– Polityka ministra Czarnka zmierza do tego, żeby ujednolicić wszystkich na jeden wzór, stworzyć zupełnie nowego człowieka – mówi naTemat Jakub Lewandowski, przewodniczący Rady Dzieci i Młodzieży RP przy Ministrze Edukacji i Nauki. 1 września opublikował wpisy, w których uderzył w szefa resortu i stwierdził, że polska szkoła stała się "szczujnią na indywidualizm i różnorodność". Członkowie rady już złożyli wniosek o odwołanie go z funkcji.
Z okazji 1 września zagrał pan ministrowi Czarnkowi na nosie.
Nie nazwałbym tak tego. Myślę, że to są słowa krytyki, które pan minister powinien przyjąć i może w końcu poznać i zrozumieć zdanie młodych ludzi, których do tej pory nie chciał widzieć lub słyszeć. Nie wycofuję się z tych słów i biorę za nie pełną odpowiedzialność.
Na pewno czas, w którym jesteśmy, to nie był przypadek. Data 1 września skłoniła mnie do tej wypowiedzi. Powrót do szkół to też powrót do rzeczywistości, którą zafundował wszystkim minister Czarnek. Najważniejsze było to, by powiedzieć, jak naprawdę wygląda sytuacja w polskich szkołach.
Tylko że z pana ust mało kto się tego spodziewał.
Opinia publiczna już długo nagłaśnia to, co pada z ust ministra. Dzisiaj to już loteria, można obstawiać, kto osobiście, albo jaka mniejszość zostanie przez niego obrażona. Każdy ma jakieś poglądy, często bardzo skrajne, ale trzeba być człowiekiem i rozumieć innych. Tego wymaga kultura, żeby nie szczuć i nie tryskać jadem na tych, którzy są wartościową częścią społeczeństwa.
Sądzę, że polityka ministra Czarnka zmierza do tego, żeby ujednolicić wszystkich na jeden wzór, stworzyć zupełnie nowego człowieka. Jestem też dyrektorem Biura Krajowego Młodej Prawicy i duża część środowiska sądzi podobnie, jak ja napisałem.
Ale trudno teraz nie odnieść wrażenia, że w Radzie Dzieci i Młodzieży przy MEiN stał się pan czarną owcą.
Wszyscy ci, którzy mają jakiś moralny kręgosłup czy nie zostali odwołani, myślę, że popierają to, co powiedziałem. Tak naprawdę taki jest głos młodych ludzi. Ja też nie jestem jakimś salonowcem, mam 21 lat i rozmawiałem ze swoimi rówieśnikami. Wiem, jak działa system edukacji i na tym opieram to, o czym napisałem.
Członkowie rady chcą jednak pana odwołać. I zarzucają m.in. sabotowanie pracy.
Papier przyjmie wszystko. Te zarzuty nie mają podparcia w rzeczywistości. Zarzuca się mi na przykład brak kontaktów z MEiN, a ja wielokrotnie rozmawiałem z osobami odpowiedzialnymi, żebyśmy się w końcu spotkali. Każda próba kontaktu kończyła się tak samo. Słyszałem, że musimy poczekać, może znajdzie się lepszy czas, kiedy minister zechce się z nami zobaczyć. Nie było jednak żadnych postępów.
Cały czas liczyłem na współpracę, bo ja naprawdę chcę dobrze, żeby rada doradzała ministrowi nauki i była liczącym się głosem.
Jak wyglądały spotkania członków rady?
Rada nie zebrała się przez 10 miesięcy ani razu. Części osób z rady nawet nie widziałem, a pan minister nie poświęcił ani minuty na spotkanie z nami poza inauguracją. Trzeba zaznaczyć, że pan minister powołał tę radę i nie spotkał się z nami.
Jeśli chodzi o moją pracę, myślę, że zrobiłem tyle, na ile pozwalała nam praca zdalna. I to bez pomocy MEiN, bez żadnego spotkania twarzą w twarz. Zarzut o sabotowanie pracy to kompletny absurd, bo podpisywałem się pod opiniami swoim nazwiskiem. Gdybym miał sabotować swoje działania, musiałbym być niespełna rozumu.
To czym tak naprawdę się zajmujecie?
W poprzednich kadencjach rada spełniała funkcję trochę propagandową, bo młodzi ludzie stojący wokół ministra, którzy dają wsparcie na konferencjach, to jest na pewno lepiej odbierane niż minister przemawiający samotnie. Ja chciałem faktycznie doradzać.
Podjęliśmy parę opinii na temat edukacji klimatycznej, skandalicznego tematu na Sejm Dzieci i Młodzieży czy powrót uczniów do szkół przed wakacjami.
Miał pan osobisty kontakt z ministrem Czarnkiem?
Raz na zdjęciu przed konferencją zrobiliśmy sobie zdjęcie z panem ministrem, kiedy wychodził z gmachu. Byłem ja i kilku członków naszej rady. Miło się do nas uśmiechnął, a poza tym nie miałem z nim żadnego kontaktu. Po moich wpisach też nie miałem z nim żadnej interakcji.
No to teraz może pana osobiście odwołać.
Nie wiem, jak zareaguje minister Czarnek. Mam nadzieję, że w końcu zechce się spotkać i usłyszeć, co mamy mu do powiedzenia. Jeśli chodzi o moją przyszłość, powiedziałem dużo krytycznych słów, w które jednak wierzę. Zrobiłem coś, czego nie żałuję.
Aktualizacja: po naszej rozmowie Jakub Lewandowski potwierdził nam, że dostał zaproszenie na rozmowę z Czarnkiem, która ma się odbyć 3 września o godz. 9:00. – Mogę powiedzieć panu ministrowi prosto w oczy to, co na konferencji – stwierdził.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut