
Po operacji, po pierwszej nocy w sali pooperacyjnej, po pierwszej nocy w sali ogólnej, po sondzie, po cewniku, po drenie. prawie może nawet po raku, gdyby nie oczekiwanie na wynik badania histochemicznego. CZYTAJ WIĘCEJ
Podczas operacji nie udało się usunąć wszystkich przerzutów. Rak był rozległy. Lekarz powiedział, że zostało jej pół roku życia.
Byłam dziś w szpitalu na wizycie u chemioterapeuty, który opowiedział mi o chemioterapii paliatywnej, że na ten typ raka działa, bardzo opornie, że skutkiem ubocznym chemii będą zaburzenia szpiku kostnego, białaczka. Ale że umrę bez bólu, bo są mili i dadzą mi przeciwbólowe leki w syropku i w plasterku. Że zostało, statystycznie rzecz ujmując, kilka miesięcy. Że, krótko mówiąc, spędzę chwilę - dwie w szpitalu na niby-leczeniu i umrę. Że, jeśli chodzi o mój typ raka, to w sumie nie warto podejmować się chemioterapii. tylko się umęczę. CZYTAJ WIĘCEJ
Któregoś dnia, jak umrę, kruca bomba, przysięgam! będę straszyć! Pootwieram wszystkie szafy, szafki i szuflady i porozrzucam rzeczy po podłodze, będę skrzypieć parkietem i drzwiami, schowam klucze od samochodu do zamrażalnika, a klucze od domu do samochodu. Zepsuję krany, żeby wiecznie ciurkały po kropelce, spalę twarde dyski komputerów i zgubię telefony komórkowe, powydłubuję misiom i lalkom oczka, a samochodzikom - koła. CZYTAJ WIĘCEJ
Szybko zmieniła decyzję. Pod wpływem rodziny, licznych konsultacji ze specjalistami, wyszukanych w internecie informacji.
Jutro zaczynam chemioterapię. Dziś po raz kolejny obcięłam włosy, tym razem już na bardzo, bardzo krótko. Niemąż powiedział, że jak na chłopczyka - narkomana, to ślicznie wyglądam. MUSZĘ robić sobie oko. tak. MUSZĘ pilnować robienia tapety. CZYTAJ WIĘCEJ
W listopadzie przeszła drugą operację. Wraz z guzem usunięto jej cały żołądek. Po kilku miesiącach dwie kontrole potwierdziły, że już jest zdrowa. Pisała, że choć nie wierzy w Boga, uważa to za cud.
Jestem powściągliwa z radowaniem się. Już raz - w styczniu 2011, po badaniu PET - cieszyłam się nieprzytomnie, że jestem zdrowa. Ta choroba uczy pokory. I tego, że choćby się chciało najmocniej na świecie, nie można nad nią zapanować. Można starać się być jeden ruch do przodu, ale będą to tylko nieporadne próby kontrolowania sytuacji. Obezwładniający strach przed zostawieniem najbliższych będzie mi towarzyszył już zawsze. CZYTAJ WIĘCEJ
Choroba wróciła bardzo szybko.
W nocy z soboty na niedzielę przyśniła mi się Magda. Czekałam w poczekalni jakiegoś szpitala na badanie. Nie byłam pewna, czy chcę się zbadać. Spojrzałam na osobę siedzącą obok mnie, to była Ona. Powiedziała: pamiętaj, masz się badać i nie bać się. Wstałam, żeby wejść do gabinetu. Odwróciłam się w Jej stronę. Magda popatrzyła na mnie uważnie i powiedziała: u mnie wszystko dobrze, nie martw się. CZYTAJ WIĘCEJ
Joanna "Chustka" Sałyga odeszła 29 października. "Czy Tobie przydała się Chustka?" – pyta jej mąż w pożegnalnym wpisie na blogu.