Wojsko rozpoczęło budowę płotu na granicy z Białorusią, non stop słyszymy o zagrożeniu, ataku i wojnie hybrydowej, cała Polska od wielu dni żyje sprawą migrantów. A wicepremier od spraw bezpieczeństwa jakby zapadł się pod ziemię. Politycy opozycji ostro punktują jego nieobecność, internauci pytają, gdzie jest Jarosław Kaczyński. Ale co na to mówią w PiS?
– Mamy największy kryzys bezpieczeństwa od czasu, kiedy Jarosław Kaczyński jest w rządzie, a jego nie ma. Z każdym dniem jest to coraz bardziej krzyczące. Przywódcy są po to, by sprawdzać się w trudnych sytuacjach, a nie tylko wtedy, gdy wszystko idzie dobrze. Jarosław Kaczyński najwyraźniej tu dezerteruje, nie ma go w tym wszystkim – komentuje w rozmowie z naTemat Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący PO, były szef MON.
Od kilku dni nieobecność Jarosława Kaczyńskiego, wicepremiera i przewodniczącego Komitetu Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych jest zauważana na Twitterze. "Jak długo wicepremier do spraw bezpieczeństwa Kaczyński będzie milczał?" – padają pytania.
Nie widać Jarosława Kaczyńskiego
– W głowie mi się nie mieści, że będąc wicepremierem ds. bezpieczeństwa, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo Polski, nadzorującym kluczowe resorty, jest kompletnie nieobecny. Na żadnej naradzie, na żadnym posiedzeniu, nie ma jego wystąpień publicznych, nie widać jakiejkolwiek jego roli. Uważam, że niestety funkcja, którą objął niecały rok temu, jest fikcją, która miała przesłaniać to, że ma pilnować koalicjantów, żeby jako tako funkcjonowali – mówi Tomasz Siemoniak.
A może Jarosław Kaczyński po cichu steruje tym, co obserwujemy na granicy? – Jego rola nie jest taka, by sterować czymś po cichu. Jest wicepremierem ds. bezpieczeństwa. Przecież nikt nie oczekuje, żeby wicepremier Piotr Gliński wypowiadał się na temat tego kryzysu. Ale jeśli w rządzie jest ktoś od tego, a jego nie ma, to ta sytuacja jest kompletnie niezrozumiała. Nie sądzę, żeby nawet o budowie płotu któryś z ministrów czy premier odważyli się decydować bez akceptacji Jarosława Kaczyńskiego – uważa wiceszef PO.
Prezes PiS pełni tę funkcję od października 2020 roku. Od początku wzbudzała ona kontrowersje. I nie od dziś wytykano, że działań wicepremiera od tych spraw za bardzo nie widać.
– Ten tytuł, bo chyba tylko to za tym idzie, służył tylko i wyłącznie temu, żeby miał jakieś stanowisko i spajał wewnętrznie koalicję, a nie żeby faktycznie podejmował decyzje – przypomina w rozmowie z naTemat politolog dr Anna Materska-Sosnowska.
Ona obawia się jednak zaangażowania Jarosława Kaczyńskiego w obecny kryzys. – Absolutnie daje się zauważyć, że Jarosława Kaczyńskiego nie ma, ale nie odczuwam straty z tego powodu. Obawiam się, że może się pojawić i tylko zaognić sytuację, bo wtedy będzie tylko przekaz polityczny, a nie merytoryczny i skierowany bardziej do własnego środowiska i elektoratu – mówi.
Podkreśla, że sytuacja, którą dziś mamy na granicy, nie jest nowa i niespodziewana: – Kryzys pojawił się na granicy z innymi sąsiadami Białorusi. Już wtedy trzeba było przedsięwziąć odpowiednie kroki i działania, o których jako obywatele nie musimy wiedzieć. Rozumiem, że jeśli wtedy zostały one podjęte, to spokojnie można udać się na urlop. Ale jeśli nie, to jak zwykle mamy prowizorkę – uważa.
Co powinien zrobić wicepremier ds. bezpieczeństwa
W ostatnim czasie, według doniesień medialnych, Jarosław Kaczyński ma być na urlopie w Borach Tucholskich. W sprawie kryzysu na granicy, który ciągnie się od kilkunastu dni, nie zabrał głosu, ale w tym czasie napisał list do uczestników gali z okazji 10. rocznicy powstania "Gazety Polskiej Codziennie", która odbyła się 24 sierpnia. Całość opublikował portal niezalezna.pl.
"Po tej dekadzie nie sposób wyobrazić sobie rodzimego rynku medialnego bez państwa tytułu. Tak wrósł on w nasze życie, tak mocno zaznacza swoją obecność, iż trudno uwierzyć, że nasza dzisiejsza jubilatka ma dopiero 10 lat" – odczytano jego słowa.
– Nie jest znany z podróży dookoła świata, wyjazdów all inclusive, więc sądzę, że jest w kraju. Co stoi na przeszkodzie, żeby zabrał głos? Trudno to zrozumieć – mówi wiceszef PO.
Co według niego w takiej sytuacji powinien zrobić wicepremier ds. bezpieczeństwa? – Powinien powiedzieć: Codziennie rozmawiam z ministrami odpowiedzialnymi za obronę narodową, z administracją, ze służbami, analizujemy sytuację, mam raporty różnych służb. To byłoby minimum. Pokazanie, że wicepremier w ogóle w jakikolwiek sposób zajmuje się tymi sprawami – uważa były szef MON.
W PiS tłumaczą milczenie Kaczyńskiego
Pytani przez nas politycy PiS nie wiedzą, czy Jarosław Kaczyński wciąż jest na urlopie. – Ale dziś są takie środki komunikacji, że czy się jest na urlopie, czy nie, to i tak jest się na bieżąco. Gdy mam jakąś sprawę do Prezesa, to po prostu dzwonię do niego. Jego ministrowie dzielnie stają i w polu, i w mediach. Wykonują też zadania merytoryczne, zlecane im bezpośrednio przez premiera i wicepremiera – mówi naTemat europoseł prof. Karol Karski, członek Komitetu Politycznego PiS.
Karol Karski przekonuje, że nie ma potrzeby, by Jarosław Kaczyński zabierał w tej sprawie głos.
– Jak wypowiada się premier, to nie wypowiadają się wicepremierzy. Jak wypowiada się minister, nie muszą wypowiadać się wiceministrowie. W tym przypadku, gdy wypowiedział się premier, to w strukturze rządowej wyczerpuje to potrzebę zabierania głosu przez kogokolwiek. Wszyscy mają też jedno stanowisko w tej sprawie i nie ma potrzeby, by wielu członków rządu je wielokrotnie powtarzało. Wypowiedział się premier jako zwierzchnik administracji rządowej i szef rządu, oraz bezpośrednio zaangażowani w tę sprawę, czyli minister obrony oraz minister spraw wewnętrznych i administracji, członkowie komitetu kierowanego przez premiera Kaczyńskiego – mówi.
Dodaje: – Jak widać nie istnieje potrzeba, by zrobił to wiceprezes Rady Ministrów. Nie wykluczałbym jednak, że w jakimś momencie premier Kaczyński zabierze głos na ten temat.
Marek Ast, również członek Komitetu Politycznego PiS, argumentuje: – Bardzo wyraźnie stanowisko jest artykułowane przez premiera Mateusza Morawieckiego, zarówno co do kryzysu w Afganistanie, ewakuacji zagrożonych polskich i afgańskich obywateli, jak również bezpieczeństwa granicy i sytuacji przy miejscowości Usnarz. Zapewniam panią, że jak będzie taka potrzeba, to premier Jarosław Kaczyński również zajmie stanowisko. Na dzisiaj jest absolutnie lojalnym członkiem rządu i nie będzie wkraczał w kompetencje, czy to premiera, czy właściwych ministrów.
Co powiedzieliby wszystkim, którzy dopytują dziś o Kaczyńskiego? – Że jest premier Mateusz Morawiecki, który całościowo odpowiada za bezpieczeństwo Polaków i państwa polskiego. Są ministrowie właściwi, czyli Mariusz Błaszczak i Mariusz Kamiński, oni też stają na wysokości zadania i nie ma powodów do specjalnych niepokojów. Gdyby było inaczej, wówczas z całą pewnością byłoby pole do działania dla pana premiera Jarosława Kaczyńskiego i musiałby podejmować jakieś aktywności. Ale jeśli nie można mieć zastrzeżeń do działania MON i MSWiA to nie ma potrzeby dodatkowo zajmować stanowiska, które byłyby dokładnie zbieżne z tym, co mówi premier Mateusz Morawiecki – odpowiada naTemat poseł Ast.
Czy głos Morawieckiego wystarczy?
Trudno stwierdzić, czy to Polaków przekonuje. Czy w sprawie bezpieczeństwa i zagrożeń, o jakich ostatnio słyszymy, wystarczy sam Mateusz Morawiecki?
– Oczywiście, że nie. Ma wicepremiera od takich spraw, o którym wszyscy wiedzą, że ma ogromną siłę polityczną, autorytet i jest tak naprawdę przełożonym premiera, więc to nie jest żadne tłumaczenie, że przywódca w kryzysie chowa się i zasłania innymi osobami –uważa Tomasz Siemoniak.
– Pan premier Morawiecki ma parę innych spraw, w których powinien jeszcze zabrać głos i gdzie jest potrzebny. Od kilku tygodni jest skoncentrowany na objeżdżaniu kraju i promowaniu Polskiego Ładu, a nie na realnym zarządzaniu czy rozwiązywaniu problemów. Przypomnę, że szykują się dość duże protesty i od wielu tygodni postulaty protestujących nawet nie spotkały się z rozważeniem przez pana premiera – zauważa dr Materska-Sosnowska.
A szybkiego końca kryzysu na granicy i retoryki o zagrożeniu dla Polski, nie widać.
Reklama.
Tomasz Siemoniak
Elementarzem działania w takiej sytuacji jest uspokojenie własnej opinii publicznej i powiedzenie: panujemy nad sytuacją, zbieramy dane, a nawet tego Jarosław Kaczyński nie robi. Nie mówiąc o tym, że oczekiwać by można jakiejś strategii rozwiązywania tego całego kryzysu.