porównał do pielgrzymki do Częstochowy – bo i po niej trzeba sprzątać ulice. Dodał, że zważywszy "kto idzie w takich paradach, niezbędna byłaby pełna deratyzacja".
Te homofobiczne dywagacje ucięła Ogórek, która stwierdziła, że tęskni za czasami, w których to, że dany znajomy spotyka się z osobą tej samej płci "nikomu nie przeszkadzało". Z jej wypowiedzi można jednak wywnioskować, że wolałaby raczej, żeby osoby w związkach jednopłciowych "nie obnosiły się", zawężając grono poinformowanych do najbliższych.
– Przecież ciągle czytasz, że ta wzięła ślub z tą, ten z tamtym, ja marzyłabym, żeby wróciły czasy gdy wszyscy wiedzieliśmy, że mamy kolegę, który żyje z mężczyzną, nikomu to nie przeszkadzało – mówiła na antenie TVP.
Tęsknoty Magdaleny Ogórek wyzwoliły widać w Jakimowiczu wspomnienia, jak i chęć pokazania się od bardziej "tolerancyjnej" strony.
– W Barcelonie (gdzie Jakimowicz mieszkał - red.) naszym gościem bardzo często był znany aktor (tu padło imię i nazwisko mężczyzny). Przyjeżdżał ze swoim partnerem. Świętej pamięci X, a jego partnera spotkałem niedawno na ulicach Warszawy. Zajmuje się kostiumami w filmach fabularnych. Kulturalni, mili, grzeczni, wychowani… – rozrzewnił się Jakimowicz.
Jaka nie byłaby prawda o aktorze, który w 2011 zmarł na raka, outowanie go pośmiertnie na antenie jest wyjątkowo niesmaczne. Nie tylko dlatego, że aktor nie żyje, ale i ze względu na rodzinę zmarłego.
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut