Joanna Mazur i Michał Stawicki dali z siebie wszystko, ale zostali poza podium w Tokio
Joanna Mazur i Michał Stawicki dali z siebie wszystko, ale zostali poza podium w Tokio Fot. Polska Fundacja Paraolimpijska

Joanna Mazur z przewodnikiem Michałem Stawickim (TZSN Start Tarnów) mieli podczas igrzysk paraolimpijskich w Tokio wywalczyć medal, marzyli o złocie i najwyższym stopniu podium w biegu na 1500 metrów. W bardzo mocno obsadzonym biegu zajęli miejsce czwarte i nie kryli zawodu na mecie. "Przepraszamy" – powiedzieli Biało-Czerwoni mistrzowie świata.

REKLAMA
W swojej koronnej konkurencji na 1500 metrów startowali w poniedziałek para Joanna Mazur z przewodnikiem Michałem Stawickim (TZSN Start Tarnów). Nasi zawodnicy zaliczyli bardzo udany bieg, ich czas 4:48,74 to nowy rekord Europy. Niestety wystarczyło to do zajęcia czwartego miejsca, tym razem rywale byli po prostu dużo mocniejsi, a nasi mistrzowie świata musieli zadowolić się miejscem w ścisłej czołówce.
– Nie wiem, czy da się to wytłumaczyć… czwarte miejsce jest trudne, zabrakło mi na ostatniej prostej, po prostu już… odcinało, usztywniło mnie no i przegraliśmy – powiedziała Joanna Mazur po ukończonym biegu. Ostatnie lata zawodniczka podporządkowała startowi w Tokio, zasłynęła m.in. w programie „Taniec z gwiazdami”, dzięki któremu zdobyła środki, by w ogóle wystartować w Azji i walczyć o medal.
– Z jednej strony nie było kibiców, więc nie miało co nieść, z drugiej strony wyglądało to tak samo jak trening, jak start w większej grupie, więc z tej strony był to duży komfort. Czułam się bardzo skupiona i ustaliliśmy pewne rzeczy przed biegiem, tak jak zawsze to robimy. Starałam się tego trzymać i słuchać poleceń, które będą padały, biec luźno, oddychać, ale odważnie. Myślę, że potrzebuję jeszcze chwili, tak żeby krok po kroku każdy odcinek, każde 100 metrów przeanalizować co się działo. No ale przepraszam. Końcówka, niestety, za słabo – zdecydowanie analizowała nasza biegaczka.

Michał Stawicki z kolei zwrócił uwagę na bardzo silną obsadę biegu oraz fakt, iż najgroźniejsi przeciwnicy – reprezentanci Meksyku, chcieli nie tylko złota, ale także rekordowego czasu. Celem naszych biegaczy był także złoty krążek, ale mimo, iż przez cały czas trwania biegu utrzymywali drugą pozycję, na ostatniej prostej nie wytrzymali tempa i finalnie znaleźli się poza podium.
– Wszystko było okej, bardzo dobrze się czuliśmy. Pogoda dla nas idealna. Nie chciałbym z perspektywy przewodnika opisywać biegu, bo nie wiem, co działo się za nami. Na tyle, ile mogłem, kontrolowałem to z telebimu. Bieg miał być odważny – to ćwiczyliśmy na treningu. Trzymaliśmy się teamu meksykańskiego – do przewidzenia było to, że będą atakowali rekord świata. Byli bardzo dobrze przygotowani, mieliśmy się jak najbliżej ich trzymać – opowiadał na mecie.
– Przechodziliśmy płynnie, nie było tam dużych strat energetycznych. Brakło na końcówce. Więcej pewnie nie dało się zrobić, choć pozostawiam sobie tę rezerwę do przeanalizowania biegu na video. To był bieg o najwyższy cel. Chcieliśmy podjąć walkę z parą meksykańską. Nie był to bieg o brązowy medal, to był bieg o zdobycie najwyższego miejsca, no ale taki jest efekt. Podtrzymując to, co Asia powiedziała, przepraszamy – zakończył Michał Stawicki.
Źródło: Polski Komitet Paraolimpijski
Czytaj także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut