“Gazeta Wyborcza” opisywała niedawno przypadek studentki nauczania początkowego, która została wyrzucona z pracy z powodu zdjęć, jakie umieściła na swoim profilu na Facebooku.
Na swoim profilu na Facebooku zamieściła swoje artystyczne zdjęcia, m.in. z odsłoniętymi plecami, kiedy siedzi w pozie do medytacji, albo koleżanki z papierosem w obcisłym czerwonym kostiumie. Na rozmowę dyscyplinującą wezwała ją dyrektorka Pozaszkolnej Placówce Specjalistycznej w Helenowie. Powiedziała, że sama Facebooka nie obsługuje, ale ktoś jej pokazał zdjęcia Joanny. Stwierdziła, że coś takiego nie przystoi pracownikowi oświaty. CZYTAJ WIĘCEJ
Zwolniona z pracy Joanna Grabowska walczyła z pracodawcą w sądzie i ostatecznie udało się jej otrzymać odszkodowanie. Najprawdopodobniej takich przypadków jest znacznie więcej. W USA powstała nawet strona “The Facebook Fired”, gromadząca historie osób, które straciły pracę z powodu popularnego portalu.
Co jednak, jeśli utrzymując nieformalne kontakty z szefem, sami dajemy mu dostęp do naszych facebookowych aktywności, umieszczając go w znajomych? Joanna Kotzian z firmy rekrutacyjnej HRK zaleca przede wszystkim zdrowy rozsądek. – Trzeba dbać o swój wizerunek i nie publikować na portalach byle czego. Musimy pamiętać, że nie tylko nasi najbliżsi znajomi mają dostęp do naszego profilu – tłumaczy Kotzian. Dodaje też, że warto zadbać o odpowiednie skonfigurowanie ustawień prywatności – tak, aby mieć kontrolę nad tym, kto ma dostęp do konkretnych treści.
Zdarza się też, że ludzie, którzy oficjalnie są na zwolnieniu lekarskim, chwalą się na Facebooku tym, gdzie właśnie spędzają wakacje.
Tymczasem z badań AVG wynika, że aż 60 proc. młodych pracowników pozwala swoim znajomym z pracy na pełen wgląd w ich aktywność na Facebooku. – To, czy naszą wirtualną tożsamością dzielimy się z ludźmi z naszej pracy w dużym stopniu zależy od kultury organizacyjnej danej firmy – mówi Joanna Kotzian. Stosunki władzy w pracy bywają mniej lub bardziej hierarchiczne, różny też jest stopień tego, jak silnie firmy regulują sposób korzystania przez pracowników z mediów społecznościowych.
– Z badań, które przeprowadziłem w małych i średnich przedsiębiorstwach produkcyjnych wynika, że tzw. dystans władzy kształtuje się w Polsce na przeciętnym poziomie – mówi dr Piotr Chomczyński z Katedry Socjologii Organizacji i Zarządzania Instytutu Socjologii w Łodzi. – Z jednej strony mamy bowiem zagraniczne korporacje, w których stosuje się wiele rozwiązań rodem z USA, jak zwracanie się do siebie per “ty” czy praca w “demokratycznym” open space’ie, z drugiej oparte na tradycyjnym, hierarchicznym modelu zarządzania firmy z polskim kapitałem – mówi socjolog. Podkreśla jednak kwestie obecności pracowników w mediach społecznościowych rzadko bywają regulowane w formalnych dokumentach. – Częściej chodzi o zbiór “dobrych zwyczajów”, które nie są nigdzie spisane. Jest to swoisty organizacyjny savoir vivre. Urzędniczka powinna wiedzieć np. , że nie będzie dobrze widziane umieszczanie na swoim profilu zdjęć topless – ocenia socjolog.
Jeśli pracownik pod względem zawodowym spełnia oczekiwania swoich przełożonych, to dlaczego właściwie mieliby oni interesować się jego życiem prywatnym?
Z raportu AVG wynika ponadto, że pracownicy często krytykują w internecie firmę, w której pracują lub narzekają na swojego szefa. – Zdarza się też, że ludzie, którzy oficjalnie są na zwolnieniu lekarskim, chwalą się na Facebooku tym, gdzie właśnie spędzają wakacje – dodaje dr Chomczyński. Błędy związane z korzystaniem z social mediów pracownicy popełniają jednak już na etapie rekrutacji. – Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że przeglądanie informacji, aktywności, zdjęć i wypowiedzi umieszczonych np. na Facebooku, to częsty sposób weryfikacji danych, jakie kandydat umieścił w CV – mówi Joanna Kotzian.