Lider Agrounii Michał Kołodziejczak zapowiedział w środę w RMF FM, że protesty organizowane od dłuższego czasu przez ruch "będą trwały aż do skutku". Rolnicy chcą przekonać rząd, że podwyżki cen negatywnie odbijają się nie producentach żywności. – Mamy bardzo dużo do stracenia i musimy to obronić – mówił Kołodziejczyk.
We wtorek informowaliśmy w naTemat.pl o blokadach organizowanych przez Agrounię, które miały miejsce zarówno na drogach krajowych, jak i na niektórych autostradach. Niektóre z protestów trwały do środy. Lider ruchu podkreśla, że to dopiero początek manifestacji.
– Będziemy strajkować do skutku. Zapowiadamy, że 24 i 25 sierpnia będą początkiem tego wszystkiego, co będzie się działo jesienią. To jest wojna z rządem. Będzie przybierać na sile. My łatwo nie oddamy tego, co posiadamy. Mamy bardzo dużo do stracenia i musimy to obronić – powiedział w środę w RMF FM Michał Kołodziejczak.
– Jeżeli premier nie chce podejmować odpowiednich decyzji, nie chce się z nami spotkać i nie stać go na ten gest, to my będziemy go zmuszać, ile się da, ale to wszystko do pewnego stopnia. Mamy godność i nie możemy zgodzić się z taką biernością rządu – stwierdził lider Agrounii.
– Chcemy zaprosić premiera na zakupy. Chcemy, żeby pan się ocknął i zobaczył, co dzieje się w sklepach. Ta drożyzna w sklepach, dotyczy wszystkich Polaków. To niestety odbywa się kosztem polskich rolników i producentów żywności – dodał.
Członkowie Agrounii twierdzą, że ich celem jest obrona krajowych producentów żywności, w szczególności hodowców trzody chlewnej, którzy ucierpieli z powodu epidemii ASF (afrykańskiego pomoru świń). Domagają się również spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim.
– My nie chcemy rozdawać tych ziemniaków. Chcemy, jak każdy normalnie żyć, pracować i zarabiać. Sytuacja na rynku jest tragiczna i patologiczna. Za ziemniaki rolnikom proponuje się 20 gr za kilogram, a później w supermarkecie sprzedaje się je za 3 zł – mówił w rozmowie z naTemat.pl Michał Kołodziejczak.