Kate Moss, Claudia Schiffer, Cindy Crawford – to twarze lat 90. i pierwsza liga światowego modelingu. Dzisiaj karierę w świecie mody robią dziewczynki w wieku ich córek. A czasem: dosłownie ich córki. Przypadek dziesięcioletniej Kai Gerber Crawford, gwiazdy najnowszej kampanii Versace, skłania do refleksji nad tym, czy dla współczesnych kreatorów trendów metryka modelki liczy się bardziej niż jej wymiary.
Dzieci od zawsze pojawiały się w reklamach i sesjach mody. Mój znajomy copywriter zdradził mi, że przedstawiciele większości marek korzystających z usług warszawskiej agencji reklamowej, w której pracuje, domagają się, by w reklamach ich produktów pojawiały się właśnie dzieci lub słodkie szczeniaczki. To cynizm i efekt badań rynkowych, które czarno na białym dowodzą, że konsumenci, rozklejeni widokiem tłustych bobasów, chętniej kupują margarynę, rajstopy, perfumy, papier toaletowy. Cokolwiek. Nie twierdzę, że to tendencja godna pochwały. Z perspektywy najnowszych doniesień o podbojach małoletnich modelek w świecie mody – wypada jednak niewinnie. Bo w reklamach dzieci pozostawały dotąd dziećmi, nie grały dorosłych. Tymczasem świat mody zniósł wszelkie granice, składając hołd nimfetkom, o których śnił bohater „Lolity” Nabokova.
Skandal wybuchł w ubiegłym roku, gdy znany projektant Tom Ford stworzył dla „Vogue’a” sesję z dziewczynkami. Mocno umalowanymi, seksownie wystylizowanymi, pozującymi z minami wyuzdanych kokot. Wśród tych dorosłych
dzieci znalazła się królewna wśród nimfetek, Thylene Blondeau. Dziesięciolatka ma „już” 10 lat, a swoją przygodę z modelingiem rozpoczęła w wieku…4 lat, z marką Jean Paul Gaultier. W sieci znaleźć można tysiące blogów i stron, poświęconych Thylene, która raz pozuje w ubraniach dla dojrzałych kobiet, innym zaś razem pozuje pół-naga, prezentując ledwo rozwinięte piersi.
Gdyby to była jednorazowa prowokacja Forda i tytułu ze stajni Conde Nast, tematu by nie było. Jednak „dziecięcy trend” rośnie w siłę i odbija się w mediach rykoszetem. „Love” – magazyn, który stanowi Świętą Księgę dla fanów mody – ukazał się z dziecięcymi gwiazdami na okładce. Czytelnicy mogli wybrać okładkę w trzech wersjach, z: Elle Fanning (13 lat), która zagrała w ostatnim filmie Sofii Coppoli, a teraz jest twarzą Marc by Marc Jacobs, Chloe Moretz (15 lat), której sławę przyniosła rola w „Kick-Ass” Matthew Vaughna, oraz Hailee Steinfeld (14 lat), gwiazdą filmu „Prawdziwe męstwo” oraz twarzą marki Miu Miu.
Do grona lolitek-celebrytek zaliczyć można także Lottie Moss, przyszywaną siostrę słynnej Kate (13 lat) oraz, od niedawna, córkę Cindy Crawford. Kaia (10 lat) wystąpiła w kampanii młodzieżowej linii Versace, adresowanej do starszych
od niej dzieciaków (12 lat i więcej). Dotąd niewiele luksusowych marek posiadało podobne linie. „Dziecięcy trend” sprawił, że projektanci zwrócili się w stronę późnej podstawówki i wczesnego gimnazjum (przekładam to na nasz system edukacji). Nowe młode linie planują niebawem uruchomić Lanvin, Stella McCartney oraz Diane von Furstenberg.
Czasy, w których ludzie bulwersowali się strojami Surie Cruise, córki Katie Holmes i Toma Cruise’a, minęły bezpowrotnie. Dzieci na obcasach martwią już tylko ortopedów. Po światowych wybiegach chodzą dzieci, a ich poczynania komentują też dzieci, tyle że blogerzy. Tacy, jak nastoletnia Tavi Gevinson, która na nowojorskim Fashion Week-u siedziała w pierwszym rzędzie z Anną Wintour. Blog Tavi ma miliony fanów, ona sama była bohaterką artykułów w najbardziej prestiżowych modowych żurnalach.
Trampoliną do sukcesu dla małolatów jest świat mody oraz filmu. Przemysł otworzył się na młodych, rozumiejąc, że młodość staje się dzisiaj bardziej pożądana od urody. Kanony piękna właściwie nie istnieją, natomiast wiek, póki co, nie jest jeszcze czymś tak umownym. Portale plotkarskie emocjonują się dzisiaj rzekomymi liftingami Cindy Crawford, choć wygląda przepięknie. Jej córka jest młoda, co daje jej przewagę. Nagle matka i córka stają się potencjalnymi rywalkami, jakby startowały w jednej konkurencji. Kaia traci w ten sposób dzieciństwo, Cindy zostaje wysłana na przedwczesną emeryturę. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Cindy Crawford sama była muzą Gianniego Versace. Dawno, dawno temu, w Ameryce. Pokoleniowa zmiana nie mogła być bardziej spektakularna.
Jeżeli postanowiłbym projektować ubranka dla dziewczynek, to na pewno zacząłbym z nimi współpracować. Ale nie znajduję żadnej logiki w przebieraniu dziewczynek za dorosłych. I nie tyczy się to zasad moralności. Po prostu nie lubię kłamstwa. Dziewczynki, które udają kobiety to kłamstwo. Na pewno wpływa to na ich psychikę, które wcielają się w kogoś, kim nie są, ale wpędzają też w kompleksy panie, które widzą, że nie mają już skóry i świeżości dziesięcioletnich dzieci.
Bartek Michalec
projektant Zuo Corp.
Zjawisko dziecięcych modelek udających dorosłe kobiety uważam za nieprzyzwoite i w pewnym sensie niemoralne. Młody człowiek, a jeżeli chodzi o to zjawisko - dziecko, nie jest świadome swojej seksualności i cielesności i może to być krzywdzące dla jego psychiki. Dzieci powinny pozostać przy roli społecznej dziecka, a nie osoby dorosłej. Uważam, że jest to kolejna fanaberia świata mody, jak zjawiska typu Zombie Boy, ale w tym przypadku w bardzo złym smaku.